Gość bellarosa Napisano Grudzień 12, 2012 Muszę napisać pracę na temat poniższego wiersza. Osobiście czytając go i analizując ,przychodzi mi do głowy wiele myśli.Chodzi tu głównie o związek Herberta do Lwowa w tym wierszu. Może jeśli ktoś miałby jakąś ciekawą teorię,wyobrażenie podczas czytania tego wiersza,udałoby mi się połączyć z moimi odczuciami w jedną dobrą całość ;) Nigdy o tobie - Zbigniew Herbert Nigdy o tobie nie ośmielam się mówić ogromne niebo mojej dzielnicy ani o was dachy powstrzymujące wodospad powietrza piękne puszyste dachy włosy naszych domów Milczę także o was kominy laboratoria smutku porzucone przez księżyc wyciągające szyje i o was okna otwarte-zamknięte które pękacie w poprzek gdy umieramy za morzem Nie opiszę nawet domu zna wszystkie ucieczki i moje powroty choć mały jest i nie opuszcza powieki zamkniętej nic nie odda zapachu zielonej portiery ani skrzypienia schodów po których wnoszę zapaloną lampę ani liścia nad bramą Chciałbym właściwie napisać o klamce furtki tego domu o jej szorstkim uścisku i przyjaznym skrzypieniu i choć wiem o niej tak wiele powtarzam tylko okrutnie pospolitą litanię słów Tyle uczuć mieści się miedzy jednym uderzeniem serca a drugim tyle przedmiotów można ująć w obie ręce Nie dziwcie się że nie umiemy opisywać świata tylko mówimy do rzeczy czule po imieniu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach