jak sobie radzicie w wigilie z gazami po tak duzej ilosci kapusty?

mmm

Za pomocą zapalonej zapałki

nie moge dodac wypowiedzi :o

nie jem kapusty bo nie lubię

nie ukrywajmy. na wigilie wiele z was zeżre tyle ile nieraz przez cały tydzien nie zje. do tego rodzaje potraw. wszędzie dominująca kapusta, a to z grzybami a to w pierogach. gdzie niegdzie smazona cebulka. wszystko poprawione ciastami. jednym słowem jeden wielki żołądkowy kipisz. co potem robicie z gazami? dużo osob przy stole i co chwila ktos idzie do lazienki wykasztanic się? nie wstyd wam tak jak nieraz jedna łazienka i tyle osob za chwile musi sie wysrac, albo co chwile pierdzi? wigilia to niekoncząca się won smrodu - pomieszane zapachy jedzenia z gazami i niestrawionymi resztkami pokarmu. bierze mnie obrzydzenie jak czytam o waszych wigiliach :o

w koncu sie udalo!

i puszczam pawia - same plusy - pojem sobie dobrych rzeczy, tradycji stanie się zadość a ja nie mam gazów i nadwagi :D

jestem u rodziców tylko z bratem, wiec nie musze sie wstydzic z czestymi wizytami w kiblu. a nie powiem tez mam z tym problem, tzn z gazami po takim jedzeniu ;) dlatego cenie sobie taką swobodę

A ja sobie co 15 minut wychodze do kibla puszczam tam pożądnego kkloca i gazy i wracam z powrotem do żarcia.