migotkaa80 0 Napisano Grudzień 16, 2012 Nadchodzą święta i znowu będzie to samo... pierwszy i drugi dzień świąt: Nie lubię rodziny męża, ani jego rodziców ani rodzeństwa. Nie jest to uprzedzenie z mojej strony, po prostu są to ludzie z którymi nie da się dogadać i automatycznie gdy ma się tam spędzić 1/3 świąt humor pada i jest po wszystkim. Są bardzo egoistyczni, zapatrzeni w siebie, zero otwarcia, luzu po prostu czuję się jak u obcych. Ale ja to ja, przemęczyłabym się i po kłopocie, dla męża, gorzej z naszą córeczką. Ona wprost nienawidzi tam jeździć, mieszkamy ok 100 km od jego rodziców, więc jeździmy rzadko. Zawsze płacze przed wyjazdem. Uwielbia święta, ale nie tam... jej podejście nie jest przypadkowe. Z dziadkami - zero kontaktu, nigdy nie dostała od nich prezentu, nie rozmawiają z nią, olewają centralnie. Ciotki to samo, a kuzyni są od niej starsi i uważają ją za gówniarę, nawet się do niej nie odezwą. Wtedy całą uwagę poświęcam jej ja, żeby nie czuła się odrzucona, a rodzina sie o to czepia, że się tak dzieckiem przejmuję, że niby powinno się sobą zająć. Małej (ma 7 lat) jest przykro, ze nie ma nawet z kim porozmawiac. Mąż nie widzi problemu, mówi, ze to ona powinna się "starać" o kontakt. Ale jak? ze starszymi od siebie? nie jest na tyle śmiała, ale nawet jak próbuje zwrócić na siebie uwagę to oni i tak ją ignorują. Mi też jest przykro, tam nie ma za grosz atmosfery świątecznej, sama nie mam dużej rodziny, jestem jedynaczką a od rodziny męża nie ma sie czego spodziewać, echh... naprawdę, odechciewa mi sie kolejnych takich "świąt" w towarzystwie buców, milczenie albo gadanie na siłę i odliczanie do końca, koszmar... no, ale co, przecież nie mogę odmówić mężowi spędzenia świąt u jego rodziców. Tylko dziecka mi szkoda... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach