ciąża a wjewództwa - chyba coś nie tak

Cześć, chciałabym opisać mój przypadek, bo trochę nie to wkurzyło a troszkę opadły mi ręcę. jestem w 9 mc, za 2 tygodnie rozwązanie(opcjonalnie;). całą ciążę z racji pracy prowadziłam w stolicy, teraz w ostatnim m-cu wróciłam do domku, do innego województwa, ale na ostatnią wizytę pojechałam jeszcze do mojej lekarki, która wypisała mi skierowania na maaasę badań, takich do porodu posiewy itd. Wróciłam do domu, i przyznam, ze nie chciało mi się specjalnie jechać 200km do stolicy żeby mi pobrai krew i te wszystkie wymazy a potem za 3 dni dymać raz jeszcze po wyniki, więc wzięłam skierowania w łapę i poszłam do szpitala w którym zamierzałam rodzić, zeby się zapisać do miejscowej poradni ginekologicznej, z prośbą by mi poprzepisywał skerowania, chciałam założyć kartę, zapisać się do lekarza, no chodziło mi tylko o to, by nie płacić za wynki. A tam: nie zobaczyłam lekarza na oczy, powiedzieli mi że nie ma powodu by mi zakładać katę, bo to końcówka i mogę po prostu przyść z kartę ciąż do poroduy, a tak w ogóle to nie ma już miejsc bo jest koniec roku, a za wyniki i tak muszę zabulić sama bo ciąża prowadzona jest w innym województwie. no kurcze mam wrażenie ze to chodziło tylko o chęci dobre, ze się kobitom nie chciało mi pomóc.

a to Polska właśnie.........

norma. ja jak dzwonilam w wielkopolsce bo tam mieszkalam do poradni gin i mowie ze pilna sprawa to babka mowi wy ciezarne zawsze jestescie przyjete, przyjela mnie w ten sam dzien choc byla tylko jedna lekarka wyjatkowo a zwykle sa 3. dzwonie na drugi dzien tu gdzie mieszkam teraz w kuj pom do poradni ze pilna sparawa ze tam prowdze ciaze itp i ze jak najszybciej... 20 grudna(a dzwonilam 2 grudnia) to najszybszy termin dla ciezarnej w poradni w ktorej prowadze ciaze...

i zabuliłam 200 zł za wyniki...;( i nadal wydaje mi się, że można było tego uniknąć, odrobina dobrych chęci.ale niestety należę do osób, które się nie kłócą, jak mi się mówi nie to nie. może gdybym była bardziej pyskata to by przeszło...

dodam ze mam krotka i miekka szyjle to 31 tydz a pani doktor tu w kuj pom kazala mi przyjsc na wizyte dopiero po miesiacu i t jeszcze tylko na mierzenie cisnienia i wazenia, bo wtedy by byla tylko polozna, bo pani doktor nie przyjmowala w ten dzien... czyli nikt kto mogl zbadac moja szyjke... mialabym ja zbadana dopieo na kolejnej wizycie czyli za 2 miechy

kurcze no właśnie tak słyszałam, ze ciężarne są jakby poza kolejką...no ale mi chodzi głównie o to, czy to naprawdę taki problem żeby mnie wpóścić do lekarza, żeby przeisał skierowanie.

mi farmaceutka powiedzila ze skierowania i znizki na receptach to tylko wynik kaprysu lekarza, ze oni moga nie musza wypisac. zalezy jakie lekarz ma widzi mi sie. lekarz ani na tym nie traci ani nie zyskuje... powiedzial mi to jak juz 2 raz przyszlam po luteine na 100 proc za 3 dychy, a jakby mi znizke wypisala to bym zaplacila 3,20. dziwila sie ze ciezarna i nie ma znizki wypisanej i pyta mi sie czemu lekarz mi nie wypisal

a skierowanie milas do konkretnego laboratorium? nie moglas go zrealizowac tam gdzie chcialas?

a jeszze żeby było smieszniej, w szpitalu tutejszym jak zobaczyli skierowania ze stolicy i zestaw badań to powedzieli mi, ze u nas tego nie robią bo to fanaberia,i w ogóle to po co ja to robię...nie trzeba. a mi powychodziły paciorkowce w posiewie, biorę antybiotyk, i dziękuję Bogu ze zrobiłam te badania na koszt własny te kilka dni temu, bo może gdybym czekała na ich łaskę i przyjęcie tobym chodziła z tym badziewiem dalej.

nieźle, też bym się wkurzyła. Ja miałam podobną sytuację, tyle że ciążę prowadziłam w Polsce, a na końcówkę przed porodem przyjechałam do Włoch i od razu pojechałam do szpitala do tutajszego lekarza by tam dokończyć ciążę i porobić badania - zero problemu, wszystko za darmo, nawet kilka badań kazali zrobić które lekarz w polsce nie uważał że są potrzebne..... w szpitalu wszędzie miałam pierwszeństwo jako kobieta w ciąży.... poczułam się w końcu że jestem w państwie opiekuńczym i nikt nie patrzy na mnie jak na wroga bo mam brzuch (że nie wsppomnę o kolejkach w sklepach, nawet jeśli się o to nie prosiłam wszyscy byli mili i mnie przepuszczali do przodu)..ale to już inna bajka

no to jest tak, ze lekarz zawsze chyba wypisuje skierowania do szpitala z którym współpracuje, wiedziałam o tym, i chciałam żeby mi przepisali te skierowania na tutejszy szpital;(

szczerze mówiąc to nie tylko problem z województwami... moja koleżanka miała taką sytuację: bardzo bolały ją plecy przed świętami, wcześniej miała wypadek, z naszego szpitala odesłali ja do szpitala 30 km dalej, dostała zlecenie na zastrzyki. Poszła na drugi dzień do naszego szpitala żeby zrobili jej zastrzyk i uslyszala ze to jest skierowanie z innego miasta (to samo wojewodztwo) i musi płacić za zastrzyk...

no kurde ręce opadają;(eee tam myślę, ze jakby chciły to mogłyby mnie przyjąć, jakoś pójść mi na rękę. alee nie.Polska.