Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Imbirowykocur

Wmówiłam sobie, że nie potrzebuję miłości

Polecane posty

Gość Imbirowykocur

Kilka lat temu bardzo zawiodłam się na pewnym chłopaku, który był wówczas moim przyjacielem. Jeden taki przypadek, z perspektywy czasu dziecinna sprawa, a mimo to zaważył na moim podejściu do miłości. Od tamtego czasu bowiem nie ma w moim życiu miejsca na żadnych mężczyzn. Przekonałam samą siebie, że nie potrzebuję miłości i że jeśli chcę być szczęśliwa, to powinnam sama sobie to szczęście zapewnić. Miejsce miłości zajęły kolejne zainteresowania, nauka, praca, przyjaciele. Kpiłam sobie z miłosnych problemów koleżanek, facetów traktowałam z przymrużeniem oka, wiecznie zdystansowana i ironiczna... Choć kilkakrotnie miałam szansę na bycie w związku, uciekałam, przekonana, że i tak nic z tego nie wyjdzie. Chciałam pozostać odporna na wszelkie spojrzenia, uśmiechy, zaprzeczałam przed samą sobą, że mam jakiekolwiek uczucia. Podjęłam decyzję, że już zawsze chcę być samotna. Ale no kurcze... Mój solidnie opracowany plan runął. Wszystko z powodu jasnowłosego okularnika, którego chcąc nie chcąc widuję ciągle na uczelni. Odkąd tylko rozmawialiśmy po raz pierwszy, jestem nim oczarowana. Inteligentny, spokojny, uprzejmy, o ciekawym spojrzeniu na świat, mający liczne zainteresowania... I, cholera, czuję, że zwariuję. Podoba mi się, uwielbiam, gdy jest w pobliżu, gdy wymawia moje imię, ale jak to ja - bronię się przed tym uczuciem ile tylko mogę. I nie ma znaczenia, że ostatnio często płaczę z tęsknoty za drugim człowiekiem. Boję się w to wejść, boję się bliskości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no aż muszę coś napisać
bo mam dokładnie tak samo jak Ty. a co gorsze, też zawrócił mi w głowie blond okularnik. myślę, że po prostu nie dorosłyśmy do uczucia. kiedy poznamy kogoś wartościowego, zmienimy nastawienie... nie ma co na siłę tego przyspieszać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trzeba ryzykować
Może będzie ok. A jak nie no to powiesz sobie trudno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawody miłosne kobiety
wycufuja sa mnie bojowe bardzie stonowane ale Ty pewnie jestes jeszcze młoda i życie Cie zaskoczy nowym wyzwaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RÓWNIEŻ FACET
Każdy potrzebuje miłości. Takiej prawdziwej. Bez tego nawet kasa nie cieszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdfdfdsee4
patrząc jak zachowują się współczesne kobiety mężczyźni w części również to ciężko o miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Imbirowykocur
Wiem, że nie ma co tego przyśpieszać, ale zarazem ja np. cały czas odsuwam od siebie wszelkie szanse na bycie z facetem. I męczę się cholernie. Zarazem brak mi odwagi, żeby otwarcie mówić o swoich uczuciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciotka tekla
ale masz trudnego nicka ) ludzie boja sie roznych rzeczy. i jesli inni ich sie nie boja to trudno im zroumiec dlaczego ktos sie boi myszy a ktos pajakow a inny ciemosci a jeszcze ktos jezdzenia winda badz ma lek wysokosci. tak samo jest z twoim lekiem przed bliskoscia-- wielu go nie zrozumie. ale nie musi. dla ciebie to w sumie nie jest wazne. najwazniejsze zebys sama cigle sobie powtarzala ze to nie tak... ze sie mylisz. ze taki lek nie jest ci potrzebny bo jest przeszkoda do ..szczescia z drugim czlowiekiem, do rozwju itd.. wiesz co ja mysle? ze u ciebie jest fart ! bo mimo twojego leku pojawia sie pomoc od losu )- pojawia sie nie szukany ktos kto przelamal juz cos w tobie widocznie bo... nie smiejesz sie juz z podbojow kolezanek ale jeste spo tej stronie kiedy CZUJESZ ) sa motylki, ZAINTERESOWANIE... jest cos co cie chce wyrwac z tego twojego dolka w ktory niefartownie wpadlas kiedys. moja rda jest taka: pozwpl sie wyciagnac z tego dolka. nie boj sie niczego. jesli ta osoba jest ci mila -podaj reke- i wygramol sie z miejsca w ktorym tkwisz. szkoda , bardzo szkoda zycia na takie leki. jesli sie zjawia pomoc to korzystaj. to jest twoj obowiazek wobec siebie- nauczyc sie ufac i oczekiwac od innych dobra. uwierzyc na nowo ze na nie zaslugujesz. NIE BOJ SIE przesadnie (bo tak troche to kazdy sie boi na poczatku w uczuciach )) ALE PODNIES GLOWE i poddaj sie temu . to nie musi byc miosc na zycie ale wystarczy jesli bedzie to cos milego. nie przegapiaj okazji na cos nowego. stary stan znasz az za dobrze. DAWAJ ! do przodu !!! SMIALO! MOZESZ !!na 1000%.odczaruj te glupie wmowienia. korzystaj z kazdej okazji zeby tozrobic. dobra to inwestycja w siebie. naj lep sza .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Imbirowykocur
Mam 23 lata. Może to dość młody wiek, ale momentami mnie się wydaje, że jestem już za stara, żeby myśleć o tych sprawach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proporwos
musisz odwrócić swoją uwagę od przeszłych doświadczeń i optymistycznie ( starać się ) postrzegać przyszłość ;-) bez nawykowych zachowań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciotka tekla
aha. 23 lata. to co pomyslisz za lat 10 o sobie kiedy bedziesz miec lat 32 i dalej (odpukac niezrealizowan apotrzebe bliskosci bo bedziesz w tym samym doku)? prwadopodobie pomyslisz- kurcze ale bylam mloda .. to byl ten czas....Zeby uniknac tego ...mysl juz teraz z tej perspektywy ... SERIO !))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Imbirowykocur
Od lat próbuję uciszyć lęk, który we mnie drzemie. Do niedawna wydawało mi się, że już się z nim uporałam, a jeśli czasem odczuwałam pustkę, to tylko dlatego, że za dużo analizuję. Nikt, no może poza moją przyjaciółką, nie wiedział, co przeżywam wewnątrz. Na co dzień wyluzowana, odrobinę złośliwa, udawałam samowystarczalną. W rzeczywistości nosiłam w sobie spore pokłady nieufności i za wszelką cenę pragnęłam je zatuszować. Próbowałam w tym celu wszystkiego. I nauki, i imprez, i wypadów w góry, i pasji. Każda z tych rzeczy miała mnie pochłonąć do tego stopnia, żeby nie było miejsca na uczucia. Niestety mimo wszystko ciągle dręczył mnie dziwny smutek. Który oczywiście jak zwykle w sobie tłumiłam, bo mnie nie wolno płakać... I nie wolno się w nikim kochać. A tu tymczasem wystarczyło, że się uśmiechnął i spojrzał mi w oczy, a ja jak jakaś nastolatka kompletnie oszalałam. Teraz chodzę wieczorem po mieście i często popłakuję. Co za durny stan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proporwos
analizując swoje wnętrze poznajesz siebie, ale też istnieje zagrozenie że mogą tobie umykać szczęśliwe chwile bo bardzo skupiasz się na przeszłości a przez to stoisz w miejscu - moze problem tkwi że teraz chcesz wszystko kontrolować a tak się nie da :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość citka tekla
Wolno ci kochac. wolno ci sie mylic w wyborach . wolno ci robic bledy. WOLNO i TRZEBA dac sobie prawo do miklsoci. A o tym mowi ci twoj smutek i to rozdwojenie jazni ktore dostryegasz. NIE WOLNO ci zaprzeczac ze MASZ PRAWO DO MILSOCI. Mylic sie wolno . ALe nie odbieraj sobie prawa do milsoci i nawet bledow. Kazdy sie myli ale ci sobie odmawiaja prawa do milosci a jej pragna sa nieszczesliwi. chcesz tak bardzo do tej grupy? Powiem ci to co mowilam- stary stan znasz az za dobrze -pora na cos innego. PORA. nie spij bo zaspisz bolesnie. IDZ:-)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sranie panicz
Ja wmówiłem sobie dzisiaj ze caly dzien bede srał. No i sram :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×