Potraficie sobie wyobrazić coś takiego?! :/

nie wiem po co, może ktoś w jej rodzinie spodziewa się dziecka a nie ma na wózek i da tą gondolę i swój złamany stelaż? który pewnie da się jakoś pospawać czy coś...?! Nie wiem, ale jestem przekonana, że ją wzięła!

zajeta, nie kazdy ma czas na pierdoly jak ty:O Do mnie od czwartku dzwoni kolezanka i dopiero pol h temu oddzwonilam, bo w pracy nie mam czasu na pogaduszki, w domu mam inne obowiazki, a nie bede przerywac robienia czegos bo jakas kolezaneczka dzwoni. Moze twoja kolezanka ma tak samo?

Nie moja droga nie ma tak samo bo nie pracuje, siedzi w domu z dziećmi i jak to ona zawsze mówiła nudzi się nieziemsko...córka jej ma 7 lat synek 1,5 roku. Nie musi się nimi w kółko zajmować. Zawsze odbierała i to ona do mnie dzwoniła częściej niż ja do niej! Aż do wczoraj..

niż gondolę wraz z stelażem. Pomyśl ktoś zaobserwował wózek ale wiedział że przewieźć go będzie trudniej bo to trwa a tak, odczepia gondolę i pędzi co tchu w nogach do samochodu czy sąsiedniego bloku . Złodzieje czasem sprzedają same gondole . Twoja koleżanka musiałaby akurat wejść w klatkę po to żeby uprowadzić gondolę?! Skąd mogła wiedzieć że znajdzie ją na dole i że mąż wybiera się na spacer? To musiałbyć ktoś kto obserwował sytuację i zapewne widział jak zostawiasz wózek na dole.

Możliwe że ktoś ma spacerówkę na takim stelażu i teraz ma drugie dziecko (niemowle) albo będzie miał i brakuje gondoli

Jka to skąd mogła wiedzieć? Bo była u nas wiele razy i wiedziała, że wózek stoi na dole proste nie? Musiała zdjąć koc, którym go przykrywamy, żeby się nie brudził, wyjąć śpiworek i kocyk z dna, wypiąć gondolę co w wózkach z roana nie jest tak hop siup i wynieść ją. Łatwiej i szybciej dla mnie byłoby zrzucić tylko ten koc i zjechać całym wózkiem po kilku schodkach i iść jak gdyby nigdy nic. Kto zagląda na ulicy do wózka w celu sprawdzenia czy jest w środku dziecko czy go nie ma? Ktoś mógł zaobserwować-no jasne tylko, że wejście do klatki jest od podwórka a na bramie pisze wyraźnie, że jest zakaz wstępu obcym. tu się nikt nie kręcił nigdy obcy! Nie wiedziała, ze akurat wybieram się na spacer. Jak już pisałam gondoli nie było z samego rana a dziecko na spacer miało iść po 14. Sąsiadka nic nie mówiła, że gondoli mojej nie ma bo pomyślała, że mam ją w domu. Dopiero jak byłam zapytać czy nie widziała kogoś żeby się tu kręcił bo zniknęła mi gondola to mówiła, że rano przed 8 już jej nie było, ale nikogo nie widziała..

Autorko melisy byś sobie zrobiła :o Weź ochłoń i pomyśl ! To że dała Tobie wózek nie znaczy że to ona go zapierdoliła. A że nie odbiera....sorry powodów może być wiele - goście,szykowanie do Świąt etc.

a nie pomyslalas ze to mogl byc ktos z twojego bloku ew. klatki schodowej?

Na 4 lokatorów, którzy mieszkają oprócz mnie to nie nie mógł to być nikt z mojej klatki. Najmłodsze dziecko po moim ma 8 miesięcy i ma wózek. Po za tym my tutaj się znamy wszyscy dobrze, razem grillujemy na podwórku itd. itp.

Mieszkamy w starej kamienicy..nie w bloku gdzie jest kilkudziesięciu lokatorów... ona na święta miała jechać dziś do mamy więc nic nie szykowała na święta u siebie.

autorko a z głowa wszystko ok?

autorko- a kto by ja wpuscil na klatke?

Nikt jej wpuszczać nie musiał, tu się wchodzi naciskając na klamkę. Na noc drzwi są przekręcane na zamek. Ale od 6 rano do mniej więcej 19 są otwarte.

Może wyślij jej smsa żeby oddzwoniła i tyle. Nie pisz póki co nic obraźliwego dopóki z nią nie pomagasz. Pamiętaj że nie byłaś świadkiem więc to funkcjonuje jak na policji czy w sądzie, dowody sa ważne a jak się ich nie ma to nie można posądzać ot tak. Wiem że jesteś zła ale musisz się opanować. Wyślij jej tego smsa i jak oddzwoni to zapytaj normalnie co słychać i dopiero potem podziel się tym co ci się "przydarzyło" i badaj jej ton głosu. Jak odrazu oskarżysz to potem możesz juz nigdy nie dowiedziec się czy to zrobiła czy nie , zresztą skoro sama ci ten wózek da darmo chciała dać to nie widzę sensu by miała go brać spowrotem....zastanów się tak logicznie.

autorko. wszystko wskazuje na to ze masz racje.. a powiedz mi czy jak ci go przyniosla to sprawdzalas stan czy po prostu ona go tam zostawila???

ja go od niej sama przewoziłam do siebie kiedy jeszcze byłam w ciąży. wszystko było z nim ok.

mysle ze skoro nagle przestala odbierac tel tzn ze ma cos na sumieniu. . a ja to bym do niej pojechala w gosci a jakby wpuscila sama bym zobaczyla czy gondoli nigdzie nie ma..

no właśnie bo gdyby nic nie było na rzeczy odebrałaby telefon tak jak zwyykle albo przynajmniej za którymś razem...ale nie przez poł dnia echo.

to ja tam wyżej...