Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lala2424

polka i franzuc ....

Polecane posty

Nie zapominaj, że nawet będąc w związku, obie strony zazwyczaj wiedzą o kochankach małżonka/małżonki, i to tolerują. Ja bym nie dała rady z taką otwartością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgłoś do usunięcia1
A nie lepiej żebyś się sama sparzyła i później doradzała tutaj innym ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Been there, done that. Mogę podoradzać :) autorce dajcie podleczyć serducho!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały_jin
Ogólnie narodowość to kawestia drugorzędna choć ja jako osoba doświadczona przez fakt bycia dzieckiem pochodzącym ze związku mieszanego zalecam ostrożność. Nie wiadomo jakim człowiekiem jest ten typ. Mój ojciec - polus i menda lubował się w ruchaniu czego popadnie. Al mam kolege którego ojciec też jest z Francji. Spokojny pan z klasą. Dobry i fajnie wspierający zainteresowania mojego kumpla i swoją żonę. No ale żyję w Polsce to też trochę inna sytuacja. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fikcja udusić go
Mojej koleżance ( poznała go w Anglii ) tez wiele obiecywał Wprawdzie z innymi paniami sie nie zadawał ale w końcu stwierdził ze jej nie kocha i wrócił do Francji A następnie wrócił do ex dziewczyny Francuzki (wg niego powalonej i toksycznej)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala2424
Polecam obejrzenie Les Infidles, mocno przybijające, ale wydaje mi się że trochę może przybliżyć temat haha. Zgłoś do usunięcia1 : tak też się stało, ale błędem tego nie nazwę tylko doświadczeniem. na pewno osobiste cechy są bardzo ważne, ale kultura i styl życia, to co dominuje w otoczeniu wpływa na to jak się sami zachowujemy, więc dla niego może było to mnie lub bardziej normalne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lala2424: Teraz sobie doczytałam, że spotkałaś go w Polsce, czyli nawet nie widziałaś go na jego terenie. Gdybyś przyjechała go odwiedzić we Francji, to na pewno poznałabyś go jako zupełnie innego człowieka, niż pokazywał się w Polsce, więc to naprawdę dobrze, że wszystko tak się skończyło. Mimo, że pewnie teraz Ci się tak nie wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala2424
ivo7er: we Francji gorszy? To samo co w Polsce tylko bardziej, czy czegoś jeszcze innego mogłabym się spodziewać? Bardziej szczegółowo to "mój" był trochę odcięty od ojczyzny, bo mieszka w Irlandii, przedtem kilka lat spędził w Azji, ogólnie prowadzi mocno "podróżniczy" tryb życia i z tego co mi mówił w związki wchodził z dziewczynami różnych narodowości, więc może po prostu miałam być kolejną "bazą", któż to wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna marianna
Ja kiedys poznałam Francuza i prawie od razu zaczal sie do mnie dbierac, chciał bym pojechala z nim do jego mieszkania. Oczywiscie z mojej strony było szybkie bye bye. Kurde są ładni, ale chyba za bardzo zapatrzeni w siebie. Teraz mieszkam we Włoszech, Włosi tez sa zapatrzeni w siebie, ale mniej. I są mniej rasistami. Podrywaja na romantyka. Raczej rzadko kiedy od razo proponują łóżko, najpierw udają zakochanych:) Ale na szczęście spotkałam też i normalne osoby w tym mój mąż i jego rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala2424
Aha, gdzieś na początku wspominałam o książce Stommy. Wypisał tam tematy konwersacji grzecznościowych z Francuzem - wszystko się zgadza! Wysokość podatków i narzekanie na inne opłaty - szeroko omawiane, jedzenie - tak samo, polityka czy kultura głębiej - opór ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lala2424:ivo7er: we Francji gorszy? To samo co w Polsce tylko bardziej, czy czegoś jeszcze innego mogłabym się spodziewać? v Nie wiem, ale wydaje mi się, że w Polsce się mimo wszystko bardziej starał pokazać od najlepszej strony (a jak pisałaś, i tak nie najlepiej mu poszło :) ). U siebie, przed własnymi kolegami, czy przed rodziną, nie wiadomo, jak by się zachowywał. Ale generalizując zakładam, że byłby może mniej romantyczny, bo jak Ci pisałam, Europejki mają tam jedną opinię... Mnie traktowano tam jak zabawkę z cyrku: inni faceci nadskakiwali mi, ale miałam wrażenie, że świetnie się bawią i robią sobie ze mnie jaja, choć znałam francuski zbyt słabo i byłam zbyt młoda, by naprawdę ich przejrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala2424
ivo7er już rozumiem... patrząc do tej pory na zachowanie Francuzów i nie tylko mówię tu o "związku", pracowałam z Francuzami (a raczej dla Francuzów) przez miesiąc w wakacje nie mogłam rozszyfrować co tak na prawdę się kryło pod jakim zachowaniem czy też nawet głupim wyrazem twarzy ;) gdy "mojego" poznałam akurat był w Polsce z kolegą, a zdobywał się na gesty typu całowanie ręki czy przytulenie no i wtedy dobre wrażenie mu wychodziło wzorowo (czasami ku rozbawieniu kolegi i głupich żartów, teraz widzę że to nie koniecznie tylko z "mojego" się śmiał a ze mnie też, jedyne co mnie pociesza to to że wtedy mocno trzymałam go na dystans). panna marianna: wyszłaś za Włocha? Długo jesteście już razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Całowanie ręki? Oj, to na bank robił sobie jaja wtedy z Ciebie. Żaden Francuz tego nigdy nie zrobi z własnej woli, nie na takim etapie znajomości, a i nie każdy się na to zdobędzie nawet jak kocha. Kwestia wychowania. Oni tam naprawdę się przykładają do tego, żeby kobieta miała równe prawa, tzn. niech sobie sama tacha torby z zakupami, skoro jest taka silna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna marianna
lala2424: tak, jesteśmy razem juz ponad 10 lat w tym 7 lat jako małżeństwo i mamy córkę. Na szczęście jego rodzina przyjęła mnie dobrze no i pracuję bez problemu choć teraz ogólne jest problem z pracą we Włoszech. Włosi są róznorodni w zależności czy to pólnoc czy południe kraju. Ci na południu to zwyle uznają związek aptriarchalny tzn zona w domu. ci na północy i z centrum są bardziej europejscy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala2424
ivo7er dobrze teraz wiedzieć:D a mnie wkurzało że nie ma zwyczaju odsuwać mi krzesła, otwierać drzwi i przepuszczać w nich etc... Dużo się wyjaśnia. panna marianna : bardzo budujące, powodzenia dalej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala2424
ivo7er dobrze teraz wiedzieć:D a mnie wkurzało że nie ma zwyczaju odsuwać mi krzesła, otwierać drzwi i przepuszczać w nich etc... Dużo się wyjaśnia. panna marianna : bardzo budujące, powodzenia dalej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala2424
ivo7er dobrze teraz wiedzieć :D a mnie dziwiło, że nie ma w zwyczaju odsuwać mi krzesła, otwierać mi drzwi i przepuszczać w nich etc... panna marianna: to bardzo budujące, powodzenia dalej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lala2424: A do tego to się ciężko przyzwyczaić. Jak się we Francji pchałam pierwsza w drzwiach, to zarobiłam wiele zdziwionych spojrzeń. A jak prosiłam mężczyzn o poniesienie bagażu czy toreb z zakupami, to byli w ciężkim szoku :) Dlatego Francuzki z kolei są zachwycone Polakami - może niekoniecznie z wyglądu, ale maniery i tę szarmanckość wprost uwielbiają :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna marianna
Długo mieszkałaś we Francji? Dwie moje koleżanki były tam na Erasmusie, najpierw zachwycone załatwiły sobie potem dalsze studia, apotem jednak wróciły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna marianna
Myślę że nie ma co żałować bo zawsze to nowe doświadczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość danka045
panna marianna: A Ty jakie masz doświadczenia z włoskimi mężczyznami? napisałaś ogólnikowo - może coś rozwiniesz? ja tu tak najeżdżam na Francuzów, a może są gorsi? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość au pair M.
Przypatruję się tej dyskusji z zaciekawieniem, bo spędziłam we Francji ponad rok. Zasadniczo ze wszystkim się zgadzam. Mogę Wam jeszcze przytoczyć anegdotkę z jednej z moich francuskich randek :D Mężczyzna dobrze (bardzo dobrze) wyglądający, świetnie zarabiający, dobry samochód, inteligentny...no wszystko się zgadzało! Ale jak na romantycznej kolacji przy świecach w restauracji zaczął mi opowiadać o tym, z jakich zabiegów "upiększających" korzysta, jakich kremów używa, jak często robi manicure etc... to mi szczęka opadła :D Nie to, żebym nie dbała o siebie. Ale stwierdziłam, że facet, który robi maseczki częściej niż ja, to chyba nie jest najlepszy wybór :D :D Za kolację, na którą mnie ZAPROSIŁ, oczywiście każdy płacił sam. I tutaj różnica między Francuzami a Włochami - zdarzyły mi się tam, we Francji, dwie randki z tymi drugimi. I oni, kiedy ZAPRASZALI kobietę na kolację, drinka, to za niego płacili. Francuzom nie przychodziło to do głowy. Jedna z koleżanek Polek miała wówczas narzeczonego Francuza (obecnie męża i chyba nawet nieźle im się układa). Pamiętam, jak poszłyśmy kiedyś z nim do jego znajomych na "domówkę" - cztery polskie blondyny! Faceci ślinili się na nasz widok i nie wiedzieli na którą patrzeć. Za to kobiety....zabiłyby nas wzrokiem jak tylko weszłyśmy! Masakra! I jeszcze perfidnie nas obgadywały, myśląc, że my z takiego "dzikiego kraju" to pewnie nic nie rozumiemy. Akurat grubo się myliły, bo dwie były au pair, dwie studiowały na Sorbonie :D Ubaw miałyśmy niezły ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna marianna
danka045 - moje doświadczenia z włoskimi mężczyznami nie są jakieś duże bo oprócz męża nie miałam jakiś większych związków, czasem jakaś przelotna znajomość i tyle. Ogólnie to też są podrywacze, z tym że ich celem jest nie tyle przelecenie dziewczyny co rozkochanie w sobie i dopiero wtedy korzystają. Mało który od razu robi bezpośrednie propozycje, na początku uwodzą, mówią ze dziewczyna jest bella, inna niż pozostałe, ma piękne oczy itd...na początku spotkania lubia przypadkowy dotyk, obejmowanie i tak po nitce do kłębka. Poza tym dużo obiecują ale mało z tego wywiązują się, są bardzo mammoni i też próżni, ale chyba mniej niż Francuzi. taki jest obraz generalny włoskich faetów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala2424
au pair M: a jak wspominasz ogólnie swój pobyt, bycie au pair? myślałam o tym, może masz jakieś wskazówki? pzdr:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
au pair M.: Haha, ja też spotykałam się z takm jednym panem, który jak mi zaczął opowiadać tym, ile razy w miesiącu robi manicure, i które gabinety czy techniki są najlepsze, to mało nie padłam :) ale to chyba cecha narodowa właśnie, że dbają o siebie znacznie bardziej niż Polacy - jak na nasze standardy, jest to właśnie czasem śmieszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość au pair M.
Od mojego wyjazdu (a raczej powrotu) minęło już kilka lat i teraz wspominam to fantastycznie! :) Ale początki były ciężkie, ojjj i to bardzo ciężkie! Tęskniłam okrutnie, w Polsce zostawiłam niesamowite grono przyjaciół, rodzinę, z którą zawsze byłam mocno zżyta, i choć mam brata, to poczułam się jak wychuchana jedynaczka wypuszczona w świat. W Polsce tyyyle działo się bez mojego udziału, tak wiele rzeczy mnie omijało, że tam nie mogłam sobie długo znaleźć miejsca, bliskiej osoby, czułam się straszliwie samotna. W dodatku wydawało mi sie, że skoro zdałam DELFa to świat zawojuję z moją znajomością francuskiego. Okazało się, że nic bardziej mylnego :p Początkowo miałam wrażenie, że oni mówią do mnie w ogóle jakimś zupełnie innym językiem, bo na pewno nie był to mój piękny, szkolny francuski :D Ale to dosyć szybko się zmieniło, bo miałam pod opieką troje dzieci (8-letnie trojaczki) i szybko musiałam się nauczyć pyskować równie mocno, jak i one mnie :p Jeśli chodzi o wskazówki...niezbędnie należy określić zakres obowiązków, dni wolne, ustalić kwestię dodatkowych babysitting'ów, oczywiście wysokość kieszonkowego, ubezpieczenie, ustalić, co i jak ze szkołą językową, kto płaci i czy w ogóle możesz do niej chodzić - bo i takie historie się zdarzały (że dziewczynom nie wolno było chodzić do szkoły!), dobrze jest wiedzieć, czy i na jakich zasadach będziesz mogła korzystać z samochodu, ewentualnie czy opłacają coś w rodzaju biletu miesięcznego. Dopytać się o warunki "lokalowe". Podejrzewam, ze załatwiając wyjazd przez agencję wszystkie te sprawy są regulowane właśnie za jej pośrednictwem, jednak ja jechałam "na własną rękę". Czasem myślę sobie, że miałam więcej szczęścia, niż rozumu :p Bo ogłoszenie znalazłam nie gdzie indziej tylko...właśnie tutaj, na kafe :p Dziewczyna, która wracała szukała kogoś na swoje miejsce do tej konkretnej rodziny. Poszłam na żywioł, jeden impuls...i pofrunęłam ;) Radzę jeszcze też dobrze przemyśleć lokalizację, w której będzie się mieszkać. Ja nieco pochopnie zdecydowałam się na miejsce "pod Paryżem" i w moim wypadku nie był to do końca dobry wybór - ja jestem raczej dzieckiem wielkiego miasta i spokojne małe miasteczko, z dala od centrum to nie dla mnie - dusiłam się tam, nic tam się nie działo, mieszkańcy to głównie emeryci i rodziny z dziećmi, a ja potrzebowałam rówieśników. W ciągu dnia gdy dzieci były w szkole nudziłam się do potęgi! To tym bardziej powodowało przygnębienie. A Paryż, który tak kocham i który chciałam poznać najlepiej jak się da, mogłam odwiedzać tylko w weekendy. Co było dosyć kosztowne, jeśli przyszło samemu opłacić sobie każdy dojazd tam. Na szczęście było w okolicy trochę operek, z którymi się powiedzmy zaprzyjaźniłam i jakoś to było. Ale akurat nie było żadnej Polki (co oczywiście ma swoje plusy, zwłaszcza jeśli komuś zależy na nauce języka - musiałam porozumiewać się wyłącznie po francusku) - same Rosjanki, Ukrainki, Słowaczki i różne inne bardziej "egzotyczne" narodowości. I one zazwyczaj trzymały się razem. A człowiek ma czasami ochotę otworzyć do kogoś gębę i przemówić w swoim języku. Chyba z pół roku nie używałam polskiego mówionego! Komunikowałam się z rodziną i znajomymi głównie pisząc, bo telefonowanie było zbyt kosztowne. Po pewnym czasie zaczęłam się łapać na tym, że na prawdę można zapomnieć niektórych słów. Albo poznałam jakieś słowo/zwrot francuski, nie znając jego dosłownego tłumaczenia na polski i potem nie mogłam się wysłowić rozmawiając ze znajomymi po powrocie :D Oczywiście nabijali się, że "gwiazdorzę", że pojechałam na chwilę i już zapominam jak się mówi po polsku, ale ja byłam tam zmuszona myśleć po francusku! Po czasie poznałam na miejscu kilku Polaków, ale oczywiście w Paryżu, więc widywaliśmy się powiedzmy raz w tygodniu. Chyba tyle moich przemyśleń i wskazówek ;) Jak masz jakieś pytania to pisz! @ivo7er - ja lubię zadbanych facetów, nawet bardzo, ale kiedy facet okazuje się dbać o siebie bardziej niż ja (a też do tego przykładam sporo uwagi) to już nie do końca mi pasuje :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość au pair M.
Od mojego wyjazdu (a raczej powrotu) minęło już kilka lat i teraz wspominam to fantastycznie! :) Ale początki były ciężkie, ojjj i to bardzo ciężkie! Tęskniłam okrutnie, w Polsce zostawiłam niesamowite grono przyjaciół, rodzinę, z którą zawsze byłam mocno zżyta, i choć mam brata, to poczułam się jak wychuchana jedynaczka wypuszczona w świat. W Polsce tyyyle działo się bez mojego udziału, tak wiele rzeczy mnie omijało, że tam nie mogłam sobie długo znaleźć miejsca, bliskiej osoby, czułam się straszliwie samotna. W dodatku wydawało mi sie, że skoro zdałam DELFa to świat zawojuję z moją znajomością francuskiego. Okazało się, że nic bardziej mylnego :p Początkowo miałam wrażenie, że oni mówią do mnie w ogóle jakimś zupełnie innym językiem, bo na pewno nie był to mój piękny, szkolny francuski :D Ale to dosyć szybko się zmieniło, bo miałam pod opieką troje dzieci (8-letnie trojaczki) i szybko musiałam się nauczyć pyskować równie mocno, jak i one mnie :p Jeśli chodzi o wskazówki...niezbędnie należy określić zakres obowiązków, dni wolne, ustalić kwestię dodatkowych babysitting'ów, oczywiście wysokość kieszonkowego, ubezpieczenie, ustalić, co i jak ze szkołą językową, kto płaci i czy w ogóle możesz do niej chodzić - bo i takie historie się zdarzały (że dziewczynom nie wolno było chodzić do szkoły!), dobrze jest wiedzieć, czy i na jakich zasadach będziesz mogła korzystać z samochodu, ewentualnie czy opłacają coś w rodzaju biletu miesięcznego. Dopytać się o warunki "lokalowe". Podejrzewam, ze załatwiając wyjazd przez agencję wszystkie te sprawy są regulowane właśnie za jej pośrednictwem, jednak ja jechałam "na własną rękę". Czasem myślę sobie, że miałam więcej szczęścia, niż rozumu :p Bo ogłoszenie znalazłam nie gdzie indziej tylko...właśnie tutaj, na kafe :p Dziewczyna, która wracała szukała kogoś na swoje miejsce do tej konkretnej rodziny. Poszłam na żywioł, jeden impuls...i pofrunęłam ;) Radzę jeszcze też dobrze przemyśleć lokalizację, w której będzie się mieszkać. Ja nieco pochopnie zdecydowałam się na miejsce "pod Paryżem" i w moim wypadku nie był to do końca dobry wybór - ja jestem raczej dzieckiem wielkiego miasta i spokojne małe miasteczko, z dala od centrum to nie dla mnie - dusiłam się tam, nic tam się nie działo, mieszkańcy to głównie emeryci i rodziny z dziećmi, a ja potrzebowałam rówieśników. W ciągu dnia gdy dzieci były w szkole nudziłam się do potęgi! To tym bardziej powodowało przygnębienie. A Paryż, który tak kocham i który chciałam poznać najlepiej jak się da, mogłam odwiedzać tylko w weekendy. Co było dosyć kosztowne, jeśli przyszło samemu opłacić sobie każdy dojazd tam. Na szczęście było w okolicy trochę operek, z którymi się powiedzmy zaprzyjaźniłam i jakoś to było. Ale akurat nie było żadnej Polki (co oczywiście ma swoje plusy, zwłaszcza jeśli komuś zależy na nauce języka - musiałam porozumiewać się wyłącznie po francusku) - same Rosjanki, Ukrainki, Słowaczki i różne inne bardziej "egzotyczne" narodowości. I one zazwyczaj trzymały się razem. A człowiek ma czasami ochotę otworzyć do kogoś gębę i przemówić w swoim języku. Chyba z pół roku nie używałam polskiego mówionego! Komunikowałam się z rodziną i znajomymi głównie pisząc, bo telefonowanie było zbyt kosztowne. Po pewnym czasie zaczęłam się łapać na tym, że na prawdę można zapomnieć niektórych słów. Albo poznałam jakieś słowo/zwrot francuski, nie znając jego dosłownego tłumaczenia na polski i potem nie mogłam się wysłowić rozmawiając ze znajomymi po powrocie :D Oczywiście nabijali się, że "gwiazdorzę", że pojechałam na chwilę i już zapominam jak się mówi po polsku, ale ja byłam tam zmuszona myśleć po francusku! Po czasie poznałam na miejscu kilku Polaków, ale oczywiście w Paryżu, więc widywaliśmy się powiedzmy raz w tygodniu. Chyba tyle moich przemyśleń i wskazówek ;) Jak masz jakieś pytania to pisz! @ivo7er - ja lubię zadbanych facetów, nawet bardzo, ale kiedy facet okazuje się dbać o siebie bardziej niż ja (a też do tego przykładam sporo uwagi) to już nie do końca mi pasuje :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość au pair M.
Jak na ironię właśnie wczoraj przyczepił się do mnie jeden Francuz na badoo :D :p I tak sobie klikaliśmy pół nocy, całkiem sympatycznie :D Francuz jak to Francuz - napala się po zobaczeniu 5 moich zdjęć :p A ja mam ubaw i darmowe konwersacje, których bardzo mi potrzeba, bo duuużo już zapomniałam z francuskiego ;) @ivo7er - a Ciebie to ja kojarzę z innego wątku, który śledziłam z zainteresowaniem i bardzo jestem ciekawa, czy TO się rozwija jakoś... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×