Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

wigoraa

BURZA MÓZGÓW!!! NIE BEZROBOCIU! KTO MA POMYSŁ NA BIZNES?? zapraszam

Polecane posty

Doświadczona bizneswomann i Kapa świata. Można wiedzieć czym się zajmujecie? ja nie, to chociaż jaka branża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kapa świata.
Wigoraa, ja pracuję w ubezpieczeniach. Jest duża konkurencja na rynku, wyrywanie sobie klienta i ogóle chamstwo. Ale mimo wszystko udaje mi się utrzymać na powierzchni. Praca nie ukrywam jest ciężka, bo trzeba się zmagać z wiecznymi pretensjami klientów. Ale ja i tak kocham tę pracę i uwielbiam to co robię. No i przede wszystkim tak jak napisałam powyżej - nie muszę kupować żadnego towaru. A to jest naprawdę wiele, szczególnie w tych naszych niepewnych czasach. Nie jest to jednak praca dla każdego. Trzeba dużo z ludźmi rozmawiać, dzwonić, być mobilnym. To nie jest tak, że się posadzi tyłek w jednym miejscu i się siedzi. Dlatego wiele osób wypada z tego zawodu, bo są zdziwieni, że coś trzeba robić. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ło matko jedyna, kobito przeci
FROZEN YOGURT, czyli mrożony jogurt. Młoda branża, która w USA przeżywa prawdziwy boom i okres rozkwitu. W Europie i Polsce nie znana lub mało popularna. Jak to wygląda i działa? Na zasadzie samoobsługi, czyli klienci sami napełniają miseczki wybranym smakiem mrożonego jogurtu z automatu, a następnie posypują go wybranymi dodatkami (których jest bardzo bogaty wybór. Następnie idą do kasy i są podliczani na podstawie wagi skomponowanej porcji. Przykłady: http://www.youtube.com/watch?v=KPJwW0XDPp4 http://www.youtube.com/watch?v=qvNOGydOzOI http://www.youtube.com/watch?v=R2L18V3sk8g Na początek najbezpieczniejsza jest franszyza i dobra reklama skierowana do ludzi młodych (dzieci, młodzież, studenci, młodzi pracujący, młode rodziny z dziećmi) również przez social media. Ewentualnie można jeszcze wzbogacić ofertę o (również nieobecną na polskim rynku) BUBBLE TEA znana również jako: pearl milk tea, albo: boba tea, czyli herbata (różne rodzaje: czarna, zielona itp.) zmieszana z owocami, mlekiem lub syropem (opcjonalnie z lodem) z pływającymi kulkami tapioki na dnie. Przykład: http://www.youtube.com/watch?v=K6RGf-r85Ww

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podnosimyyyy
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawiczekkkk 26 lat
a ja siedze u mamusi i casem daje mi na piwko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Doświadczona bizneswomann
Doświadczona bizneswomann "słuchajcie - ja założyłam firmę i nie narzekam i nie zgodzę się z tym że wystarczy pomysł, charyzma, chęci... tzn. to też, ale głównie trzeba mieć sporą wiedzę, doświadczenie (najlepiej pracować chociaż pół roku w podobnej firmie jaką chcemy założyć), dużo odwagi, trochę pieniędzy, najlepiej mieć bliskiego znajomego co zna się na przepisach, kodeksie, podatkach .... bo można się wkopać." xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx "całkowicie się z tym zgadzam Nie wiem, czy pozyskałabym choć jednego klienta, gdyby nie teść - hobbysta, który te rzeczy robił amatorsko ale perfekcyjnie. To on udostępnił mi swój warsztat pracy, przyuczał, służył radą, doświadczeniem i często trudniejsze rzeczy wykonywał własnoręcznie. Mąż z tym zawodem był obeznany, ale nie fascynowała go ta praca. Ja w tym czasie byłam na wychowawczym i często zaglądałam do teściów. Mnie to odpowiadało, chciałam być użyteczna, chciałam coś robić i tak pomału nauczyłam się nowego zawodu. Obecnie współpracuję z kilkoma muzeami, podejmuję się coraz znaczących prac, ale nawet po 7 latach wszelkie prace konsultuję z teściem, radzę się, słucham jego opinii. Warsztat pracy rozbudowaliśmy, wchodzi się doń przez mieszkanie, dzieci i mąż coraz częściej zaglądają i gotowi są pomagać. Zarobki może nie są jakieś porażające, ale spokojnie 4-6 tys miesięcznie mam na czysto. Mam też czas dla męża i dzieci, czuję się kobietą spełnioną." xxxx xxxx xxxx Ja też do dzisiaj mam dwóch "doradców" - nauczycieli bez których moja firma pewnie by się nie utrzymała. I powtarzam pomysł to za mało, stanowczo za mało, ale to dobry początek :). Aha i pamiętajcie u nas to nie Ameryka - przeczytałam masę książek ludzi którzy się wzbogacili w Stanach i wiele z tych rzeczy w Polsce się nie sprawdzi - zawsze trzeba dopasować się do rynku i tego jak jest w danym kraju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Doświadczona bizneswomann
Np. Robert Kyosaki kupował domy - rudery z lokatorami którzy nie opłacali czynszu za grosze, remontował je, "pozbywał się" lokatorów i sprzedawał za kupę kasy - u nas nazwali by go draniem, wyzyskiwaczem, byłby społecznie potępiony, że tych biednych ludzi wyrzucał na bruk, a w USA jest to normalne - nie płacisz - wypad - nikt ci mieszkania za darmo nie da jak u nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Doświadczona bizneswomann
A co za znaczenie ma branża? Mi wyszło w jednej ale dwóm bliskim osobom też wyszły biznesy w innych różnych dziedzinach. Zdradzę że moja jest powiązana z internetem, a moich znajomych - jednego z franczyzą, drugi przemysł-usługi (ten od przemysłu to już naprawdę dobrze zarabia).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do doswiadczona bizneswomen
Branża ma znaczenie, bo niektóre się rozwijają np.IT a inne kuleja np.przemysł samochodowy. Nie wiem czemu tak boisz się napisać, przecież logiczne że nagle nikt nagle nie będzie konkurencja dla doświadczonych graczy na rynku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupik
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja wam powiem ja my dorabiamy
do normalnej pensji. Jesteście ciekawi? Otóż tak jak wielki innych ludzi na świecie niezależnie od kraju i poziomu gospodarki. Czyli jak? Kupując niedowartościowane mieszkania lub domu (bez lokatorów, w klasyczny sposób) do generalnego remontu, remontując je i odpicowując samodzielnie (we know how z netu i YouTube) po kosztach i w miarę możliwości bez udziału fachowców (o ile nie są do czegoś czasem niezbędni, czyli do elektryki, kanalizacji, gazu). :) Co dalej? Te które trafiają na rynek wtórny są tylko częściowo wyposażane w dodatki (po to by zrobić dobre wrażenie na zainteresowanych kupnem), lub wyposażane w zabudowę kuchenną i łazienkową (te ostatnie to droższa alternatywa). A te, które zostawiamy pod wynajem meblujemy (Ikeą itp.). W obu przypadkach ważne jest też wyczucie stylistyki, bo chodzi o to żeby mieszkanie było "chwytne" i się podobało potencjalnemu kupującemu albo najemcy. Co dalej? Sprzedajemy i wynajmujemy nabyte i wyremontowane mieszkania po cenach przewyższających ich pierwotną wartość rynkową w momencie nabycia. Ot co. Jakie wiążą się z tym niedogodności? Niektóre remonty potrafią długo trwać, z tej racji że zajmujemy się nimi po godzinach pracy i nie zawsze mamy czas i siłę, żeby tam jeździć w tygodniu roboczym. Najczęściej poświęcamy na ten cel weekendy (szczególnie jeśli dojazd jest lipny w stosunku do naszego miejsca zamieszkania). Niektóre nieruchomości potrafią się też długo sprzedawać, bo np. nie ma przez jakiś czas ofert kupna. W takich sytuacjach najlepiej jest je wynająć do momentu znalezienia potencjalnego nabywcy. Poza tym rzecz najważniejsza: trzeba mieć wkład własny, żeby nabyć pierwszą nieruchomość, a dalej to już samo się kręci (my w jej chwili mamy 1 na rynku i 2 wynajmowane). Na początku (klasycznie) zaczyna się od kawalerek, bo są najtańsze. Jakie są zalety takiego przedsięwzięcia? No chociażby takie, że jeśli trafi wam się mieszkanie albo dom w lepszej lokalizacji i z większym potencjałem niż wasze obecne/obecny, w którym mieszkacie, to naturalnie zawsze możecie podjąć decyzję o przeprowadzce. :) My się już przeprowadzaliśmy ze 3 razy w ciągu 8 lat i jesteśmy otwarci na dalsze zmiany. :) Jakieś uwagi? Tak, jest kilka zasad, których się nauczyliśmy przez lata i których się trzymamy bo się sprawdzają: - fachowiec to ostateczna ostateczność (każda taka wizyta bardzo zawyża koszty remontu) - utrzymywanie wnętrz w jasnej neutralnej stylistyce (najlepiej się sprawdza skandynawska i holenderska), bo ciemne wnętrza w żółciach, brązach, fioletach, czerwieniach i innych żywych kolorach to gwóźdź do trumny - jasne kolory ścian, podług, oraz okuć drzwi i okien optycznie powiększają wnętrze, natomiast ciemne sprawiają wrażenie ciasnej "klitki" - jeśli jest gdzieś ładna drewniana podłoga do odzyskania nie wolno kłaść paneli, bo one zaniżają standard mieszkania i zawyżają koszty (to samo dotyczy drzwi i czasami oryginalnych okien - szczególnie w kamienicach) - najlepiej się wzorować na zagranicznych wnętrzach z serwisów zajmujących się obrotem nieruchomościami, blogów, Pinetresta, serwisów poświęconych remontom, DIY i urządzaniu wnętrz, itd. Źródło: siedzimy w tym już kilkanaście lat i w sumie to lubimy to co robimy (no może poza ciężkimi robotami, których nie widać czasem końca).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja wam powiem ja my dorabiamy
do normalnej pensji. Jesteście ciekawi? Otóż tak jak wielki innych ludzi na świecie niezależnie od kraju i poziomu gospodarki. Czyli jak? Kupując niedowartościowane mieszkania lub domu (bez lokatorów, w klasyczny sposób) do generalnego remontu, remontując je i odpicowując samodzielnie (we know how z netu i YouTube) po kosztach i w miarę możliwości bez udziału fachowców (o ile nie są do czegoś czasem niezbędni, czyli do elektryki, kanalizacji, gazu). :) Co dalej? Te które trafiają na rynek wtórny są tylko częściowo wyposażane w dodatki (po to by zrobić dobre wrażenie na zainteresowanych kupnem), lub wyposażane w zabudowę kuchenną i łazienkową (te ostatnie to droższa alternatywa). A te, które zostawiamy pod wynajem meblujemy (Ikeą itp.). W obu przypadkach ważne jest też wyczucie stylistyki, bo chodzi o to żeby mieszkanie było "chwytne" i się podobało potencjalnemu kupującemu albo najemcy. Co dalej? Sprzedajemy i wynajmujemy nabyte i wyremontowane mieszkania po cenach przewyższających ich pierwotną wartość rynkową w momencie nabycia. Ot co. Jakie wiążą się z tym niedogodności? Niektóre remonty potrafią długo trwać, z tej racji że zajmujemy się nimi po godzinach pracy i nie zawsze mamy czas i siłę, żeby tam jeździć w tygodniu roboczym. Najczęściej poświęcamy na ten cel weekendy (szczególnie jeśli dojazd jest lipny w stosunku do naszego miejsca zamieszkania). Niektóre nieruchomości potrafią się też długo sprzedawać, bo np. nie ma przez jakiś czas ofert kupna. W takich sytuacjach najlepiej jest je wynająć do momentu znalezienia potencjalnego nabywcy. Poza tym rzecz najważniejsza: trzeba mieć wkład własny, żeby nabyć pierwszą nieruchomość, a dalej to już samo się kręci (my w jej chwili mamy 1 na rynku i 2 wynajmowane). Na początku (klasycznie) zaczyna się od kawalerek, bo są najtańsze. Jakie są zalety takiego przedsięwzięcia? No chociażby takie, że jeśli trafi wam się mieszkanie albo dom w lepszej lokalizacji i z większym potencjałem niż wasze obecne/obecny, w którym mieszkacie, to naturalnie zawsze możecie podjąć decyzję o przeprowadzce. :) My się już przeprowadzaliśmy ze 3 razy w ciągu 8 lat i jesteśmy otwarci na dalsze zmiany. :) Jakieś uwagi? Tak, jest kilka zasad, których się nauczyliśmy przez lata i których się trzymamy bo się sprawdzają: - fachowiec to ostateczna ostateczność (każda taka wizyta bardzo zawyża koszty remontu) - utrzymywanie wnętrz w jasnej neutralnej stylistyce (najlepiej się sprawdza skandynawska i holenderska), bo ciemne wnętrza w żółciach, brązach, fioletach, czerwieniach i innych żywych kolorach to gwóźdź do trumny - jasne kolory ścian, podług, oraz okuć drzwi i okien optycznie powiększają wnętrze, natomiast ciemne sprawiają wrażenie ciasnej "klitki" - jeśli jest gdzieś ładna drewniana podłoga do odzyskania nie wolno kłaść paneli, bo one zaniżają standard mieszkania i zawyżają koszty (to samo dotyczy drzwi i czasami oryginalnych okien - szczególnie w kamienicach) - najlepiej się wzorować na zagranicznych wnętrzach z serwisów zajmujących się obrotem nieruchomościami, blogów, Pinetresta, serwisów poświęconych remontom, DIY i urządzaniu wnętrz, itd. Źródło: siedzimy w tym już kilkanaście lat i w sumie to lubimy to co robimy (no może poza ciężkimi robotami, których nie widać czasem końca).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja wam powiem ja my dorabiamy
do normalnej pensji. Jesteście ciekawi? Otóż tak jak wielki innych ludzi na świecie niezależnie od kraju i poziomu gospodarki. Czyli jak? Kupując niedowartościowane mieszkania lub domu (bez lokatorów, w klasyczny sposób) do generalnego remontu, remontując je i odpicowując samodzielnie (we know how z netu i YouTube) po kosztach i w miarę możliwości bez udziału fachowców (o ile nie są do czegoś czasem niezbędni, czyli do elektryki, kanalizacji, gazu). :) Co dalej? Te które trafiają na rynek wtórny są tylko częściowo wyposażane w dodatki (po to by zrobić dobre wrażenie na zainteresowanych kupnem), lub wyposażane w zabudowę kuchenną i łazienkową (te ostatnie to droższa alternatywa). A te, które zostawiamy pod wynajem meblujemy (Ikeą itp.). W obu przypadkach ważne jest też wyczucie stylistyki, bo chodzi o to żeby mieszkanie było "chwytne" i się podobało potencjalnemu kupującemu albo najemcy. Co dalej? Sprzedajemy i wynajmujemy nabyte i wyremontowane mieszkania po cenach przewyższających ich pierwotną wartość rynkową w momencie nabycia. Ot co. Jakie wiążą się z tym niedogodności? Niektóre remonty potrafią długo trwać, z tej racji że zajmujemy się nimi po godzinach pracy i nie zawsze mamy czas i siłę, żeby tam jeździć w tygodniu roboczym. Najczęściej poświęcamy na ten cel weekendy (szczególnie jeśli dojazd jest lipny w stosunku do naszego miejsca zamieszkania). Niektóre nieruchomości potrafią się też długo sprzedawać, bo np. nie ma przez jakiś czas ofert kupna. W takich sytuacjach najlepiej jest je wynająć do momentu znalezienia potencjalnego nabywcy. Poza tym rzecz najważniejsza: trzeba mieć wkład własny, żeby nabyć pierwszą nieruchomość, a dalej to już samo się kręci (my w jej chwili mamy 1 na rynku i 2 wynajmowane). Na początku (klasycznie) zaczyna się od kawalerek, bo są najtańsze. Jakie są zalety takiego przedsięwzięcia? No chociażby takie, że jeśli trafi wam się mieszkanie albo dom w lepszej lokalizacji i z większym potencjałem niż wasze obecne/obecny, w którym mieszkacie, to naturalnie zawsze możecie podjąć decyzję o przeprowadzce. :) My się już przeprowadzaliśmy ze 3 razy w ciągu 8 lat i jesteśmy otwarci na dalsze zmiany. :) Jakieś uwagi? Tak, jest kilka zasad, których się nauczyliśmy przez lata i których się trzymamy bo się sprawdzają: - fachowiec to ostateczna ostateczność (każda taka wizyta bardzo zawyża koszty remontu) - utrzymywanie wnętrz w jasnej neutralnej stylistyce (najlepiej się sprawdza skandynawska i holenderska), bo ciemne wnętrza w żółciach, brązach, fioletach, czerwieniach i innych żywych kolorach to gwóźdź do trumny - jasne kolory ścian, podług, oraz okuć drzwi i okien optycznie powiększają wnętrze, natomiast ciemne sprawiają wrażenie ciasnej "klitki" - jeśli jest gdzieś ładna drewniana podłoga do odzyskania nie wolno kłaść paneli, bo one zaniżają standard mieszkania i zawyżają koszty (to samo dotyczy drzwi i czasami oryginalnych okien - szczególnie w kamienicach) - najlepiej się wzorować na zagranicznych wnętrzach z serwisów zajmujących się obrotem nieruchomościami, blogów, Pinetresta, serwisów poświęconych remontom, DIY i urządzaniu wnętrz, itd. Źródło: siedzimy w tym już kilkanaście lat i w sumie to lubimy to co robimy (no może poza ciężkimi robotami, których nie widać czasem końca).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja wam powiem ja my dorabiamy
do normalnej pensji. Jesteście ciekawi? Otóż tak jak wielki innych ludzi na świecie niezależnie od kraju i poziomu gospodarki. Czyli jak? Kupując niedowartościowane mieszkania lub domu (bez lokatorów, w klasyczny sposób) do generalnego remontu, remontując je i odpicowując samodzielnie (we know how z netu i YouTube) po kosztach i w miarę możliwości bez udziału fachowców (o ile nie są do czegoś czasem niezbędni, czyli do elektryki, kanalizacji, gazu). :) Co dalej? Te które trafiają na rynek wtórny są tylko częściowo wyposażane w dodatki (po to by zrobić dobre wrażenie na zainteresowanych kupnem), lub wyposażane w zabudowę kuchenną i łazienkową (te ostatnie to droższa alternatywa). A te, które zostawiamy pod wynajem meblujemy (Ikeą itp.). W obu przypadkach ważne jest też wyczucie stylistyki, bo chodzi o to żeby mieszkanie było "chwytne" i się podobało potencjalnemu kupującemu albo najemcy. Co dalej? Sprzedajemy i wynajmujemy nabyte i wyremontowane mieszkania po cenach przewyższających ich pierwotną wartość rynkową w momencie nabycia. Ot co. Jakie wiążą się z tym niedogodności? Niektóre remonty potrafią długo trwać, z tej racji że zajmujemy się nimi po godzinach pracy i nie zawsze mamy czas i siłę, żeby tam jeździć w tygodniu roboczym. Najczęściej poświęcamy na ten cel weekendy (szczególnie jeśli dojazd jest lipny w stosunku do naszego miejsca zamieszkania). Niektóre nieruchomości potrafią się też długo sprzedawać, bo np. nie ma przez jakiś czas ofert kupna. W takich sytuacjach najlepiej jest je wynająć do momentu znalezienia potencjalnego nabywcy. Poza tym rzecz najważniejsza: trzeba mieć wkład własny, żeby nabyć pierwszą nieruchomość, a dalej to już samo się kręci (my w jej chwili mamy 1 na rynku i 2 wynajmowane). Na początku (klasycznie) zaczyna się od kawalerek, bo są najtańsze. Jakie są zalety takiego przedsięwzięcia? No chociażby takie, że jeśli trafi wam się mieszkanie albo dom w lepszej lokalizacji i z większym potencjałem niż wasze obecne/obecny, w którym mieszkacie, to naturalnie zawsze możecie podjąć decyzję o przeprowadzce. :) My się już przeprowadzaliśmy ze 3 razy w ciągu 8 lat i jesteśmy otwarci na dalsze zmiany. :) Jakieś uwagi? Tak, jest kilka zasad, których się nauczyliśmy przez lata i których się trzymamy bo się sprawdzają: - fachowiec to ostateczna ostateczność (każda taka wizyta bardzo zawyża koszty remontu) - utrzymywanie wnętrz w jasnej neutralnej stylistyce (najlepiej się sprawdza skandynawska i holenderska), bo ciemne wnętrza w żółciach, brązach, fioletach, czerwieniach i innych żywych kolorach to gwóźdź do trumny - jasne kolory ścian, podług, oraz okuć drzwi i okien optycznie powiększają wnętrze, natomiast ciemne sprawiają wrażenie ciasnej "klitki" - jeśli jest gdzieś ładna drewniana podłoga do odzyskania nie wolno kłaść paneli, bo one zaniżają standard mieszkania i zawyżają koszty (to samo dotyczy drzwi i czasami oryginalnych okien - szczególnie w kamienicach) - najlepiej się wzorować na zagranicznych wnętrzach z serwisów zajmujących się obrotem nieruchomościami, blogów, Pinetresta, serwisów poświęconych remontom, DIY i urządzaniu wnętrz, itd. Źródło: siedzimy w tym już kilkanaście lat i w sumie to lubimy to co robimy (no może poza ciężkimi robotami, których nie widać czasem końca).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja wam powiem ja my dorabiamy
Sorry za zdublowane posty, ale coś się działo z forum jak je wysyłałam i teraz wyświetliły się wszystkie naraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nienarzekam ale wzielam sie
Ja się z wami podzielę jak ja zarabiam. I to niedawno. Najpierw trochę mojej historii. Miałam ogólniak, maturę, poszłam na studia. Zrobiłam inżyniera z logistyki - nie mogłam znaleźć pracy w zawodzie, potem szukałam zwykłej w sklepach, w marketach, w sprzątaniu... Ale dostawałam najniższą krajową, na umowę zlecenie itp. i szlag mnie trafiał. I wtedy moi drodzy postanowiłam że zostanę kosmetyczką i fryzjerką i wezmę dofinansowanie i otworzę salon. Poszłam do studium kosmetycznego, zaczęłam jeździć na kursy dla fryzjerów, kosmetologów, szkolenia... zajęło mi to kolejne 2 lata. Dziś mam 29 lat (prawie 30 :p )swoje dwa salony, jeden bardzo duży z solarium, w centrum 100-tysięcznego miasta, zatrudniam ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja wam powiem ja my dorabiamy
Sorry za zdublowane posty, ale coś się działo z forum jak je wysyłałam i teraz wyświetliły się wszystkie naraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nienarzekam ale wzielam sie
Ja się z wami podzielę jak ja zarabiam. I to niedawno. Najpierw trochę mojej historii. Miałam ogólniak, maturę, poszłam na studia. Zrobiłam inżyniera z logistyki - nie mogłam znaleźć pracy w zawodzie, potem szukałam zwykłej w sklepach, w marketach, w sprzątaniu... Ale dostawałam najniższą krajową, na umowę zlecenie itp. i szlag mnie trafiał. I wtedy moi drodzy postanowiłam że zostanę kosmetyczką i fryzjerką i wezmę dofinansowanie i otworzę salon. Poszłam do studium kosmetycznego, zaczęłam jeździć na kursy dla fryzjerów, kosmetologów, szkolenia... zajęło mi to kolejne 2 lata. Dziś mam 29 lat (prawie 30 :p )swoje dwa salony, jeden bardzo duży z solarium, w centrum 100-tysięcznego miasta, zatrudniam ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakies pomysly maciee?
ktos jeszcze ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×