Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

milll1

Małżeństwa, które się nie udają, choć oboje twierdzą, że się kochają....

Polecane posty

Chodzi mi o pary żyjące ze sobą pod jednym dachem minimum te 7 lat, a przed wspólnym zamieszkaniem jeszcze trochę ze sobą "chodzili". Czyli zdążyli dobrze się poznać, stan zauroczenia już dawno odpłynął i po prostu się kochają. No właśnie - kochają się - jak oboje twierdzą. Chcą być tylko razem ze sobą. Mają trochę tych wspaniałych wspólnych dni kiedy czują się znów zakochani wręcz jak w podróży poślubnej, ale niestety przerywane jest to kłótniami, dniami obojętności, wydawaniem sobie domowych rozkazów, przerwami w życiu intymnym. Poradnia? My? Przecież się kochamy i chcemy być zawsze razem! Ale ta zła energia się wkrada coraz częściej i intensywniej, w natłoku codzienności (praca, dom, dzieci, pies, zainteresowania własne, inne) chwil we dwoje jest coraz mniej. A jak już w planerze pojawi się "sobota wieczór tylko dla nas" to każdego tygodnia jedno idzie po piwo, a drugie szuka filmu do obejrzenia... Czy ktoś też tak ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śmierdź idiotom
uhm moja szefowa co widać slychac i czuc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chodzilam z facetem
11 lat w 12 roku sie pobralismy. Gdy bylismy para to po kilku latach byl;o tak ze kazde szlo na inna impreze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość omggmo
mam nadzieję że mnie to nie dotknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kazda relacja zmienia sie z wiekiem i uplywem czasu, wystarczy miec tego swiadomosc i starac sie kierowac ta zmiana lub przynajmniej za nia nadazac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzenka xx
u nas podobnie, chodzilismy ze sobą długo przed ślubem.. razem jestesmy 15 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak chyba mam, a nie
jesteśmy keszcze 7 lat. Dopiero 5. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkeufvd
chyba taka sytuacja jest w miarę normalna, ze czasem są kłótnie,czy nie? myślę, że w wielu malżeństwach z wieloletnim stażem jest o wielele wieele gorze. moi roadzice na przykład. mają prawie 50 lat stażu. matka zawsze rząziła ojcem, on nigdy nie miał nic do powiedzenia, dla nas nie był autirytetem, bo nawet nie pytaliśmy go o zdanie, pozwolenie, bo matka chyba by nas wyśmiała. ona się tylko liczyła. teraz, jak jeżdżę do nich czasem, to widzę, że jest coraz gorzej. mieszkają w innej części kraju, a jeżżę rzadko, bo nie mogę znieśc atmosfery tam. Matka krytukuje i opieprza ojca chyba już odruchowo. przy wigili zaczęła mu robić jakieś jazdy. gdy jej raz zwróciłam uwagę, to mnie opieprzyła, obraziła się. ona tego nie widzi, że tak robi,. mnie się wydaje, e to jest już znęcanie psychiczne. ojciec jakoś z tym żyje, skoro na to pozwala to chyba jest ok. a na zewnątrz - nawet przy nas - moja kochana żona - on mówi. i jak ja go za coś chwalę, to on ma lekką panikę w oczach i od razu głośno muówo, le mam też fajnie coś tam robi, żeby ona słyszała. bo potem facet ma jazdy, jak my wyjeżdżamy. ona jest chorobliwie ambitna i zazdrosna o wszystko - że ona lepiej coś robi, szok po prostu. ja tam nie mogę 2 dni wysiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój mąż wyszukał w necie strone: http://www.rozwodprzemyslto.pl/czy-twoje-malzenstwo-mozna-uratowac/ i mamy dzisiaj obgadać te punkty: Jak zapobiegać rozpadaniu się relacji? Wspólne działania. ustalacie codziennie jakąś jedną wspólną rzecz, którą zrobicie razem danego dnia. Może być to wspólny obiad, wyjście po zakupy, gra itp. I dotrzymajcie nawzajem słowa wykonajcie co zaplanowaliście. Rozmowa. Pod koniec dnia prowadźcie jedną mniej więcej 20 minutową, rozładowującą stres rozmowę. Aby rozmowy dobrze wam robiły oboje musicie mieć okazję zarówno się wypowiedzieć, jak i udzielić kochającego, pełnego zrozumienia wsparcia. Nic tak dobrze nie buduje miłości jak wyrażanie zrozumienia i współczucia (empatii). Czułość. Przytulanie się, miłość fizyczna. Ważne jest, by w każdym akcie małżeńskim dominowała czułość i troska o drugą osobę. Istotna jest też okazywana pozaseksualna fizyczna czułość. Jedna randka tygodniowo. W jeden wieczór w tygodniu warto uwolnić się od wszelkich trosk, zostawić dzieci pod opieką, pójdźcie na spacer lub do kawiarni by w atmosferze luźnej „randki pielęgnować swą miłość. Podziw i uznanie. Przynajmniej raz dziennie powiedz coś miłego współmałżonkowi. Zdecydowaliście się na ślub, bo ujrzeliście w drugiej osobie coś wyjątkowego, niepowtarzalnego, co odróżniało tę osobę od setek innych. Do tych dobrych rzeczy łatwo się przyzwyczaić. Dlatego dobrze jest codziennie na nowo uświadamiać sobie tę wyjątkowość drugiej osoby i rozwijać miłość, mówiąc jej o tym. i zacząć się do nich stosować. Ciekawe na ile dni wystarczy nam zapału ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja uważam, że AŻ TAK TRAGICZNIE to nie jest. Kochamy się, bardzo lubimy i podziwiamy, ale czasem za dużo sobie pozwalamy. Trzeba się pilnować, pielęgnować te pozytywne uczucia i po prostu pracować nad związkiem, żeby nie przekroczyć tej granicy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykro mi to
Mówić ale wiem ze moje małżeństwo działa tylko i wyłącznie dlatego ze nie mamy dzieci, za to zainteresowania mamy wspólne, jesteśmy długo ze sobą, nie mamy psa, kota, rybek. Ta wolność daje nam dużo swobody. To przykre, wiem ale zauważam że małżeństwa z dziećmi oddalają się od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz rację - po części. Po znam też małżeństwa bez dzieci, które się rozpadły, a też takie, dla których dzieci są największą frajdą życiową i są idealne. Kwestia charakteru - niektórym małżeństwom dzieci "przeszkadzają" innym nie. Znam też parę, która jest w trakcie rozwodu, bo on chce dziecko, a ona nigdy w zyciu... Nie ma co uogólniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też jest przykro
kiedy czytam, ze komuś jest przykro...... Chciałbym się dowiedzieć dlaczego jest przykro tej, która czerpie same przyjemności z tego, że żadne bachory nie są uczepione u jej spódnicy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też jest przykro
"Ta wolność daje nam dużo swobody" Każda wolność daje więcej swobody niż wolności brak. Także (a może szczególnie!!!!) wolność od dzieci, rybek, kota, psa i co oczywiste MAŁŻONKA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też jest przykro
"znam też małżeństwa bez dzieci, które się rozpadły" Małżeństwa nie rozpadają się ani z powodu rybek, kota, psa czy też dzieci. To jest tłumaczenie dla inteligentnych inaczej. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Małżeństwa nie rozpadają się ani z powodu rybek, kota, psa czy też dzieci. To jest tłumaczenie dla inteligentnych inaczej. " Ale ja to doskonale wiem. Tłumaczę właśnie to na przykładacvh inteligentnej inaczej ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też jest przykro
ależ milll1, ja nie ciebie przecież uznałem za inteligentną inaczej chociaż zacytowałem twoje słowa. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też jest przykro
milll1, w kontekście tego co piszesz uważam, że NIE UDAŁ CI SIĘ tytuł topiku a nie małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też jest przykro
Poruszasz problem pewnej groźnej dla związku kochających się ludzi rutyny, a nazywasz ten problem nieudaniem się małżeństwa. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"Chcą być tylko razem ze sobą. Mają trochę tych wspaniałych wspólnych dni kiedy czują się znów zakochani wręcz jak w podróży poślubnej, ale niestety przerywane jest to kłótniami, dniami obojętności, wydawaniem sobie domowych rozkazów, przerwami w życiu intymnym." Prosto i prawdziwie opisałaś związek dwóch osób po kilku latach bycia razem. KAŻDY ZWIĄZEK!!!!!!!!!! Od tej sytuacji do określenia związku za nieudany dzieli nas jednak PRZEPAŚĆ!!!!! Piszesz dalej "ta zła energia się wkrada coraz częściej i intensywniej, w natłoku codzienności (praca, dom, dzieci, pies, zainteresowania własne, inne) chwil we dwoje jest coraz mniej" Otóż, problem polega na tym aby odpowiednio wcześnie ZAREAGOWAĆ WŁAŚCIWIE na tę "złą energię". Aby nie przegapić tego MOMENTU, po którym może już ruszyć LAWINA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
milll1, poruszasz ważny problem ale i podajesz receptę.... 1. do codziennego stosowania - "Czułość. Przytulanie się, miłość fizyczna. Ważne jest, by w każdym akcie małżeńskim dominowała czułość i troska o drugą osobę. Istotna jest też okazywana pozaseksualna fizyczna czułość." 2. do stosowania bardzo częstego - "powiedz coś miłego współmałżonkowi" 3. do częstego "wspólny obiad, wyjście po zakupy, gra itp" (z jedną uwagą dotyczącą obiadów - jeżeli kończycie pracę w stałych zblizonych do siebie porach "WSPÓLNY OBIAD TO MUS!!!!!!") I jeszcze coś co nie poddaje się żadnym klasyfikacjom - "Rozmowa" - z naciskiem na "aktywne słuchanie". TYLKO TYLE!!!!!!! i aż tyle.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
milll1, poruszasz ważny problem ale i podajesz receptę.... 1. do codziennego stosowania - "Czułość. Przytulanie się, miłość fizyczna. Ważne jest, by w każdym akcie małżeńskim dominowała czułość i troska o drugą osobę. Istotna jest też okazywana pozaseksualna fizyczna czułość." 2. do stosowania bardzo częstego - "powiedz coś miłego współmałżonkowi" 3. do częstego "wspólny obiad, wyjście po zakupy, gra itp" (z jedną uwagą dotyczącą obiadów - jeżeli kończycie pracę w stałych zblizonych do siebie porach "WSPÓLNY OBIAD TO MUS!!!!!!") I jeszcze coś co nie poddaje się żadnym klasyfikacjom - "Rozmowa" - z naciskiem na "aktywne słuchanie". TYLKO TYLE!!!!!!! i aż tyle.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgvbhnj
franki------> znowu ten aktywny kretyn:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Recepta ta jest prosta jak konstrukcja cepa. Ale sama recepta to jeszcze za mało...... Aby zadziałała SKUTECZNIE, wymaga wczesnego rozpoczęcia kuracji i konsekwencji w jej realizowaniu. Permanentna terapia WCHODZI W KREW i po okresie pierwszych ZANIECHAŃ staje się częścią CODZIENNEGO ŻYCIA, podobnie jak MYCIE ZĘBÓW (to staje sie odruchem!). SKUTECZNOŚĆ GWARANTOWANA!!!!!!!!! Żaden szczekający pies czy rozkapryszony bachor nie spowoduje przecież, że przestanę MYĆ ZĘBY........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
do fgvbhnj, albo wskaż mi fragmenty moich wypowiedzi potwierdzające twoją DIAGNOZĘ odnośnie mojego kretynizmu albo zignoruj kretyna i wypowiedz swoją opinię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dembuko
korniki korniki miks od płodowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie jest jeszcze tak, ze im dłużej trwa ten zły stan tym gorzej o nim myślę... "a ten znów tu przylazł... niech da mi już spokój". Czasem nawet gorsze rzeczy pomyślę, czy nawet powiem... niesamowite, ze on te mną wytrzymuje ;) Po prostu sama się nakręcam złymi emocjami. Wystarczy jednak kilka dni fajnych, do tego jeszcze seks i padam przed nim dosłownie na kolana z miłości i nago mu obiady gotuję. ;P Mój mąż aż w takie skrajności nie wpada, ale myślę, że odczuwa to podobnie. Wniosek - trzeba się nakręcać pozytywnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×