Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość drugie miejsce w szeregu

drugie miejsce w szeregu czyli życie z maminsynkiem

Polecane posty

Gość drugie miejsce w szeregu

Szukam zrozumienia i spojrzenia z innej perspektywy na to co sie dzieje w moim małżeństwie, czy przesadzam czy może juz świruje , a moze mam racje? prosze o przeczytanie i komentarz. Moj maz ma 34 lata, ma dwojke rodzenstwa, wszyscy mieszkamy w jednym miescie. wszyscy oprocz ojca mojego męza, ktory wyjechal do Belgii do pracy kilka lat temu i odwiedza rodzine 3-4 razy do roku. Tesciowie zyją w zgodzie pomimo rozłąki, chociaz ta sytuacja bardzo niekorzystnie wpływa na wszystkich w rodzinie, na Teściową, bo dzieci mają swoje rodziny a ona ciągle sama, na dzieci bo nigdy nie mialy ojca, jedynie dorywczo i to na święta, na współmałzonków dzieci poniewaz widzą że rodzina niekompletna jednak inaczej funkcjonuje, brak wzorców uwidacznia sie w naszych domach. I tu własnie zaczyna sie kłopocik, otoż moja Tesciowa jest totalnie nadopiekuńcza i brak męża przeklada na swoje dzieci a zwłaszcza na mojego męża. Dzwoni do niego po kilka razy, oczywiscie najczęściej jak mąz jest w pracy, albo w soboty nagle trzeba jej cos wyniesc albo wywiezc, to ona robi wszystko najlepiej, najsmaczniej i zna sie na wszystkim jak nikt inny, ona mu posmaruje ramie bo mu wyszlo uczulenie, ona mu da tabletke na bóle bo ma jakies nowe i najlepsze, ona mu powie synuniu kochany powiedz mi ze mnie kochasz bo mi dawno nie mówiles (!!!) ,najgorsze w tym wszystkim jest to, że mąz nie przeciwstawia się temu, czuje sie w obowiązku dbac o wszystkich, jest najstarszy z rodzeństwa, nie mam mu za złe tego że chce by rodzinie było jak najlepiej, zastanawiam sie tylko dlaczego tę dbałośc zostawia na progu wracając do domu. To ja jestem ta złą królową, ktora zawsze ma problemy, ktora jak chce porozamwiac na wazny temat to znaczy że znow cos sobie ubzdurała i tworzy chore scenariusze:(. Mam dosc traktowania mnie jak intruza w tej rodzinie, mąz tego nie widzi, zawsze staje po stronie swojej rodziny, jest na kazde skinienie, zwlaszcza że ojciec prosi go telefonicznie by sie nią zajmowal bo ona jest sama, żeby ją odwiedzil, (on, nie my tylko on sam!) a ja ? gdzie ja jestem w tym wszystkim? Mąz bardzo często jest w delegacjach, jest pare dni w tygodniu poza domem, wiec gdy przychodzi weekend chcemy troche pobyc razem, i to nie jest nam dane bo trzeba juz lecieć i opiekowac sie wszystkimi dookoła tylko nie swoim ogniskiem domowym. Planujemy miec dzieci, ale w tej sytuacji nie wiem czy jest sens, mówie do mojego męża że nie czuje wsparcia z jego strony i ze strony jego rodziny takiego jakie dają pozostałemu rodzeństwu,że nie jestem akceptowana- to widac gołym okiem (teściowa dzieli zony na te dobre, ktore maja lub beda mialy wkrotce dzieci i na złą, dobrym pomaga, robi zakupy, zła tylko moze sobie popatrzec) , ale mój mąż tego nie widzi i uważą, że robię sobie wrogów. Juz nie umiem z nim rozmawiac i juz nie wiem jakich argumentów używać. Nigdy nie stanał po mojej stronie, nawet jak Teść ostatnio strzelił głupi żart (chyba żart), że nie ma pojęcia kto polecił jego synowi moją osobę, szkoda tylko ze widzial mnie moze kilkanascie razy w zyciu, wiec nie zna mnie w ogole. jesli komu chce sie to przeczytac bede wdzieczna, jesli nie to chociaz troszke sobie ulżyłam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CoTyNiePowiesz
hmm no sytuacja jest nie ciekawa, skoro rozmowa nic nie pomaga to chyba zostaje już tylko rozwód, domyślam się że bardzo kochasz męża ale zastanów się czy chcesz żeby Wasze dzieci wychowywały się w takiej rodzinie, gdzie nie będą akceptowane przez swoich najbliższych, to przykre że Twój mąż nie widzi jak traktuje Cię jego rodzina, trzymaj się życzę powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hop!
Bardzo to smutne. Nie znam żadnej dobrej rady jak naprawić taką sytuację. Wcale nie przesadzasz, bo to dziwna sytuacja gdy facet więcej czasu poświęca matce niz żonie i nie broni jej - już nawet nie przed całym światem- ale przynajmniej przed swoją rodziną. Najlepiej byłoby gdyby teściowa przejrzała na oczy i przestała tak bardzo angażować Twojego męża w swoje życie.Tylko jak to zrobić tego nie wie nikt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugie miejsce w szeregu
dzieki za slowa otuchy, chcialabym by mąz choc na chwile spojrzal na to moimi oczami. jak do niego dotrzec, da sie w ogóle, czy jestem na straconej pozycji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boże, jakie to typowe.....tak to jest, po prostu wiem to, kiedy kobieta żyje sama....po prostu zawsze potem trzeba błagać o atencję, ona, jej synowa i tak kolejne pokolenia...synowa będzie miała niedosyt bliskości męża, więc zbuduje niedrową symbiozę ze swoimi dziećmi, które w dorosłość wejdą z takim myśleniem jak opisywany w temacie mąż. koło zatoczy się. małżonkowie tworzą podstawę rodziny , sa i powinni być dla siebie najważniejszymi ludźmi. związek z dziećmi nie może być ważniejszy. Nie mówi się, że ma być mniejszy, ale większy też nie powinien. niestety zbyt wielu ludzi nie rozumie tego i o różnych problemach się czyta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CoTyNiePowiesz
a jak Twoja rodzina traktuje Twojego męża? jeśli całkiem normalnie to może postaraj się wytłumaczyć mu w czym jest problem na zasadzie porównania, przedstaw kilka podobnych sytuacji i wskaż różnicę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakie to typowe...kobiecie brak faceta, więc buduje dziwną symbiozę z dzieckiem...synowa ma niedosyt męża, więc uwagę przerzuca na dzieci....i te dzieci mają potem podobne myślenie do tego opisywanego męża....koło zatacza się. małżonkowie są i powinni być dla siebie najbliższymi osobami. na nich stoi rodzina i od nich zależy atmosfera w rodzinie. niewielu ludzi to pojmuje i o róznych się czyta kłopotach na kafe..... po co wyszłas za kogoś takiego????człowiek opuszcza dom rodzinny i zakłada wlasny. nie oznacza to zerwania kontaktów. ale oznacza to zmiane priorytetów. z osobą, która tego NIE POJMUJE I NIE POJMUJE DLACZEGO TAK JEST nie należy się wiązać. po co się związałaś z nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugie miejsce w szeregu
Moi rodzice traktuja mojego meza bardzo dobrze, ojciec wiecej rozmawia z nim niz ze mna, poprostu maja wiecej tematów wspolnych, moim zdaniem zachowanie ich jest normalne. Mąz czuje sie przy nich dobrze i swobodnie. Juz rozmawialam z mezem na temat roznic w zachowaniach rodzin, nie dociera, on tego nie widzi za to uznaje ze ja znowu robie jakis problem. po co za niego wychodzilam?, po to zeby stworzyc rodzinę, nie bylo tego wszystkiego przed slubem, nie w takim stopniu, wiedzialam ze jest mocno zwiazany z rodzina ale uwazalam to za zdrowe, normalne ... teraz czuje na wlasne skorze, że do normalnosci to tu troche daleko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejhejam
jak ja ciebie rozumiem moja teściowa nie rozumie dlaczego jej nie lubię, od samego początku wszystko co złe to moja wina: moja wina że on pali, moja wina że po pijaku zabrali mu prawko, moja wina itd jak coś dobrego to jej zasługa nigdy nie przyzna mi racji, zawsze trzyma stronę syna bo twierdzi że to jej dziecko i ona tak musi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malutka0090
Nie czytałam wszystkiego, ale temat cóż podobny. Były MĄŻ ma dwoje rodzeństwa z nich wszystkich mamusia upatrzyła sobie jego- zrobiła z niego takiego wygodnickiego, nie pracowal nawet, miał gdzies wszystko, jak dorwał prace, to jeździł do niej po kanapeczki, po pracy na obiad, bo przecież jego mamusia gotuje inaczej i innego nie zje. Szkoda gadać. Wytrzymałam 1,5 roku. Teraz mam normalnego MĘŻCZYZNĘ a nie dupka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malutka0090
hejhejam hahaha jakbym sama to pisała- moja wina, że siedział za jazdę po pijanemu, moja wina, ze stracił prawko po pijaku (a pierwszy raz złapali go kilak lat wczesniej i odroczyli robienie prawka ;) ), moja wina, że się rozwiedliśmy, moja wina że w ogóle żyję ja ;)) Szkoda gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malutka0090
Dodam że rozwod był własnie z tej przyczyny- życiowy kaleka który zawsze stawał za mamusią i był na każde jej skinienie. Takie coś dobrze nie wróży. Jak już się przeprowadziliśmy, urodziło nam się dziecko... NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO. NIC. A miał 28 lat. Więc skoro taki młody i się nie opamiętał Twój tym bardziej się nei opamięta, bo już za długo tak żyje i za bardzo mu z tym wygodnie. Nie lanuj dzieci. Nie ma sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam już sily
Szła teściowa przez las, pogryzły ją zmije. Żmije pozdychały, a teściowa żyje. Kilka dni temu utworzyłam podobny topic. Zajęłam się pracą, wracam do domu, tylko po to żeby się przespać i bynajmniej odpoczęłam psychicznie. A ich dwójcę świętą mam głęboko w dupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daj link do topicu
to poczytam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witam w klubie
Nie będę się za bardzo rozpisywać, napiszę tylko że w dużej mierze dzięki teściowej- wdowie zakochanej bezgranicznie w swoich synach rozpadły się 2 małżeństwa - moje i brata męża. Czego Ci nie życzę. A jako radę proponuje spotkanie z psychologiem lub terapeutą, na które powinniście pójść oboje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedzielaaaa
Wpółczuje Ci, moja przyjaciółka miala bardzo podobną sytuacje, nie jest już mężatką. Teraz musi sobie ułożyc życie na nowo, ciężko jej, ale widzi że rozwód był dobrym rozwiązaniem! Trzymaj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gramatyk
Urwij się od tej głupiej rodzinki, bo Cię zniszczą. Jeśli podejmiesz temat przy niedzielnym obiadku to Cię zadziobią i zgrilują. Jest jedna szansa - mnie się udało. Odciąłem się od jej rodziny. W domu u nas był bunt i wojna. ON musi zrozumieć, albo Ty albo mamusia. Niech wybiera. Jeśli mamusia trzyma go wciąż za ptaszka - to po co Ci taki chłop. Wdepnęłaś w gówno, bo Ci Twoi rodzice nie powiedzieli o pewnych sprawach. Mnie też nie. Ale ja swoje córki będę już umiał przygotować. Co wybiorą to inna rzecz, ale już mi nie zarzucą że nie mówiłem, że męża trzeba szukać w normalnej rodzinie, gdzie facet nosi spodnie a baba kieckę, a nie odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam to samo, wystarczy ze mamuska albo siostrunia zadzwoni a moj maz cokolwiek by nie robil leci do nich, nawet w nasza rocznice slubu pojechal gdzies bo mu mamuska kazala cos tam gdzies zawiezc wiedzac ze przeciez mamy swieto....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym od kogoś takiego dawno odeszła, facet ma być facet, a nie ciapa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze mówiąc, to nie ma tu znaczenia, że nie ma męża teściowej...wydaje mi się że nawet gdyby był, to nic by nie zmieniło, to po prostu taki typ....radzić cięzko...najlepiej uciekaj póki nie ma dzieci...jak przyjadą dzieci będzie jeszcze gorzej...będziesz szykanowana o każdy drobiazg, że nie tak pielucha, że nie takie mleko...itp...z drugiej strony...łatwo mówić uciekaj...a gdzie uczucia?...jedynie co mogę napisać to bardzi Ci wspołczuję...znam ten ból tylko ja odeszłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam taki model, jak z reklamy cauflanda....babcia, tatuś i dziecko...tak sie zmówili, że zmusili biedna dziewczynę do odejścia, zniszczyli ją psychicznie do tego stopnia, że zostawiła dziecko i uciekła od mamusi i syneczka- piekło. Mamusia miała z synkiem nawet wspólne konto, razem chodzili na imprezy wesela itp....jak znalazł żone udawała że wszystko spoko..;potem doprowadziała do rozpadu i teraz są rodzinką ma synusia i wnusia...i dalej wspólne konto i imprezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amaggie
Moja sytuacja jest podobna, chociaż nie wiem czy nie gorsza, bo ja muszę mieszkać z teściami(zła sytuacja ekonomiczna) Teść jest ordynarny ale mniej stronniczy , za to teściowa przechodzi samą siebie. Synek jest najważniejszy zaraz po nim nasza córka. Dla synowej miejsca nie zostało. W telegraficznym skrócie wygląda to tak : Zasuwasz- źle, bo nie tak jak by sobie tego życzyła i bez mała wszystko po mnie poprawia Nie zasuwasz- też źle bo przecież jak możesz niczego w domu nie zrobić Wypowiadasz się w sprawie swojego dziecka- źle, bo pouczasz starą wygę i jest foch Nie wypowiadasz się w sprawie dziecka- jesteś złą niezainteresowaną matką bez przygotowania pedagogicznego I ciągle tylko słucham: kobieta musi dawać mężowi kiedy tylko chce, kobieta musi usłużyć mężowi bo tak trzeba, kobieta musi sama zajmować się dzieckiem bo chłop to chłop, nie rozumie jak kobiety mogą siedzieć przy kawie i plotkować, a nie robić słoiki itp itd, kobieta nie może narzekać i marudzić bo ją chłop zostawi i do innej pójdzie, kobieta nie może chorować, mieć gorszy dzień i wogóle w głowie jej się nie mieści co znaczy okres napięcia przedmiesiączkowego. Jak nie mogę wytrzymać i powiem co myślę, jest awantura. Partner wogóle nie jest w stanie nic powiedzieć przeciwko matce bo jak mówi: BĘDZIE JEJ PRZYKRO. I może bym na to przystała, ale gdy słyszę że się przyczepiłam do niej, a ona chce dobrze to krew mi się w żyłach gotuje.(chce dobrze, a po spacerze z moim dzieckiem wózek ją przprowadził!!) Z jednej strony rzuciłabym wszystko i poszła w siną dal a z drugiej myślę że to się w końcu kiedyś skończy. Proszę tylko na koniec żebyście nie oceniali mnie źle, bo tego akurat najmniej mi potrzeba. Wystarczy mi że do psycho latam samotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amaggie
A poza tym cały czas próbuję ją zrozumieć. Psycholog trochę pomaga, ale mnie i tak najbardziej boli fakt że mój partner ma gdzieś co ja czuje i myślę. Nie sądzę jednak że bedzie inaczej, bo on nawet nie odczuwa że mamy ciche dni, bo mamusia mu wypierze i poda jedzenie i jeszcze pozmywa a on sobie za ten czas poogląda telewizję, lub pogra. I co powinnam zrobić??? Wyprowadzić się do moich rodziców??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przede wszystkim to macie problem z partnerami a nie teściową i resztą! W normalnych zgranych związkach nie ma takiego problemu, bo mąż umie się odezwać ,nie daje sobą dyrygować! Wtedy i teściowa tak sie panoszy a nawet jak, to macie to w du... bo czujecie sie kochane, cenione, dowartościowane i najważniejsze w życiu męża. U mnie było identycznie. Zanim mój mąz przejrzał na oczy mineło kilka lat. Wytrzymałam i wiem że było warto. Ale mój mąz to dobry człowiek, czy każdy tak sie potrafi zmienić - nie wiem. Najmocniej do niego dotarło to że szybko sie okzało ze pomoc idzie tylko w jedną strone... czyli do tesciowej. Urodziłam dziecko, pierwsza wnusia, syn myslał ze tesciowa bedzie szalec z radosci a tymczasem ona ani nie garnie sie od zostawania z dzieckiem, ani do odwiedzania go. W konsekwencji musi mąż wracac wczesniej z pracy. I jakos mu klapki opadły....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ah jeszcze... wciąż nam organizowała niedziele, zawsze chciała miec w nich udział, jesli ja gdzies chciałam pojechac to ona i tak wymysliła cos lepszego... Jezdziła z nami długo.... za długo skonczyło się. Zawsze musiałą jechać w aucie obok syna, inaczej foch. Do koscioła nie umiała dojsc, mąz nie szedł ale jechał po mamusie wiózł ja do kościoła, potem wracał do domu i jechał po mszy zeby ją odwieźć. Jezdziła z nami prawie za kazdym razem na zakupy bo mąz za kazdym razem gdy ja wspominałam o zkupach mówił ze wiesz mama mnie tez prosiła.... I zawsze ladowalismy w tym sklepei w którym ona miała ochotę, moje zyczenia były nie wazne. I to jedno co trwa do dzis bo tego zmienic nie moge ( mezowi pomogłam sie zmienić) totalnie nie umie słuchac, ona wciaz gada, a Ja nie moge wtracic słowa bo i tak nie słucha, mówi w tym czasie do naszej córki itp. to jest bardzo wkurzające. Ja nie wiem jak to wytrzymałam, nawet nie umiem teraz opiwiedziec procesu jak mąż mój się zmieniał. W kązdym razie juz nie patrzy na mausie przez rózowe okulary i nie spełnia jej zachcianek. I przede wszystkim nauczył sie niedziele spedzac z nami z zoną i dziecmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, to co piszecie jest po prostu CHORE. Przecież po ślubie to ŻONA/MĄŻ powinna stać się NAJWAŻNIEJSZĄ osobą w życiu... (ważniejsza nawet niż dzieci, ale to już osobna dyskusja). Jeśli tak nie JEST- kawa na ławę, i po kłopocie. Ja miałam całkiem inny problem z mężem- ma on siostrę za granicą. Za każdym razem jak siostra przyjeżdżała on brał urlop, organizował dla niej atrakcje, itd. Ja jego siostrę bardzo kocham. Zawsze lepię dla niej ulubione pierogi i piekę szarlotkę z orzechami włoskimi. Ale goszczenie kogoś przez dwa tygodnie? Organizowanie mu wycieczek/rozrywek... O nieee... Postawiłam sprawę jasno- KOCHANIE, SZKODA MI URLOPU, NIE MAM SIŁY NA ZAJMOWANIE SIĘ TWOJĄ SIOSTRĄ PRZEZ DWA TYGODNIE TRZY RAZY W ROKU. PRZESTAJE LUBIĆ TE WIZYTY. Mąż to przemyślał...i wiecie co? Teraz jak przyjeżdża jego siostra organizujemy super-przedłużony weekend...Niby tylko 3 dni, ale jest świetnie! Jedziemy a to do zakopanego, a to do SPA... Zbliżyliśmy się do siebie! Wizyty jego siostry nie są już koszmarem, a czymś na co czekam z utęsknieniem. Powiedziałam to spokojnie, rzeczowo. Bez awantur, miałam dobre argumenty. Nie bałam się powiedzieć tego jego siostrze, w oczy. Bez knucia, bez obgadywania, bez manipulacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugie miejsce w szeregu
widzę, że nie tylko ja mam taki problem, ciesze sie, że niektórym z Was sie udało, że Wasi mężowie przejrzeli na oczy, ....ja straciłam nadzieje, chce mieć normalny dom, męża, rodzinę, dzieci, przestałam wierzyć, że cos moze sie zmienić, składam pozew o rozwód, nie chce życ w trójkącie z jego matką i rodziną, jesli on tak bardzo za nia teskni, że musi byc u niej kilka razy dziennie to niech sie przeprowadzi, bedzie z nia spedzał cale dnie. nie mam siły walczyc o męża, jestem załamana faktem, że straciłam tyle lat swojego życia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hehe mi kiedyś moja przyszła/niedoszła czy pies ją tam zwał, teściowa wypaliła, że, uwaga: czyham na miliony jej syna ! :D :D :D :D Wypuściła go z domu w jednych spodniach, sama spyerdoliła zagranicę gdzie siedzi na socjalu już z 10 lat, jednym słowem - dorabiałam się z jej synem od przysłowiowej łyżeczki :D Czujecie jaką to trzeba być idiotką żeby gadać takie rzeczy ? Fakt, facet zarabia bardzo dobrze jak na polskie warunki ale nawet mieszkania nie mamy swojego, a do samochodu dołożył się trochę jego ojciec. No ale dla niej to my pewnie mamy kokosy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×