Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość co myslicie? 8910

co myslicie o takiej sytuacji?

Polecane posty

Gość co myslicie? 8910

Sytacja jest taka: spedzilam ostatnio troche czasu (prawie 2 miesiace)w swojej rodzinnej miejscowosci. Ogolnie mieszkam w duzej, mam meza i dziecko. W mojej miejscowosci jest duze bezrobocie. Poznalam tam kobiete swiezo po rozwodzie, z dzieckiem, ktora jest bez pracy. Maz odszedl, ma juz nowe zobowiazania finansowe, ale alimenty jej placi. Byli dlugo razem przed slubem. Ona stwierdzila, ze juz nigdy zadnyc h facetow i postanowila znalez wyjscie ze swojej sytuacji liczac na pomoc kolezanek/przyjaciolek - ogolnie kobiet. Ja o tym przekonalam sie dopiero po jakims czasie. Spedzilysmy troche czasu razem, place zabaw, kawki itd. drobne przyslugi- ja jej pomoglam w domu, ona dziecka mi popilnowala itd. Rozmawialysmy, ja ja wysluchalam, wspolczulam i bylam przejeta sytuacja (chociaz widzialam pare powodow, dla ktorych jej ex mogl odejsc, no ale nikt nie jest idealny...) Po jakims czasie ona powiedziala, ze bedzie musiala przeniesc sie do wiekszej miejscowosci. Miala tu na mysli, ta w ktorej ja mieszkam. Liczyla, ze bedzie mogla sie u mnie zatrzymac z dzieckiem na kilka miesiecy (tyle chyba zarezerwowala na znalezienie pracy i potem wynajecie kawalerki). Wiedziala tez, ze ona tam nikogo nie zna i liczyla na to ,ze ja bede jej przyjaciolka, na ktora ona bedzie mogla liczyc. No wiecie- zaskoczylo mnie to, szczegolnie pomysl zamieszkania u mnie. Ja mysle, ze ona prosi bardzo szybko o bardzo wiele. Ja nie wiem, czy zdecydowala bym sie poprosic o to moje dobre kolezanki.... Czuje sie troche wmanipulowana w jej problemy, bo chociaz wierze, ze ona jest samotna i potrzebowala z kims pogadac, ale widze, ze ona miala pierwszorzedny powod do wciagania mnie w ta znajomosc. I tak jak napisalam wyzej: jak kobieta - rozwodka nie ma ochoty na zadnych facetow, to liczy na to, ze "ludzie pomoga", czyli znajde sobie przyjaciolke...czy to jest w ogole w porzadku? Ja namwet nie poruszalam z mezem tego tematu, ze moglibysmy miec lokatorow na kilka miesiecy (no i czulibysmy sie sila rzeczy odpowiedzialni)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EleGannt
jak powiadają, tonący brzytwy się chwyta a gdy podasz palec to odgryzą dłoń

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co myslicie? 8910
zgadzam sie..ja mysle, ze mozna prosic o pomoc, ale w granicach...po ich przekroczeniu stawia sie kogos w niezrecznej sytuacji odmowy (ja nie lubie odmawiac pomocy...) no i taka znajomosc pewnie sie z czasem zakonczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co myslicie? 8910
jestem przeciwna takiemu podejsciu kobiet, ktore po rozwodzie decyduja sie wieszac kamieniem na szyi przjaciolkom/ kolezankom (nie mowie tu o drobnych przyslugach tylko o problemach finansowych, mieszkaniowych i duzej samotnosci), bo nawet nie maja ochoty slyszec o facetach (wiec kolezanki musza zaczac miec ochote na wszelkie pomaganie...) ...wiecie, ja po mojej ostatniej pracy tez nie mialach ochoty slyszec o jakim kolwiek pracowaniu! ale zyc trzeba...wiec trzeba sie wziac w garsc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×