Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość proszę_o_radę

Miłość na odległość

Polecane posty

Gość proszę_o_radę

Od jakiegoś czasu czuję potrzebę usłyszenia obiektywnych opinii na temat otępienia, w którym tkwię od jakiegoś czasu. Jestem w czasie rekonwalescencji po czymś co pewnie wiele z Was przeżyło, i to nie jeden raz. Dla mnie to pierwszy raz dlatego może tak długo trwa pozbieranie się. Chcę się podzielić swoją historią miłosną. Poznałam faceta. Właściwie pierwszy raz w życiu, poznałam faceta i od razu poczułam TO, na początku nie była to wielka miłość, żadne uderzenie pioruna ani nic takiego, po prostu poczułam, że jest kimś dla mnie. Stwierdziłam, że i tak sie nie zaangażuje, bo On jest dla mnie dostępny tylko przez krótki czas, przyjechał na niecałe 2 miesiące do Polski na pewien rodzaj wymiany, On jest z Australii(urodził się i mieszka tam). Nasza znajomość bardzo szybko nabrała tempa. Spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę, po pewnym czasie zdałąm sobie sprawę że gdy nie widzimy się nawet przez moment jest mi smutno i źle. Wreszcie miałam kogoś kto na mnie tak patrzył, słuchał mnie i zawsze miał dla mnie czas. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy i nadszedł dzień rozstania. On płakał, ja nie, Stwierdziłam, że od początku było wiadomo, że tak to się skończy i że szybko mi przejdzie. Bardzo się pomyliłam. Rozmawialiśmy przez miesiąc praktycznie codziennie, później kontakt zacząl słabnąć, w końcu ile można gadać na fb albo na Skypie, nie wiedząc kiedy będzie następne spotkanie. Na początku rozmawialiśmy o różnych możliwościach, on przyjedzie do mnie na wymianę, ja do niego. Po dwóch miesiącach zdecydował się przylecieć do Polski (był w tym czasie w Europie) na ponad tydzień. Na początku czułam się dziwnie, nie widzieliśmy sie tyle czasu. Jednak to szybko minęło. Po kilku dniach, (byliśmy u mnie w rodzinnym mieście, poznał część mojej rodziny, przyjaciół) poczułam, że jestem po uszy zakochana i że będę bardzo cierpieć. Kolejne dni stały się męczarnia. W głębi duszy wiedzieliśmy, że już się nie zobaczymy. Oboje jesteśmy na dobrych uczelniach, mamy stypendia i praktycznie zapewnioną przyszłość. Staraliśmy się o tym nie rozmawiać, ponieważ każda taka rozmowa sprawiałą mi niewyobrażalny ból. Ale gdy wyjechał czułam taką pustkę, czułam że mogłąbym spróbować na odległość. W sumie im więcej nad tym myślałam, tym bardziej wydawało mi się to bez sensu, ale wierzyłam w miłość. Ale on stwierdził, że lepiej urwać kontakt. Miałam strasznie dużo głupich myśli, czułam sie wykorzystana. Wiem, jak to wygląda, on przyjechał do obcego kraju, zabawił się, wyjechał i ma problem z głowy. Mogłąbym w to uwierzyć gdyby nie pewien fakt- przeczytałam jego pocztę- wiem że to złe, okropne i straszne ale byłam w mega desperacji żeby czegokolwiek się dowiedziec. I jedyne co znalazłam to maile do jego najlepszego przyjaciela, w których pisał o mnie i naszym związku, o tym, że nigdy z nikim nie był tak szczęśliwy, że jestem cudowna, idealna itd. Więć dlaczego tak szybko się poddal? Przy naszym drugim pożegnaniu płakaliśmy już oboje. Ale to co najbardziej mnie zabolało- to jego słowa- że wątpie żebyśmy kiedykolwiek się jeszcze spotkali. Czuję sie teraz strasznie, minęło już kilka miesięcy a ja dostałąm od niego jedną pocztówke, w któej napisał że nigdy mnie nie zapomni..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zal mi WAS
to bardzo smutna historia , ale nie wiem co można Ci doradzić.. dobrze , że sie wygadałas ;) może poczujesz sie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaa na maxa
Jak dlugo bedziecie sie jeszcze uczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę_o_radę
Przede mną jeszcze co najmniej 2 lata. Myśleliśmy o moich studiach tam, ale są to niewyobrażalne pieniądze dla kogoś z polskim portfelem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna marianna
Smutne to trochę co piszesz, ale może warto zawalczyć, dowiedzieć sie o jakiś możliwościch, w końcu są jakieś programy z których Polacy wyjeżdzają do Australii. Mój ukochany też pokrył koszty studiów w swoim kraju, ale to było w Europie więc łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne to.....
bardzo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaa na maxa
.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaa na maxa
Moze warto starac sie to jakos ratowac? Daj mu troche czasu i pogadajcie jak nie stracic tego wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×