Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość sahffsahgfiuas

Polska zawsze, była jest i pozostanie Katolicka!!!!!!!!!

Polecane posty

Gość sahffsahgfiuas

W 1795 roku zaborcy wymazali Polskę z mapy Europy. Polacy wyruszyli wówczas w długą, bo trwającą 123 lata drogę do wolnej Polski. Nasi przodkowie nie zawsze wybierali dobrze. Czasami płacili straszliwą cenę za swoją naiwność, jak legioniści Dąbrowskiego wysłani na San Domingo, gdzie tłumili powstanie murzynów. A jednak nie ulegli zniechęceniu i odnajdowali w końcu tę właściwą drogę przez mroki niewoli. Odnajdowali, bo nigdy nie odeszli od Chrystusa i Jego Kościoła. „W Bogu tylko cała nadzieja To wiara, przez lata niewoli, dawała Polakom siły do walki z obcą przemocą. W ostatnim liście do żony przed egzekucją Romuald Traugutt, dyktator powstania styczniowego, pisał: „W Bogu tylko cała nadzieja moja, że Ci raczył dać siłę i da wytrwanie do zniesienia wszystkiego, żeś przy tym pamiętała i nigdy, mój skarbie najdroższy nie zapomniała, że cokolwiek Ojciec nasz niebieski zsyła na nas, z zupełnym poddaniem się i z synowską wdzięcznością winniśmy, i że to wszystko nie jest skutkiem ślepego przypadku, ale wolą Bożą zrządzone, jest karą jego za grzechy nasze, a zarazem i prawdziwym dobrodziejstwem, gdyż wszystko, co twórca czyni z nami, dla dobra naszego prawdziwego czyni. Artur Grottger w kartonie „Widzenie, namalował katorżnika, któremu ukazuje się Matka Boska Częstochowska. Zesłany na bezterminową katorgę Gustaw Ehrenberg pisał: „Na ciężkie straty, na wielkie cierpienia. Tylko w Twej łasce cudownej, statecznej. Królowo nasza, Rodzicielko Boża! o Stella Maris! Świetna Gwiazdo Morza. Syberyjski zesłaniec Rufin Piotrowski zanotował: „Polacy, nawet niekatolicy, ale schizmatycy i kalwini, z chęcią przychodzili na Mszę świętą i szczerze się modlili (...), a gdy się kto zapytał, dlaczego tam chodzili, odpowiadali, bo ta Msza, ten ksiądz, tak przypominają Polskę i jej narodowość. Ks. Walenty Barczewski, działacz narodowy na Warmii pisał: „Ludność warmińska jest głęboko religijna, pracowita, spokojna i nadzwyczaj konserwatywna. Temu konserwatyzmowi mają niemieccy współobywatele nasi do zawdzięczenia przewagę we wszystkich zawodach, lecz temu samemu konserwatyzmowi zawdzięczamy, że lud pozostał polskim, że się oparł wszystkim germanizatorskim zapędom i że na długo jeszcze takim pozostanie (...) Książki czasopisma chętnie czyta, ale najwięcej tylko żywoty świętych, legendy o treści religijnej Polski Kościół w czasach niewoli, to biskupi trwający razem ze zniewolonym narodem. Arcybiskup Warszawy Antoni Fijałkowski popierał organizowanie manifestacji patriotycznych i udział duchowieństwa w działalności niepodległościowej. Kiedy umierał 5 października 1861 roku zwrócił się do zebranego u jego łoża duchowieństwa: „Proszę i zaklinam was, trzymajcie zawsze z Narodem. Jako pasterze brońcie sprawy Ojczyzny. Ostatnimi słowami, które Arcybiskup wyszeptał w agonii, była prośba: „Nie zapomnijcie nigdy, że jesteście Polakami. Jego następca bł. abp Zygmunt Feliński, gdy kraj ogarnęło powstanie styczniowe, napisał do cara Aleksandra II: „Najjaśniejszy Panie! [...] Uczyń Naród polski niepodległy! Wkrótce potem znalazł się na zesłaniu, które trwało 20 lat. Ten szczególny związek wiary i polskości był możliwy dzięki tysiącom kapłanów bohatersko głoszących Chrystusa w najbardziej niesprzyjających warunkach. Jednym z nich był ks. Józef Szwermicki, syberyjski zesłaniec, który pomimo amnestii pozostał dobrowolnie w Irkucku. Feliks Koneczny pisał o nim: „Posiadając już całkowitą swobodę, nie dał sobie ni razu choćby urlopu, żeby odwiedzić tę Polskę, którą kochał nad wszystko. . 42 lata posługi w Irkucku zwieńczyła śmierć zadana przez nieznanych sprawców. Ks. Aleksander Jełowicki, organizator polskiej misji katolickiej w Paryżu, będąc z Zakonu Zmartwychwstańców, szukał każdej zagubionej polskiej duszy. Franciszek German oceniał: „Nie było nędzy polskiej w Paryżu, dla której on nie wyjednałby pomocy. Nie było upadku, z którego by nie starał się podźwignąć współwygnańca. To on doprowadził do pogodzenia się z Bogiem umierającego Fryderyka Chopina. Wdzięczny kompozytor powiedział wówczas: „Bez ciebie, mój drogi, byłbym zdechł jak świnia. Polscy księża troszczyli się także o kondycję materialną rodaków. Jeden z nich ks. Piotr Wawrzyniak wybrany w 1891 r. patronem Związku Spółek Zarobkowych i Gospodarczych w Wielkopolsce, w ciągu 19 lat pomnożył ilość spółek z 77 do ponad 200, zwiększył ilość członków z 26 000 do ponad 100 000, wartość depozytów podniósł z 12,5 mln do ponad 200 mln marek. Kiedy w 1904 r. ks. Andrzej Rogoziński został wikariuszem w parafii Świętego Krzyża w Łodzi, zaczął gromadzić parafian na pogadanki dotyczące poprawy bytu robotników. W czasie rewolucji 1905 r. wspierał strajkujących robotników, gromadząc dla nich żywność i dostarczając ją do protestujących. Pośredniczył w kontaktach pomiędzy robotnikami, a fabrykantami. Stworzył pośrednictwo pracy, schronisko dla służących, szkołę dla dzieci robotniczych, bibliotekę i czytelnię, orkiestrę i chór. Z jego inicjatywy powstało przeszło 100 sklepów spółdzielczych. Stworzone przez niego robotnicze stowarzyszenie, liczące 6 000 członków, miało własne piekarnie, rzeźnie, szwalnie, pralnie. Polscy księża angażowali się w działalność konspiracyjną i powstańczą. Ks. Piotr Ściegienny stworzył w Kieleckiem i Lubelskiem pierwszą chłopską organizację spiskową. Skazany na karę śmierci, stanął przed szubienicą, gdzie dowiedział się o zamianie wyroku na bezterminową katorgę. Zawołał wówczas: „Ja nie chcę jego łaski, niech umrę jak Chrystus umarł, za swą Jerozolimę, za lud swój. Na Syberii spędził 25 lat. Ks. Jan Sierociński, powstaniec listopadowy, za zorganizowanie wśród polskich zesłańców spisku został skazany na 6 000 kijów. Przywiązany za ręce do karabinu, przy akompaniamencie werbli zagłuszających jęki, był początkowo prowadzony, a następnie wleczony pomiędzy dwoma szpalerami żołnierzy bijących przy pomocy knutów rzemieni, których ostre kanty wbijały się w ciało skazańca, przecinając je do kości. Zginął zakatowany na śmierć. Ks. Antoni Mackiewicz, dowódca oddziału partyzanckiego na ziemi kowieńskiej w powstaniu styczniowym, stojąc pod szubienicą z podniesioną głową, udzielił błogosławieństwa zebranemu na placu tłumowi, po czym powiedział w stronę kata: „Swoje zrobiłem, teraz wy kończcie swoje! Chwilę potem zawisnął na szubienicy. Sługa Boży Jan Paweł II powiedział 11 listopada 1997 roku: „Nie wolno nam zapominać, że na ten pamiętny dzień 11 listopada złożyło się wiele ofiar i heroicznych poświęceń naszych braci i sióstr. Iluż to z nich zapłaciło życiem za wolność Polski! Chylimy głowy w poczuciu ogromnej wdzięczności przed tymi, którzy nie wahali się poświęcić wszystkiego dla wspólnego dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×