Do wszystkich dziewczyn, które nie mogą doczekać się oświadczyn

Temat ślubu należy z partnerem poruszać zaraz po dobrym seksie. Jest on wtedy zrelaksowany, ma dobry humor i potencjalne małżeństwo będzie mu się kojarzyło z boginią seksu jaka właśnie obok niego leży i orgazmem, który przed chwilą przeżył a nie z wiecznie zrzędzącą dziewczyną.

kurde same cwaniary na tym forum xD

ale jak mozna sie dopraszac??? nie wyobrazam sobie tego, ale ja zdesperowana na tyle nie bylam, ze musialam sie dopominac. Moj ukochany sam mnie wybral i wlasnej nie przymuszonej woli oswiadczyl sie po pieknych 4 latach zwiazku:)

Ależ kto tu mówi o dopraszaniu. Czasem mężczyźnie trzeba to delikatnie zasugerować.

a to ciekawe - chyba muszę wypróbować, może zadziała :P

zadziałać, po dobrym seksie facet przytaknie na wszystko, żeby mieć chwilę ciszy

pfff ja tam swojemu powiedzialam - w ciagu roku od wspólnego zamieszkania oświadczyny albo ma sie pakować i spadac na drzewo. poskutkowało.

I jak sie z tym czujecie? jestescie zadowolone, spelnione i dumne z siebie ze ZMUSILYSCIE faceta do oswiadczyn? brawo! tylko pozazdroscic..

ehehehe, poczekamy aż facet ci powie "rozwód, pakuj się i spadaj na drzewo".

Tez zawsze uważałam, że trzeba o tym rozmawiać ale nie należy cisnąć do ślubu. Mój mąż zaczął gadać o pierścionku sam z siebie. Temat ślubu był pojawił się dosyć szybko i był zaczynany przeze mnie równie często jak przez niego, powiedziałabym nawet że częściej przez niego niż przeze mnie, a jedyne do czego go przycisnęłam to data, bo on chciał termin chyba 3 tygodnie później. Po mniej więcej roku czasu spotykamy jakiegoś jego znajomego z dziewczyną w autobusie, mój się chwali że się ożenił i nagle ust mojego męża pada tekst "no jak kobieta ciśnie to trzeba było się ożenić" (coś mniej więcej). myślałam że się spalę ze wstydu. Po prostu było mi przykro. Gdybym faktycznie go cisnęła to miałby prawo tak powiedzieć. Potem jak z nim o tym rozmawiałam to powiedział że żartował przecież. Tylko że z jego żartów jakiś chłopak i jego dziewczyna teraz myślą jaką ma żałosna żonę która go przycisnęła do ślubu i jaki to on biedny. W zasadzie mnie to nawet nie obchodziło za bardzo co powiedział przy dwojgu jakichś dawnych znajomych przypadkowo spotkanych ale przeszkadzało mi że może zacząć podobnie "żartować" z naszymi znajomymi. tak więc morał z tego taki że róbcie co chcecie bo facet i tak zapamięta to co jest dla niego wygodne.

Dlaczego wszystkie tak chcecie tego pierścionka, tych oświadczyn? Jakby nie wiadomo co to gwarantowało i dawało! Mówicie o oświadczynnach i ślubie jak o jakimś progu do przekroczenia po którym będziecie niemal w niebie. Przecież w dobrym związku tak na prawde nie ważny pierścionek, jasno wynika że on czy ona chce być z Tobą na zawsze, rozmawia się o przyszłości, planuje ją...

nie rozumiem tego pdu do malzenstwa... co to ma zmienic??? i po co Wam to?? Moj facet oswiadczyl mi sie 1,5 roku temu w piekny sposob :) Bardzom mnie to ucieszylo, nie zaprzecze, bo jest wlasnie TYM, ktorego poslubie, poniewaz bardzo go kocham. Ale... jeszcze nie teraz :) lubie swoja wolnosc i to poczucie niezaleznosci.. I wiecie co? im bardziej ja zwlekam z data ślubu, tym czesciej on na to nalega.. Moze to wlasnie tu jest sposob ;)??