opowiem Wam

Były moje 18 urodziny. Ze znajomymi poszliśmy to opić. Dość skromnie. Po piwie. Nie było pieniędzy. Kolega kupił flaszkę. Wracamy do domu w 5 osób. 2 koleżanki poszły przodem, Maciek ja i Anka pijani za nimi. Po przeciwnej stronie drogi było 2 kolesi. Siedzieli na ławce. Nie mieliśmy kieliszków, kubków itp to zaczęliśmy krzyczeć do nich. Już sama nie pamiętam jak znaleźliśmy się po drugiej stronie. Kubków nie mieli, zaproponowali kołpak. W końcu eden z nich przyniósł szklanki, bo mieszkali tuż obok. Gadka szmatka, ja patrze a Anka całuje się z tym kolesiem... Odwieźli nad do domu. Anka umówiła się z tym kolesiem. A żeby nie było mnie zabrała ze sobą, a kolega kolegę. Wypiliśmy po piwie i się podwójkowaliśmy. Nawet nie pamiętam co wtedy myślałam. Kolega wyznał, że ma zonę. O miesiąca. Kurde siedzi tu ze mną a nie z zoną. Kłamie... czy co. Średnio mnie to interesowało. Odwieźli nas do domu. Koleżanka kontynuowała romans, ja to miała gdzieś.

I miałabym to nadal gdzieś, ale ze szkoły wracałam obok jego domu. I tak się widywaliśmy. Podwiózł mnie zawsze. Pogadaliśmy. Późnij zaczął dzwonić, jakieś spotkania. Wagary itp. Okazało się, że jest tu na chwilę, bo wrócił z Norwegii, wziął ślub, dziecko w drodze. Później wraca tam znów.

I tak minęło kilka miesięcy. Wyjechał. Odzywa się co kilka lat. I tyle. Niebawem będzie 10 lat, a ja bardzo za nim tęsknie. Tyle....

tych wypocin nie da się czytać na trzeźwo