Mam pytanie! Skoro według kobiet faceci, którzy niczego się nie dorobili...

to niezaradni życiowo przegrańcy (zakładanie topiców w stylu "Facet po 30 bez mieszkania to przegraniec) to jak w takim razie nazwać te wszystkie kobiety, które też NICZEGO SIĘ NIE DOROBIŁY czyli wszystkie polki wliczając w to użytkowniczki tego forum. Czy działa to w dwie strony czy może kobieca zaradność i przedsiębiorczość sprowadza się do czekania na księca, któremu zrobią loda, a on w akcie wdzięczności wyjdzie za nie, wybuduje willę, kupi drogie ciuchy i w ogóle zrobi wszystko za nie. I mam kolejne pytanie. Skoro faceci, którzy narzekają na to, że kobiety lecą na kasę to frustraci, którzy pewnie są brzydcy i mają małego, to jak nazwać te wszystkie kobiety, które żalą się, że faceci patrzą tylko na super laski z cyckami? Pewnie: Pokrzywdzone, wartościowe i wspaniałe z charakteru dziewczyny. Czy tak działa kobieca sprawiedliwość i moralność? Z tego co zauważyłem to podejście kobiet to zawsze: Co złego to nie my! Wyzywają tych co nie mają firm i mieszkań od przegrańców, a brzydkich od frustratów, ale o podstawowym fakcie, że same bez obciągania nic w życiu nie osiągną się nie mówi, bo to naturalne. Tak, jak to, że brzydkiej kobiecie należy się szacunek, bo to kobieta, a brzydkiemu facetowi to już nie. To doskonale pokazuje egoizm, hedonizm, brak refleksji i zastanowienia nad sobą i dostrzeganie tylko cudzych wad, bo przecież my kobiety to idealne i święte jesteśmy, a zły to ten kto powie na nas słowo krytyki choćby poparte żelaznymi dowodami.