Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ciekawajestem......OO

Moralizatorka. Czy zna ktoś taką osobę, jak moja koleżanka?

Polecane posty

Gość Ciekawajestem......OO

Ciekawa jestem, czy ktoś też zna taką osobę... Ja już nie potrafię z nią rozmawiać i zaczęłam jej unikać... Obecnie mamy po 33 lata. Znamy się kilka lat, poznałyśmy się w pracy. Na początku było całkiem normalnie, potem ona coraz częściej zaczęła mówić o Bogu. Po jakimś czasie już tylko mówiła o Bogu, każdą rozmowę zaczęła sprowadzać do religii i moralizować wszystkich na około, w tym mnie. Naprawdę KAŻDĄ. Jak np. kiedyś powiedziałam przy niej do dziewczyny, która straciła pracę, że może będzie nabór tu i tam, to ta koleżanka potem zaczęła mnie opieprzać moralizatorskim tonem, że niewolno nikomu dawać złudnych nadziei (nawiasem mówiąc, ta dziewczyna dostała pracę, tam gdzie jej poleciłam mieć na oku). Zaczęła zwracać ludziom w pracy uwagę, że np. sygnet, który ktoś ma na palcu, czy wisiorek coś złego oznacza, zaczęła w pracy rozdawać jakieś ulotki kościelne, z których wynika, że wszystko co nie jest krzyżem jest złe i skierowane przeciwko Bogu: pacyfka, motyl itd... Potem zaczęła zwracać uwagę obcym ludziom na ulicy. Nie da się z nią normalnie porozmawiać, jak np. ktoś powie o snach i teorii Freuda, to ona zaczyna, że w Starym Testamencie wyraźnie jest powiedziane, że sny są prorocze. Jak kiedyś wspomniałam, że śniły mi się węże, to tylko zrobiła przerażoną minę. Każdą wypowiedź odnosi do Boga i religii, a co gorsze zaczęła uważać się za kogoś w rodzaju przewodnika innych ludzi, wypowiada się o innych osobach, z którymi ma rzadszy kontakt (dalsze koleżanki np), że one też potrzebowałyby kogoś, kto by je poprowadził. Ona wzięła sobie za cel "prowadzenie mnie"... Przestała się spowiadać u młodych księży, bo stwierdziła, że oni są na tym samym poziomie co ona i niczego nie są jej w stanie nauczyć... Najbardziej męczące jest jednak to, że strasznie się miesza do życia innych, np. mojego. Drażni ją, że jestem wegetarianką, że mamy w domu szczurki, że uważamy, że Harry Potter to nic złego, że czytamy dzieciom baśnie... Ona nie dopuszcza do świadomości, że ktoś może iść inną drogą niż ona, mieć inne poglądy, wyznawać inne wartości. Ona nie ma męża ani dzieci, ale strasznie się miesza w te sprawy, stawiając się w pozycji kogoś, kto wie lepiej, strasznie poucza w tym względzie, nie dopuszczając mnie nawet do głosu... Zaczęła mnie pouczać jak się gotuje, chce się ze mnę umawiać na naukę pieczenia ciasta (tzn. że ona miałaby mnie uczyć, najlepiej u mnie, tak by mój mąz to widział :D ) -a przecież ja piekę i gotuję :) Nawet zaczęła się łasić do mojego męża, coś jakby zaczęła rywalizować ze mną, trudno to nazwać, piecze dla niego ciasteczka i mu daje itp .Przy nim odnosi się do mnie jak do niedorozwiniętego dziecka... Nie wiem już co o niej myśleć, kontakty z nią rozluźniłam. Tak chciałam się wygadać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredniucha10
babsko chce ci odbić chłopa - pogoń larwę, bo ci w życiu strasznie namiesza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×