Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość basia9891

rodzinka brudasow HELP

Polecane posty

Gość basia9891

Cześć, chciałabym opisać sytuacje w domu i poddać ja waszej opinii. Mam 25 lat i razem z chłopakiem mieszkamy u moich rodziców (razem 5 osob). Żyje nam sie dobrze tzn pod względem atmosfery w domu wszyscy sie dogadują. Niestety jest jeden problem który dotyczmy mnie i mojej rodziny. Nikt w domu nie sprząta nawet po sobie. Obecnie ja i mój brat nie pracujemy ale to tylko ja dbam o porządek a on tylko brudzi. Wczoraj wypucowałam kuchnie i umyłam podłogi po czym poszedł obierać marchewkę (jego przysmak) i opryskał pomarańczowym sokiem wszystko wokół łącznie z podłoga. Zostawił tez resztki tej marchwi i poszedł. Dodam iż to nie jest pierwszy raz (z wieloma innymi przykładami) i spokojna prośba nic nie daje on jest ignorantem. Poszłam wiec do niego z awantura zeby natychmiast to posprzątał bo jak zaschnie to tym bardziej tego nie zrobi. Oczywiście po rykach i krzykach niechętnie starł tylko na odczep z wierzchu co właściwie nic nie dało. Poszłam wiec do mamy a ona ze jak mi sie nie podoba mam sie wyprowadzić i jej dać spokój bo nie musi być tu pedantycznie czysto. Czyli cały opryskany biały mikser i poprzyklejane kawałki marchwi do słoików to OK i nie trzeba nic z tym robic. Tego typu sytuacje często sie powtarzają nie ma mocnych zeby wpłynąć na brata i nikogo nie obchodzi porządek. Gdyby nie mój chłopak w ogóle bym nic nie tknęła ale mi głupio ze w moim rodzinnym domu jest brudno. Zresztą on tez nic nie robi. Chce aby był to normalny dom, tak jak u innych czysto aby nie tyrać godzinami żeby mógł ktoś do nas przyjść, wielokrotnie z mama rozmawiałam na ten temat. Lecz jej postawa to: nie psuj mi humoru, nie chce awantur, on (brat) taki już jest i był, nic nie zmienisz i przestań walczyć. Boje sie ze jak pójdę do pracy będzie jeszcze gorzej, wcześniej jak mieszkałam za granica słyszałam ze oni sprzątali jak juz nie było w czym jeść i gdzie stanąć. Dodatkowo z chłopakiem nie układa mi sie tak jak powinno ciągle mnie krytykuje i dołuje lecz to inna historia. Czy to jest sytuacja bez wyjścia? Powoli zaczynam wątpić w życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia9891
ktos tu zaglada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cmm
wyprowadz się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktypy
Ktos Ci dobrze napisal - wyprowadz sie. Mialam podobna sytuacje - moze nie az tak tragiczna ale tez wiecznie byla wojna o sprzatanie bodaj po sobie, tez slyszalam, ze lepszy brud i balagan, niz awantury o przadek. Ni pomagaly prosby, rozmowy, awantury. Potem machnelam reka ale zylam w wiecznym stresie, bo nie cierpie brudu, mierzi mnie. W koncu wyjechalam i nareszcie mam tak, jak chce. Zastanow sie rowniez nad swoim chlopakiem, nie pomaga, krytykuje i doluje... Moze wyprowadz sie a jego zostaw kochanej rodzince w prezencie ;) Jedno jest pewne, przestan sie awanturowac, bo nic nie osiagniesz. Wyprowadz sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktypy
Poprawka: Wyprowadz sie albo dostosuj. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm... nie bałdzo
To tak jak u mnie. Ja i mąż sprzątamy po sobie, ale wystarczy że do kuchni wkroczy ojciec i już: kuchenka "wykipiana", podłoga zatłuszczona, okruchy dookoła, zlewa i blaty zachlapane, kafelki brudne, ja nie wiem co on tam robi. W łazience kibelek obsrany (szczotki nie uznaje), umywalka zafajdana, na wannie szary osad po kąpieli. JUż mi się nudzi ciągłe sprzątanie po nim, zwrócenie uwagi kończy się fochem i obrazą majestatu. Dodam że mam w domu małe dziecko i drugie w drodze... i nic, tylko ze szmatą latam. Dosząłm do wniosku, że on się nie zmieni i chyba się wyprowadzimy. Ludzie w tym wieku się nie zmieniają, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia9891
Ciesze sie ze mnie rozumiecie, a post wyzej czytalam jakbym byla u siebie. To jest przykre ze sympatyczni i pomocni ludzie nie potrafia sie odnalesc w codziennym zyciu i najlubszych obowiazkach domowych. Dodatkowo mama na leb wziela sobie (kupila) dzialke warzywna i kazdy weekend (po za zima) tam spedza. Kompletnie nie ma czasu na dom i nic nie kiwa palcem to jest chore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×