Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Polecane posty

hej dziewczyny...poród solo czy z parnerem?? ja bym bardzo chcialazeby m byl przymnie a on stanowczo odmawia nie wiem co myslec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z własnego doświadczenia ( rodziłam niecale 3 tyg temu) moge Ci powiedzieć , że bez mojego męża nie dałabym rady... dał mi ogromne wsparcie i psychiczne i fizyczne ( przy bólach wywołanych oksytocyną - miałam się na kim zaprzeć :P ) Jestem dumna z tego że dał radę i przedewszystkim że chciał być przy porodzie... Ale jeśli Twój mąż/partner nie chce to na siłę go nie zmuszaj... to musi być jego decyzja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niebieska Malwina
mnie to było obojętne i Tobie też to będzie jak się zacznie cała akcja.... ważniejsze są fajne położone przy Tobie i lekarz prowadzący tak na serio :) u mnie mój mąż był, ale bez niego też nie popadłabym w desperację :) zrozumiałabym gdyby nie chciał być, bo wiele się dzieje :) i biedaka mojego zaciągnęli między moje nogi ha ha i do przecinania pępowiny i do kąpieli córki..biedny...a nie spał całą noc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczesniej jeszcze zanim zaszlam gadalismy o tym i mowil ze chce a teraz nagle ze nie chce...wiem ze nic na sile po prostu mi przykro myslalam ze przezyjemy to razem a nie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebieska Malwina no wlasnie ja myslalam ze tak bedzie z tym przecinaniem pepowiny itd....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mamamlodego no moj pewnie tez by sie modlil jakby cesarka miala byc...masakra z tymi chlopami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama007
mój mi bardzo pomógł samą obecnością, czułam się bezpieczniej. Miałam komu mówić, że umrę :) i to on leciał po lekarza, jak na ktg małemu spadało tętno. Z jednej strony go nie zmusisz, ale może wytłumacz, że go potrzebujesz, a każdy poród jest inny i może niech będzie z Tobą do pewnego momentu, przez te wszystkie bóle, albo tylko czekanie bez skurczów po odejściu wód (u mnie były takie czekające pary). Nie musi przecież byc do końca, a potem przywita dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dnndnsbd
Mój był przy zapłodnieniu , towarzyszył mi podczas ciąży i wizyt lekarskich więc doszliśmy w spólnie do wniosku że po męsku robotę dokończyć trzeba i tym sposobem znalazł się z tyłu stołka porodowego :D. Mąż przeszedł ze mną cały pierwszy i drugi etap porodu i choć bez niego też bym urodziła i to bez tragedii to jednak byłby zazdrosny że ominął go pierwszy widok córki i to całe wrażenie a tak chwali się że był na miejscu ale nie uważam by był bohaterem , zresztą on też nie bo na to miano załużyłam ja , moja córeczka a w dalszej kolejności bardzo zręczna i przekochana położna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daj mu spokój
bo tam nie ma nic do oglądania :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on nie ma tam ogladac tylko mnie wspierac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No teraz jeszcze się lekarze lekko wahają czy mi dać rodzić SN...przypuszczam że nie pozwolą ale mój znów zaczyna prośby błagalne...:)Ale on faktycznie słabeusz...jak ma krew pobieraną to na leżąco:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama007 ale jak mu wytlumaczyc jak do niego nie dociera nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj krew oddaje...wiec nie tu lezy problem niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blehh aa
ja nie pozwolilam by moj byl przy porodzie widziec mnie w takim stanie z rozrywana wagina, draca sie , spocona nieeee lepiej nie dobrze chlop mysli!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mój był przy porodzie i
nie widział mojej waginy której mi nawet nie rozerwało ;) bo podtrzymywał mój kark i widział co najwyżej ręce położnej i mój brzuch :D. Mój jest dumny z tego że był więc chyba źle nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niebieska Malwina
m.gda a wiesz dlaczego mój zmienił zdanie? Sam, bo ja gdy mówił że nei będzie, mowiłam - ok,nie ma sprawy....zmienił zdanie i zdecydował się byc ze względu na córeczkę - powiedzial że musi pilnować co oni tam z nią robią, a poza tym może coś się dziać, gdzie trzeba będzie podjąć decyzję, albo ze mną miałoby byc coś nie halo, dlatego powiedzial że chce być i kontrolować sytuację haha...potem jeszcze dodał, że przecież cos takiego przeżyć to nigdy nie będzie miał już okazji :) więc pierwiastek ciekawości też był (choc ja też byłam bardziej ciekawa niż przestraszona przed porodem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie przeciez on nie ma po co zagladc mi "miedzy nogi" chyba ze po wszystkim pempowine przeciac ale mysle ze wpedy moja wagina nieinteresowalaby go wogole jaby nasze malenstwo widzial

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niebieska Malwina
mojego niestety zawołała szalona doktorka miedzy moje nogi (choć umawialiśmy się że siedzi przy mojej głowie)- proszę przyjsć zoboaczyć jak głowka wychodzi, proszę przyjść! główka to wiele powiedziane bo wyszła najpierw wielka masa włosów mojej córci hehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebieska Malwian postanowilam tez juz wiecej nie wracac do tematu nie bede go prosila ale w tej calej zlosci pomyslalam ze na usg tez go nie zabiore bo jak nie chce tego przezyc ze mna to na usg tez sama bede chodzila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślę że facet mógłby
pójść na rękę i byc przy tobie skoro bo prosisz . Jesteś jego żoną a rodzić ma sie jego własne dziecko więc nie rozumiem dlaczego nie może stać u twojego wezgłowia ? Co będzie w tym czasie robił, stał na korytarzu? Palił papierosa? Pił herbatkę? No bez jaj, tam takie wielkie wydarzenie a on nie chcę przy tobie być. Myślę że skoro olewa twój strach i nie ma zamiaru cię wspierać skupiając się tylko na swoich odczuciach to dobrze byłoby faktycznie wykoleić go z każdego małego wydarzenia jakim jest na przykład USG . Mój mąż był ale to inna bajka bo sam chciał. Wyobrażam sobie że facet może nie chcieć ale nie wyobrażam sobie że odmawia kiedy żona jest w potrzebie i go prosi , zwłaszcza że nie chodzi o błachostkę ale o poród jego dziecka i wysiłek jego żony. Według mnie wstyd .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebiska Malwina idąc twoja radą powiedziałam mu przed chwilą że skoro nie chce to niech nie idzie ze mną i że na usg też nie musi chodzić !! i od razu zmiana nastawienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jgykj
Ja swój drugi poród przeżyłam koszmarnie, do takiego stopnia, że nie chcę mieć już więcej dzieci właśnie przez poród. Zastanawiałam się nawet czy nie złożyć skargi na szpital, ale wstyd i trauma mnie paraliżuje. Jeśli macie możliwości to decydujcie się na poród rodzinny. Przez to że jak coś będzie nie tak, to mąż nas obroni, a leżąc na łóżku nie wiele możemy zdziałać, a co dopiero domagać się jakiś praw. Rodzić po ludzku, to zwykła fikcja zwłaszcza, jak kobieta jest na porodówce SAMA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No tak, facet fizycznie z
porodem nie jest związany to już myśli że go to nie tyczy , że to pewnie żonka na kawę idzie i zaraz przyjdzie. To że nie chodzą z brzuchem i nie rodzą nie znaczy że to nie ich dziecko i że nie mają obowiązku wspomóc swoją połówkę. Moja znajoma straciła dziecko przy porodzie (dziecko się udusiło) a ona w ciężkim stanie psychicznym została w szpitalu sama . Jej mąż nie chciał być przy porodzie bo się bał i choć go błagała to się nie ugiął a potem bardzo żałować bo nawet nie zobaczył dziecka (jego żona się nie zgodziła), dziś żyją razem jak kot z psem, wszystko się popsuło. Ta znajoma zapytala męża a co by było gdyby dziecko przeżyło a to ja bym zmarła, mnie by się cos przytrafiło? Nawet byś nie wiedział (mąż podczas porodu został w domu) na czas , nawet byś się ze mną nie pożegnał tchórzu . Opowiedziała mi wszystko . Wydaje mi się że w takiej sytuacji jak poród podczas którego naprawdę wszystko może się przytrafić , dwoje dorosłych ludzi, rodzice maluszka , powinni być obok siebie, razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bądź sobą
My planowaliśmy z moim że będzie przy porodzie... Ale nie nastawiaj się na nic. Okazało się że mam stan przedrzucawkowy usłyszałam że będę miała cesarke-pytałam czy może być przy mnie usłyszałam że Nie... Normalnego porodu dalej sobie bez niego nie wyobrażam... Ale u mnie było trochę inaczej-nie miałam ani bóli ani rozwarciai stąd wiem że nie można nic planować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jgykj
Salę mieliśmy zarezerwowaną rodzinną, ale się okazało że w tym dniu było dużo porodów. Została tylko 3 osobowa. Mówiłam że z mężem uzgodniliśmy że będzie przy porodzie. Na początku nawet go nie wpuścili na ktg. Dosłownie pielęgniarka go wypchnęła z pokoju. Potem wywieźli mnie drugimi drzwiami, na inne piętro i inny oddział. Mąż został na dole. Długo szukał tego miejsca gdzie mnie wywieźli. Zero informacji. Na porodówce byłam strasznie zestresowana, bo myślałam, że mąż nie może mnie znaleźć i prosiłam pielęgniarkę, żeby chociaż zobaczyła czy go za drzwiami nie ma. ODMÓWIŁA, i stwierdziła, że ma lepsze rzeczy do roboty. Nie mogłam się ruszyć bo podłączyli mi kroplówkę, bo ze stresu dostałam nie regularnych skurczów. Obok za parawanem rodziła inna kobieta również bez męża. Kiedy pytałam się czy mój mąż przyjdzie, to pielęgniarka kiwała głową, że tak, a potem coś po długim czasie burknęła, że druga rodząca się nie zgodziła, żebym rodziła z mężem. Podobno na sali ogólnej trzeba mieć zgodę drugiej pacjentki. Wiesz co jest najgorsze? Ze gdy już parłam oczywiście w narzuconej leżącej pozycji, to na porodówkę przyszedł OBCHÓD!!! Nie żartuję! Nagle było wokoło mnie kilkanaście osób i prawie wszystkie patrzyły mi prosto w krocze. Kiedy urodziłam ze łzami rozpaczy w oczach. Zaczął się poród pani co leżała obok za parawanem, prawie wszyscy tam przeszli popatrzeć. Zostały 4 osoby które gapiły się na moje nie zszyte krocze, bo ta co miała szy6ć to poszła za parawan. Leżałam tak tak przez 10min. z dzieckiem na rękach i płakałam, że mam ślicznego synka a jednocześnie z upokorzenia. Kiedy lekarka wróciła ta co miała szyć to uśmiechnęła się i powiedziała, że płaczę ze szczęścia i mam pięknego synka i wzięła się do roboty. CO SIĘ OKAZAŁO PO FAKCIE???? Pacjentka która ze mną urodziła, leżała na położniczym na sali obok i przyszła do mnie z pretensjami, że prze ze mnie jej mąż nie był przy porodzie!! Szybko doszłyśmy do wniosku, że to intryga pielęgniarek, a nasi mężowie stali na korytarzu i nie pozwolono im wejść.... Cała się trzęsę gdy to piszę... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie chciałam żeby mąż był przy porodzie, więc czekał na korytarzu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u nas polozna namawia mezow
Do porodu rodzinnego,twierdzi,ze rodzace sa lepiej traktowane,maz jest spokojniejszy i moze tez zauwazyc jakies nieprawidlowosci itp, poza tym np, u nas w szpitalu rodzace bez partnera nie dostanie pilki bo sama moglaby sie zeslizgnac. Poza tym tata moze pomoc polewajac woda brzuch lub krzyz,masowac plecy,,rozgrzewac, rozluzniac posladki i krocze (dostalismy instrukcje jak to robic :)) nawet zachecaja do calowania sie,zeby rozluznic dolne partie miesni,jak przy seksie ;) z moim mezem jestesmy umowieni ze na pierwsza faze porodu bedzie. Na druga - jak sie bedzie czul na silach. Boi sie zobaczyc dziecko w mazi,boi sie przecinac pepowine,po prostu takie rzeczy go zawsze brzydzily,nie ukrywa i to go bardzo przeraza. Dlatego w trakcie bedzie monitorowal siebie i jak zechce to wyjdzie i ja mu nie bede miala tego za zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym chciała żeby był, ale nawet nie dlatego żeby ciąć pępowinę, patrzeć w krocze, tylko w razie czego zadbać o moje interesy, gdy ja nie będę w stanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×