Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Aamber

Co nas łączy?

Polecane posty

Witam Forumowiczki :) Chciałabym pokrótce (mam nadzieję) przedstawić swoją historię. Jestem z facetem 9 miesiąc. "Kryzys" wynikł w 5 miesiącu, kiedy to On stwierdził, że nie wie co do mnie czuje - nie potrafi powiedzieć czy mnie kocha i nie umie przyznać, że nie kocha. A zaczęło się od tego, kiedy przyznał, że boi się, że kiedyś mnie zrani. Wtedy też rozeszliśmy się, ale nie mogliśmy znieść rozłąki. Byliśmy dla siebie lekarstwem, więc spotykaliśmy się (wiem, głupota). Podczas jednego ze spotkań wyznał, że chce do mnie wrócić, ciągle do tego zmierza - ja jego znaków w TEN sposób nie odbierałam. Otworzyłam się na to, następnego jednak dnia - cieszył się, lecz miał poczucie niepewności, co mnie rozwaliło. Zamknęłam temat na dobre. Już nie pamiętam jak do tego doszło, jednak wróciliśmy do siebie. Nie minęło półtora miesiąca, wyrzuciłam cały mój żal, niedosyt, z braku poczucia przy nim ciepła etc. Zerwałam! Potem żałowałam. Tym razem bez odzewu - spotkania bolały. Świadomość, że to pewny koniec. Nie wytrzymaliśmy, spotkaliśmy się po tyg i jesteśmy razem do tej pory. Lecz JA wiem, że nie jestem szczęśliwa, boję się powiedzieć głośno, że go KOCHAM. Choć wiem, że tak jest. Nieduży okres czasu minął... We mnie jednak umarło coś. Teraz już wiem - nie boję się rozstania. Niejednokrotnie nawet, jestem skłonna wybuchnąć. Lecz kiedy pomyślę o pewnych chwilach - o NIM, coś mnie hamuje. Jestem raczej trudna w podejmowaniu decyzji, które są dla mnie znaczące. Dlatego TO mnie nurtuje. To wszystko. Po co do siebie wróciliśmy, skoro żaru nie ma. Skoro ja już wiem, że zmierza to donikąd. Jeśli wiem to ja, to znaczy, że faktycznie tak jest. Różowych okularów pozbyłam się dość dawno. Brakuje mi z jego strony czegoś prawdziwego... Myślę, że jego szczere uczucia, byłyby na to wszystko lekarstwem. A ja, obudziłabym się na nowo. Tylko, że ja go kocham, ale zakochana już w nim nie jestem... Jak dziewczyny oceniacie tę całą sytuację?? Nie pomylę się, jeśli powiem, że napiszecie, żebym skończyła ten związek:) Tylko niech mi ktoś przemówi! Uczciwie, ktoś obiektywny, czy to cholerne przywiązanie... czy nie-wiadomo-jeszcze-CO?! Pozdrawiam PS. Miało być pokrótce.. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko niech mi ktoś przemówi!" -napisz do prezydenta, jest oratorem ze ho ho ho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×