Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dfsdfgd

Kochać nieznajomego?

Polecane posty

Gość dfsdfgd

Od ponad pół roku codziennie widuje faceta, który jest dla mnie wprost idealny. Jak go widzę to zaczynam odnosić wrażenie, że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej. Myśl, która nasuwała mi się na początku to zauroczenie. Widziałam, że on ciągle zerka w moją stronę. Niestety moja samoocena nie pozwalała przyjąć mi do myśli, że to faktycznie do mnie. Wmawiałam sobie na siłę, że to na koleżankę. Nawet ona zauważyła, że to na mnie. On biedny uśmiecha się, ciągle patrzy. A ja co? No nic właśnie. Jestem tak zdenerwowana, że jak tylko wiem, że go zobaczę odwracam wzrok, patrze w podłogę czy tam niby piszę sms. Zachowuje się koszmarnie. Jeśli go nie widuje chociaż jeden dzień to czuje się tak jakby życie ze mnie uszło. Nie wiem praktycznie o nim nic, a mimo tego myślę o nim ciągle... Zaczęłam się zastanawiać czy zauroczenie może tyle trwać? Gdyby on mi się tylko podobał to by mi przeszło. Chciałabym zmienić tą sytuację ale nie potrafię. Odnoszę wrażenie, że upadłam niesamowicie pisząc z tym "czymś" na forum internetowym. Niestety nie potrafię sobie pomóc, ciągle się zadręczam. Wiem doskonale, że gdybym odwzajemniła od niego uśmiech, chociaż spojrzenie może sam by się zdobył na odwagę by do mnie podejść. Ale nie potrafię. Zawsze się czułam szarą myszką. Teraz tym bardziej, ponieważ w moim otoczeniu jest dziewczyna, która mówiąc krótko nie grzeszy urodą. Na dodatek jest niesamowicie płytka, zero ambicji; po za alkoholem nie widzi nic. Jest uwielbiana. Rozchwytywana przez płeć męską na wszystkie strony. Kiedy ja to widzę czuję zazdrość + czuje się jak śmieć, moja samoocena sięga dna. Dokładnie przez takie sytuacje nic nie potrafię zrobić. Czuję się paskudną dziewucha, która jest nudziarą. Wolę iść do kina, na koncert niż na imprezę, a przecież to nie jest fajne... Kto mnie taką zechce jaka jestem? Nikt, no właśnie. Nawet osoba, której opowiedziałam tą całą sytuacje powiedziała mi coś co mnie niesamowicie zraniło. Otóż żałowałam, że jej to powiedziałam i ją okłamałam, że najzwyczajniej w świecie przeszło mi. On dla mnie już nic nie znaczy. Kilka dni temu zapytała mnie czy wysyłam mu walentynke? Ja oczywiście mówię nie, a ona na to: faktycznie, przecież on cię nie chciał. Nigdy się tak nie poczułam, jak śmieć.... Ogólnie to był niesamowity błąd, że w ogóle coś o tym wspomniałam, bo często czuję się tak, że ta osoba ze mnie drwi... Czuje się zawsze gorsza... Na swój sposób poniżona... Ale niestety jest coś co nie pozwala zerwać mi tej znajomości. Ale nie o tym mowa. Właściwie to nie wiem co chciałam przekazać.... Czy ja się zakochałam? Nie wiem... A może chce wiedzieć jak przezwyciężyć tą nieśmiałość i uwierzyć w siebie.... Potrzebuje jakiś słów chyba wsparcia, chociaż może jakiejś krytyki, za moje dziecinne zachowanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zcvcvvbdfgf
matak samo - a jakąś durną dziewuchą się nie przejmuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×