Tworzymy historię... (dopisz dalszy ciąg)

Tymczasem na Kremlu towarzysz Tawariszcz zaczal martwic sie z powodu braku meldunkow od Zukowa i Rzukowa. Zniechecony dopil zdobyczna whiskey, poteznie beknal i wezwal adiutanta. Adiutant Wania wkroczyl pewnym krokiem do gabinetu gdy nagle zza niedomknietego okna dolecial dzwiek...

dzwonow cerkwii Wasyla Blazennego.... "co jest do cholery" pomyslal towarzysz Tawariszcz.. przeciez to niemozliwe. dzwony juz dawno przetopilismy na pociski... wyjrzal przez okno... i zaparlo mu dech. oczywiscie zdobyczna whiskey nie miala z tym nic wspolnego. pil juz gorsze swinstwa w swoim zyciu. upssss... wypuscil w koncu nieswierze powietrze.... widok wart byl lyka spirytu... dwie kobity, ubrane jedynie we wlosy, prowadzily na smyczach komisarza Zukowa i Rzukowa.... wygladali na zmeczonych droga.... teraz juz wiedzial... to nie byly dzwony cerkwii... to bylo podzwonne kariery Zukowa i Rzukowa.... czort wazmi!.... Waniaaaa!!!!! ... spirit!...uch....

xxx gdzie sie podziala poprawiaczka bledow ortograficznych? ile czasu mozna czekac? ;) xxx

Tawariszcz nawet nie zdawał sobie sprawy z faktu, iż jego poczynania z butelczyną pełną trunku, którego chaust mógłby powalić konia (wszędzie tylko nie w Rosji) obserwuje iskierka, która z konsternacją stwierdziła, iż nie ma na tą chwilę ani krzty weny, ażeby w jakiś interesujący sposób pokierować jego dalszymi losami. Choć nie wątpi, iż po dojrzeniu postaci ubranych w same włosy, towarzysz medytuje ze sporą pomocą spiritu, ile by go kosztowało ich przedłużenie.

got mit uns zakrzyknely dziarsko i spod spowijajacych je wlosow wyciagnely szybkim ruchem 2 schmeissery, haubice samopowtarzalna wzor 1940, worek granatow i gruba berte nietsety ta ostatnia byla jeszcze z 1916 roku, wiec po pierwszym wystrzale zrobila tylko bum z duzym hukiem, po czym odmowila wspolpracy dzwony zabrzmialy ponownie Towariszcz ze zdziwieniem, rozejrzal sie wokol, ale nie tym razem to nie byly kremlowskie dzwony brzmiace na trwoge gdy wrog w granicach tym razem to jaja zukowa i rzukowa, dzwonily rytmicznie w rytm galopu gdy zerwawszy sie z wrazych smyczy, smiertelnego wroga narodu, gnali przed siebie w objecia swego przelozonego

Tymczasem Julia wrocila do domu i znow poczela ogladac piekne piersi kobiety z rozkladowki. Znow ktos zapukal, byla to pielegniarka od ginekologa z mikropenisem. Rozchylila swoj bialy fartuch i pochwalila sie swoimi pieknymi piersiami, byly to te same, co w kolorowym pismie... Nastepnie...

Wielkie i twarde sutki...

julia troche sie przestraszyla, skad u niej kruszyny, pojawily sie nagle na plecach wielkie i twarde sutki, ale nic to zlozyla to na karb stresu i chlonela doznania choc doznania, po jakims czasie stwierdzily, ze maja dosyc i choc nie calkiem wchloniete, poszly na wodke, z zamiarem odbudowania tego, co im julia pozarla

A na wodce spotkaly owego Afroamerykanina , ktory znow swiecil telefonem, tym razem pod stol i patrzyl, czy jego pyton juz wystaje mu z nogawkii krotkich spodenek, czy jeszcze nie.. Byl tam tez Grzesiek, ktory...

mysli towarzysza Towariszczawydostaly sie na zewnatrz glowy i zawisly gestym od procentow powietrzu. spojrzal na nie, lekko mruzac oczy. myslcie... myslcie... tymczasem ja sie napije.... Wania!... lej! myslane "banki wstanki" kiwaly sie niejednomyslnie... ta od "szto tiepier" kiwala sie najszybciej .... "golyje szljuchy"... byla najblizej glowy towarzysza i ksztaltem przypominala dwie splecione kobiety.... ..."oni budut moim"... spadla mu niespodziewanie na leb. uderzenie wstrzasnelo cialem towarzysza tak mocno, ze az upuscil szklanke.. na szczescie byla pusta.... uch.... rownoczesnie z odglosem kopniecia, otworzyly sie podwojne drzwi gabinetu ukazujac....

Panią Lenkę! Krępej budowy, z chustką na głowie związaną z przodu, w wysłużonym fartuchu, z miotłą owiniętą szmatą w jednej i metalowym wiaderkiem w drugiej dłoni, a raczej dosyć sporym łapsku, z dogasającym już papierosem w ustach i wyrazem twarzy niedźwiedzia, któremu ktoś zajumał dopiero co złowionego pstrąga (nawet zęby wskazywały na spore podobieństwo do zwierza) i okrzykiem: "Job twaju Towariszcz! Zesz qwa wszystkie szklanki wytłukł! Dzierży szmatu i sprzątać!"

Dogasający papieros w jej ustach generował niesamowicie czuły smród, kadzideł całegdo świata. Ow Pani lenka miała zakupić najlepsze malboro wersji light z polska akcyza, zapakowane w mięką paczke za 11 złotych, i osiedziesiąt groszy,; jednak jak to zawsze bywa,, był już 4 marzec, więć pieniądze od pierwszego wydane do cna i musiała zaopatrzyć się w zwykły tytoń kalifornijski z pobliskiego baru "olek" Gdy pani lenka odpalała ów złocisty tytoń o posmaku pigwy rzymskiej połączonej z pieczarką ukraińską, w koło niej było więcej dymu niż na koncercie snoop dogga. Dym wydobywający się z niesamowicie skeconej fajki był rozpoznawalny nawet w kosmosie, swego czasu NASA chciała nawiazać kontakt ze słynnym barem OLEK w sprawie zakupu ton tytoniu na prom kosmiczny, miał on służyć jako race , jednak jak to w polsce, nie kupią nawet za miliony, bez znajomości...