Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hahahahahahha :)

Julia Pietrucha w Indiach, zdjecia. Cala prawda o Indiach.

Polecane posty

Gość do no to odpowiadam
twierdzisz ze indie są wazne bo camron złozyl im wizyte :) tępota twoja mnie poraza bo nawet nie wiesz ze indie to byla brytyjska kolonia, a w Polsce nie tak dawno byl ksiaze Karol

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jestem ciekawa
Azjatycka pani i inni przebywający w Indiach może zamiast się wykłócać, cytować itp powiedzielibyście jak wygląda tam życie typowego indyjskiego "Kowalskiego"? nie pytam tu o wasze (bo pewnie jest wspaniałe) życie ale o przeciętną rodzinę.Jak to wygląda z punktu widzenia Europejczyka,pozycja kobiety itp. Wprowadziłybyście coś konstruktywnego do tej dyskusji na podstawie własnego doświadczenia. Samie niewiele mogę powiedzieć, pracuje z ludźmi z Indii i widzę że czasem trzeba upomnieć takiego indyjskiego macho bo po prostu rozkazuje innym kobietom zamiast kulturalnie poprosić. Po niewielskim czasie przystosowują się do angielskiej kultury.Kobiety za to są przesympatyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz poczytaj sobie
http://www.polskatimes.pl/artykul/10528,jakie-szczepienia-warto-wykonac-przed-podroza,id,t.html Znawczyni Indii, która wysmiewała sanepid, prosze: To szczepienie mogą wykonywać jedynie ośrodki zatwierdzone przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). W Polsce są to: - wojewódzkie stacje sanitarno-epidemiologiczne w Warszawie, Katowicach i Wrocławiu, - graniczne stacje sanitarno-epidemiologiczne w Szczecinie, Świnoujściu i Gdyni, - Krajowy Ośrodek Medycyny Tropikalnej w Gdyni (www.komt.gdynia.pl), - Centralny Szpital Kliniczny MSWiA w Warszawie (www.cskmswia.pl), - Główny Ośrodek Badań Lotniczo-Lekarskich we Wrocławiu (www.gobll.org), - Klinika Obserwacyjno-Zakaźna Akademii Medycznej w Białymstoku (www.amb.edu.pl), - Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II w Krakowie (www.szpitaljp2.krakow.pl). Pewnie w jakims Pcimiu siedzi na dupie i jedyne co ma, to dostęp do neta, ale jak widac nawet z tego nie umie uzytku zrobić:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do no to odpowiadam
rzucasz jakimiś ogolnikami i nazwami miast i nic wiecej. w dupie byłas i gowno widziałas. palcem po mapie a wiedze czerpiesz z forum internetowego na ktorym inne, podobne tobie twierdza ze indie to szczyt cywilizacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w indiach 6 m-cy
Kolezanko pytająca o mentalność,cóż, ja miałam wątpliwą przyjemność wdrażać pewnie projekt w Indiach, Hindusi, których szkoliłam byli wykształceni, mimo to szło to strasznie opornie, brakowało im podstaw, rzeczy które dla nas są oczywiste, tam urastały do rangi odkrycia Ameryki. Mnie jako białą i można rzec przełożoną darzyli dużym respektem, ale dwie rzeczy, które są chyba wspólne dla wielu hindusów na gruncie zawodowym nigdy nie przyznają się, że nie rozumieją nigdy się nie przyznają, że coś źle zrobili kłamią! Plus ten irytujący angielski dopelniający obrazu.. Co do stosunków miedzy hindusami wszystko zalezy od kasty, ale nadal np. aranzowane małzenstwa sa na porzadku dziennym. Nie moja bajka jednym słowem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgfjhgjhg
W poprzednim artykule Bartek opisał rzeczy, które w Indiach wydały się mu bardzo fajne. Teraz ja zabieram się za te niefajne. Bedzie sie działo 1. Śmieci. W Indiach ciężko znaleźć coś takiego jak kosz na śmieci, a nawet gdyby były one wszedzie to i tak Hindusi pewnie by z nich nie korzystali. Jeżeli trzymasz w reku śmiecia, po prostu wyrzucasz go na ziemie. Dlatego czy jedziesz autobusem, czy pociągiem, czy idziesz ulica pod nogami wlaja ci sie sterty opakowan, butelek, owoców i Po zmroku sterty śmieci na ulicach zaczynają przeszukiwac zwierzęta, np. jak ta rodzina oslow w Leh. 2. Stolec i uryna. No własnie. I tego. Przepraszam za ordynarne określenie, ale Hindusi srają gdzie popadnie. Oczywiście, tylko ich malutka część, ale w półtora miliardowym państwie to wystarczy. Idziesz sobie ulica handlowa w dużym miescie. Jest środek dnia. Patrzysz, a przed tobą kuca sobie mała dziewczynka. „Co ona robi? - myślisz. A ona robi kupę. Tak po prostu, na widoku. Wyjeżdżając z Delhi widzielismy trawiaste pole na przedmiesciach wielkosci boiska piłkarskiego. W jednym czasie, siedząc w kucki załatwiało tam swoje potrzeby kilkadziesiąt osob. Jakby byli na pikniku. Trzeci i ostatni przyklad. W indyjskich pociagach pasażerowie masowo załatwiają się także podczas postoju pociagu na stacji. Dlatego na torach co kawałek mozna zobaczyc wielkie kopce wiadomo czego. Efekt? Na dworcach, na ulicach, w miastach i na przedmieściach, rano, wieczorem i w południe w powietrzu unosi sie okropny 3. Smród. Bez owijania w bawełnę, w Indiach po prostu śmierdzi. Oczywiście nie wszędzie, ale po miesięcznym pobycie w tym kraju pamiętam tylko brzydkie zapachy. Śmieci, odpadki organiczne, mocz, kal to wszystko leży na ulicach i przy tak dużej wilgotności i wysokiej temperaturze powietrza po prostu się rozkłada. Musi śmierdzieć. 4. Brud. Mam tu na mysli pyl, kurz i taki „domowy brud. Hindusi kiepsko sprzątają, delikatnie mówiąc. W pociagach i autobusach szyby, ściany, siedzenia często lepią sie od brudu, a nierzadko pokryte są tez warstwa pyłu. W tanich hotelach i guest housach tez nie jest lepiej, a grzyb czuje sie w Indiach jak w raju, szczególnie w porze monsunowej. Tak myje sie naczynia na ulicy 5. Tlum. Juz niedługo Indie będą najludniejszym krajem świata wg wszystkich prognoz. Zyje tam 1,5 mld ludzi. To widać, słychać i czuć. Na ulicach panuje ogromny zgiełk. Dworce autobusowe pękają w szwach, podobnie jak same autobusy. Ale nic nie przebije tego co dzieje się na kolei. Żeby kupic bilet na pociag zazwyczaj trzeba go zarezerwować kilka, a czasem kilkanaście dni wczesniej. A żeby moc to zrobić trzeba dostać sie do kasy do której próbuje dopchać się w jednym momencie kilkaset osób. Wyobraźcie sobie jak wyglada peron, na którym stoja tysiace ludzi i właśnie zajeżdża pociag z czterdziestoma wagonami. Niektórzy lubią tłok, ja go nienawidzę, a w Indiach często czujesz sie jak w ulu. Kolejka do kasy biletowej na dworcu kolejowym w Haridwarze 6. Klimat. Wszystko powyższe nie byłoby tak uciazliwe gdyby nie panujacy w Indiach klimat w porze monsunowej kiedy to odwiedziliśmy ten kraj. Po wyjsciu z klimatyzowanego lotniska w Delhi na zewnątrz poczulem sie dokladnie tak jakbym wszedł do sauny. Temperatury w okolicach 40 stopni i bardzo, bardzo duża wilgotność powietrza sprawiaja, ze chcąc nie chcąc caly czas jesteś mokry. 7. Trąbienie. Naturalnym jest, ze w tak gesto zaludnionym kraju panuje hałas. Ale nic tak bardzo nie denerwuje w Indiach jak dźwięk klaksonów. Wyróżniłem ich dwa rodzaje: a) na trasie Przy wyprzedzaniu, przy wlaczaniu sie do ruchu, podczas cofania, przed zakretem, przed wzniesieniem, aby poinformowac jadącego z tylu, ze teraz droga wolna, przed skrzyżowaniem, na idących poboczem pieszych, w celu pozdrowienia znajomego, prewencyjnie -> w Indiach się TRĄBI! Ale żeby nie było tak latwo, tam nie używa się normalnych klaksonów. Bo kto usłyszy nasze europejskie pi-bip w tej kanonadzie dźwięków. Hindusi używają klaksonów niszczących komorki w Twoim mózgu, powodujących pekanie bębenków w uszach i skracających życie conajmniej o polowe. Pal sześć, jeśli jest to klakson „wygrywający melodie popularny glownie wsrod kierowcow ciężarówek. Najgorsze sa te jedno dźwiękowe. Świetnie jedzie sie autobusem z takim klaksonem. Przed wyjazdem do Indii polecam kupić stopery do uszu. b) w mieście Nieważne czy idziesz szeroka ulica, czy wąską uliczka. W mieście caly czas ktoś na ciebie trąbi. Zazwyczaj tuz za uchem. O ile na dużej ulicy da się to zrozumieć, o tyle w wąskiej targowej alejce, kiedy widzisz Hindusa pędzącego na skuterze non stop trzymającego palec na guziku z napisem horn sugerujac: „wszyscy z drogi bo ja jadę, a uszy ci pękają, to masz ochote kupić kij baseballowy i się przypadkowo zamachnąć 9. Brak poczucia odpowiedzialności. W Indiach ma sie wrażenie, ze prawa po prostu nie ma. To co sie dzieje na drogach przechodzi ludzkie pojecie. Wyprzedzanie przed wzniesieniem, na zakręcie to dla Hindusow normalka. Ale to tylko jeden aspekt. Przyjeżdża sobie taki jeden i w wąskiej uliczce parkuje swoj samochód blokując na niej cały ruch. Dla niego nie ma w tym nic złego. W dodatku nie ma szans zeby przyjechała policja i zrobiła porządek, bo w tym kraju policjanci chyba nie wychylają nosa zza biurka bo na ulicach ich nie widać. W miastach cale osiedla mieszkaniowe powstają tak, ze ktoś na wolnym kawalku ziemi stawia sobie schronienie z blachy i nikogo to nie interesuje. A za parę lat zaczynają sie problemy Ostatni, zasłyszany przykład. W Indiach generalnie brakuje żywności. Wiadomo, ze jest to duży problem w kraju z tak wielka populacja. Ale nikt nie pomyśli zeby zboze zebrane z tysiecy hektarow pola odpowiednio zabezpieczyć. Lezy przy drodze, w workach, bez zadaszenia i czeka sobie na pierwszy deszcz Dzikie miasteczko w parku miejskim w Haridwarze 10. Oszuści. Tak rozbudowanych siatek oszustów turystycznych jak w Indiach pewnie nie ma nigdzie na świecie. Już pierwszego dnia naszego pobytu w Delhi przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Chcielismy kupic bilet kolejowy na głównym dworcu w kasie dla obcokrajowcow. W przewodniku mielismy napisane, ze znajduje sie ono na pierwszym pietrze w głównym budynku, ale kiedy chcielismy wejść po schodach na gore zatrzymał nas pracownik dworca mówiąc, ze kasa jest zamknięta i musimy jechac do biura rezerwacji w centrum. Oczywiście pewien uprzejmy rikszarz szybko i chetnie zawiózł nas do tego miejsca. Bardzo mily Pan przez godzine bajerował nas, ze sami nie możemy kupić bilet i na najbliższe 2 dni nie ma nigdzie wolnych miejsc. Kiedy w koncu zaproponował nam wycieczke za 16 tys. rupii po Radzastanie szybko sie stamtad ulotniliśmy. Postanowiliśmy wrócić na piechotę na dworzec i po drodze wstąpiliśmy pierwszy i ostatni raz do McDonalda. Jedząc McMaharadze zapytaliśmy siedzacego obok młodego chłopaka gdzie na dworcu jest ta kasa. Odparł, ze na dworcu kasa jest zamknięta i wskazał nam na mapie rzekome „rządowe centrum rezerwacji. Okazało sie jednak, ze w Indiach wszystko jest możliwe i nawet przypadkowo zapytana osoba w restauracji bierze udział w spisku. Zostaliśmy okłamani po raz drugi. Znowu udaliśmy sie na dworzec metrem z mocnym postanowieniem kupienia tym razem biletow. Kiedy już byliśmy na dobrej drodze do kasy złapał nas mężczyzna i pokazał legitymacje ze zdjęciem potwierdzającą, ze jest pracownikiem kolei. Powiedzial, ze kasa jest zamknięta i ze musimy jechac w inne miejsce. Wskazal nam „rządową riksze i życzył powodzenia. Kiedy zajechaliśmy na miejsce juz wiedzieliśmy, ze to kolejna agencja turystyczna, która bedzie nam chciała wcisnąć wycieczke. Oczywiście wysłuchaliśmy 10 hitorii typu „tu sie nie da samemu bo droga zamknieta itp. po czym wróciliśmy 4 raz na dworzec. Tym razem udalo nam sie dostac do kasy mijajac ćpunkę i zdechłego psa na schodach. Ale to jeszcze nic. W Agrze, gdzie znajduje sie Taj Mahal hotelarze polecają swoim gościom restauracje, gdzie sa oni dosłownie truci (do jedzenia podawane im są specjalne „dodatki). Oczywiście po zatruciu uczynny hotelarz lub restaurator dzwoni po lekarza. Ten podaje turyście lek dokładnie wiedząc czym, sie zatruł, który dziala natychmiastowo i pobiera horendalna opłatę za usługę. Pieniędzmi dzieli sie potem oczywiście z restauratorem i hotelarzem. Hasło reklamowe „Incedible India pasuje tutaj idealnie. Tyle przykładów wystarczy. Morał: Jeżeli wybierasz się do Indii bądź gotowy na wszystko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w indiach 6 m-cy
co mogę dodać odnosnie przeciętnego Rajesha;) to momentami żal mi ich było, bo czesto ich rzeczywistosc wyglądałą tak: żona kilkaset km od miasta, mąż zarabia na całą rodzinę, pracuje od rana do nocy marzenie życia do np wycieczka do Dehli...czyli brak jakiejkolwiek świadomości, że gdzieś istnieje inny świat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w indiach 6 m-cy
haha, wyzej opisane jest samo sedno! Jesli chodzi o sposób jazdy i trabienie to jadąc taksówką z lotniska do hotelu myślałam, że kierowca jest pijany i nas zabije!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgfjhgjhg
Uciekły z forum i już pewnie piszą do moderatora żeby usunął temat bo siara jak nic. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak indie takie bogate
to po co matka teresa w kalkucie siedziała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jestem ciekawa
"nigdy nie przyznają się, że nie rozumieją" fakt! tez to zauważyłam, przez pewien czas byłam ich przełożona i jak coś tłumaczyłam to kiwali głowami (na boki:) po czym odchodzili i dalej robili źle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×