Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość evvvka

Co was motywuje do tego, żeby wziąć ślub kościelny?

Polecane posty

Gość Radecki
Do osoby o nicku "do autorki" - widzisz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :) Dla osoby wierzącej i praktykującej nie ma oczywiście innej opcji niż ślub kościelny. Tutaj nie ma co nawet dyskutować. Natomiast nie można napisać, że ślub cywilny nie jest nic wart, że to tylko papierek. To nieprawda. Ślub cywilny to też przysięga, tyle że nie przed żadnym bóstwem, czy innymi siłami nadprzyrodzonymi. Ślub jakikolwiek by nie był to wielka odpowiedzialność wobec drugiej osoby. Wierzysz czy nie wierzysz, to tak naprawdę nie ma znaczenia. Wciąż panuje stereotyp, że cywilny bierze się po to, żeby łatwiej było się rozwieść. Nie wątpię, że są ludzie, którzy tak do tego podchodzą, ale większość jednak nie zakłada że się rozwiedzie. To że biorę ślub już samo w sobie oznacza dla mnie, że powinienem być dobrym mężem, wiernym, uczciwym, odpowiedzialnym. Są to uniwersalne wartości, które nie mają nic wspólnego z wyznawaniem jakiejkolwiek religii. Sugerujesz, że jako osoba niewierząca nie kieruję się w życiu tymi uniwersalnymi wartościami? Nie muszę mieć nad sobą "bata" w postaci jakiejś siły wyższej, żeby być dobrym człowiekiem. Poza tym nie ma żadnych dowodów na istnienie boga. No ale to już dyskusja na zupełnie inny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak czytam te bzdury, ze cywilny slub bierze sie tylko po to zeby o rozwod bylo latwiej, to normalnie sie we mnie gotuje. Ja jestem 4 lata po slubie, cywilnym wlasnie i mam bardzo udane i szczesliwe malzenstwo, mamy dwoch wspanialych synow i jestesmy bardzo zgrana rodzina, gdzie nikt nikogo nigdy nie zdradzil. Moi rodzice tez brali tylko slub cywilny, w tym roku "stuknelo" im 35 lat razem i rowniez sa bardzo szczesliwym malzenstwem. Tak wiec mam sie czuc gorsza od tych co biora slub w kosciele? Napisze wiecej, nie znam nikogo wsrod moich znajomych czy rodziny kto bral slub cywilny i sie rozstal. Za to znam kilka takich malzenstw, ktore slubowaly sobie w kosciele, a ich malzenstwo nie przetrwalo proby czasu. Po prostu tutaj nie ma zadnej reguly. To nie jest tak ze jak chodzisz co niedziela do kosciola to nagle jestes super swietym i nieskazitelnym czlowiekiem i na pewno nie zdradzisz swojego meza/zony. Slub koscielny nie jest zadna gwarancja tego, ze malzenstwo bedzie udane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mańka skakańka
Biorę cywilny, jestem agnostyczką, a mój narzeczony ateistą. Od kościołów trzymamy się z daleka i dobrze nam z tym. A z zachowaniem wierności czy poszanowaniem dla innych ludzi nie mamy problemu, rozwodzić się też nie zamierzamy. Nie jesteśmy dziećmi i nie pobieramy się dla zabawy, to duża odpowiedzialność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka_jedna_
Ja wierzę w Boga, ale niepraktykowałam. Ale dla mojego narzeczonego wiara ma duże znaczenie, od kiedy go poznałam chodzimy co niedzielę do kosciola. Ale tak naprawdę nie ma dla mnie większego znaczenia czy weźmie my slub cywilny czy kościelna, fakt slub kościelny ma jakąś magię w sobie. Więc ogólnie mówiąc biorę slub ze względu na mojego partera, bo kiedyś powiedział, że dla niego slub cywilny to jest założenie , że kiedyś weźmie się rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Darrecki, tylko, ze spowiedź jest NIEWAZNA jesli spowiadający się traktuje ją jako zmazanie grzechów by była ważna musi być żal za grzechy, POKUTA czyli przeproszenie tego kogoś komu sie krzywdę zrobiło i najważniejsze, nie robienie tego grzechu ponownie x dlatego katolicy tacy wredni są, bo myslą, że spowiedź im te grzechy wymazuje :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co mnie i mego Lubego motywuje do przysięgi przed Bogiem? 1. Jesteśmy wierzący i praktykujący, więc bez Boga nie wyobrażamy sobie naszego życia 2. Traktujemy siebie serio, więc Kogo, jak nie samego Boga mamy zaprosić do naszego życia. 3. Jak ktoś poważnie traktuje wiarę, to również przestrzega dekalogu, stara się żyć przykazaniami i nie współżyje przed ślubem- naprawdę się da:) Jestesmy tego przykładem 4. A patrząc racjonalnie- wśród osób, które traktuja na serio swoje małżeństwo, razem uczestniczy we Mszy Św, codziennie się modli i pielęgnuje swoją miłość, wierność i uczciwość jest NAJMNIEJ ROZWODÓW:) pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciemna skóra
zgadza sie aniołek85 ja jeśli kiedys wezme slub to tylko kościelny Boga chce zaprosić do mojego małżeństwa i mojego życia cywilny do niczego nie jest mi potrzebny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedy wiosna?
tylko kościelny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ulk.ha
"Więc ogólnie mówiąc biorę slub ze względu na mojego partera, bo kiedyś powiedział, że dla niego slub cywilny to jest założenie , że kiedyś weźmie się rozwód." Mam nadzieję, że nie wszyscy katolicy są tak ograniczeni. Ludzie, czy wy niektórzy naprawdę nie możecie pojąć, że rozwieść się można nieznależnie od tego czy brało się kościelny czy cywilny? Jak ktoś wyżej napisał ślub kościelny w ogóle nie gwarantuje tego że się wam będzie lepiej żyło i że na pewno się nie rozwiedziecie. Zresztą wystarczy popatrzeć na statystykę rozwodów Polsce, z każdym rokiem jest ich coraz więcej, a przecież zdecydowana większość ślubów to kościelne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ulk.ha
"A patrząc racjonalnie- wśród osób, które traktuja na serio swoje małżeństwo, razem uczestniczy we Mszy Św, codziennie się modli i pielęgnuje swoją miłość, wierność i uczciwość jest NAJMNIEJ ROZWODÓW" Masz na to jakieś DOWODY? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ślubuję w lipcu :)
Dla wierzących ślubowanie Miłości, Wiernośći i Uczciwosci Małżeńskiej jest obietnicą składaną przed Bogiem i tym człowiekiem. Bóg umacnia małżonków swoją miłością i pomaga w wypełnieniu tej obietnicy potem jest " Tak mi dopoóż Boże Wszechmogący i Wszyscy Święci" Całe niebo pomaga małżonkom ! ! ! to nie tylko piękna ceremonia to Obietnica Bogu ! Ja już się nie mogę doczekać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Generalnie zgadzam się z tym, że ślub jest w sensie prawnym umową, z tym że umową bardzo specyficzną, bo publiczną. We wszystkich społecznościach, od momentu, w którym ludzie zaczęli się jakoś organizować, istnieje coś takiego, jak oświadczenie przed całą społecznością, że te osoby zawarły szczególnego rodzaju porozumienie i zakładają rodzinę. To jest właśnie ślub. Zawsze niosło to ze sobą konsekwencje prawne, społeczne i publiczne, ale także religijne. Dzisiejszy ślub cywilny jest więc tym, czym był zawsze, minus kwestia nadprzyrodzona. Niepotrzebnie się go więc dyskredytuje. Co do trochę wcześniejszej wypowiedzi Weselniczki - niestety niepoprawnie zrozumiałaś, co powiedział ksiądz. Zawierając sakramentalny związek małżeński, małżonkowie nie tyle składają przysięgę przed sobą (bo tak jest przy każdej, nawet błahej, obietnicy), ale są dla siebie nawzajem szafarzami tego sakramentu. Tak jak ksiądz jest szafarzem przy chrzcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem za ks. Pawlukiewiczem, że w USA przeprowadzono badania nad liczbą rozwodów wśród katolików: wśród małżeństw, które zadeklarowały, że uprawiały seks przed ślubem, odsetek wynosił bodajże ok. 30%. Wśród małżeństw, które trwały w czystości odsetek rozwodów wynosił (uwaga fanfary)... ok. 1% Czyli jeżeli trwacie w czystości przedmałżeńskiej, to macie 99% szans na długi i udany związek :) kto chce sprawdzić i dowodzić skąd te dane niech poszpera w necia. Ja słyszałam na zywo, żyję wśród katolików praktykujących i: ludzi w różnym wieku i stażu małzęńksim i nie znam żadnego małzeństwa po rozwodzie, więc HELLO LUDZIE OGARNIJCIE SIĘ I WALCZCIE O SWOJE ŻYCIE:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arlette
Dla mnie sprawa prosta- tylko cywilny. W mojej rodzinie wszyscy ateiści, w rodzinie narzeczonego większość ateiści. I nie chcę być złośliwa, ale jak niektórzy piszą, że ślub kościelny jest taki magiczny, to może napiszcie mi w czym jest ta magia? Każdy ślub jest taki sam praktycznie. Ksiądz smęci ciągle to samo, ludzie zamiast się cieszyć to ponurzy w ławkach siedzą. Młodzi się stresują tymi wszystkimi spowiedziami, naukami przedmałżeńskimi itp. Ja będę brała cywilny zagranicą (narzeczony jest Anglikiem) i taki ślub będzie 100x ciekawszy niż większość kościelnych w Polsce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arlette nawet nie wiesz ile tracisz...ale po śmierci się przekonasz, bo wbrew opiniom ateistów---po tej drugiej stronie dopiero zaczyna się Prawdziwe szczęście i to wieczne:) Powodzenia w miłości:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ślub cywilny ciekawszy od kościelnego-no na pewno łatwiejszy do załatwienia, ale czy o to chodzi? Szkoda, że nie trafiłaś nigdy na prawdziwie wierzących i szczęsliwych ludzi, którzy żyją na co dzień Bogiem Takie życie bez sensu, którego kończy się z ostatnim oddechem jest dopiero dołujące i smutne.. No, ale na szczeście każdy z nas jest WOLNYM człekiem i żyje jak uważa:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, jeszcze muszę coś dodać - do tych wszystkich, którzy mówią, że ślub kościelny jest magiczny, podniosły, że to celebracja chwili, bla bla bla... Każdy, kto ma w sobie trochę wiary i dojrzałości, wie, że z prawdziwą religijnością takie uczucia nie mają nic wspólnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona_jedna_taka_
Ja brałam kościelny, bo jestem wychowana w rodzinie katolickiej, tak samo jak mój mąż. Ale prawdę mówiąc to nie jesteśmy jakimiś mocno praktykującymi katolikami. Tzn. nie chodzimy co niedziela do kościóła, nie uczestniczymy w jakichś uroczystościach kościelnych (nie licząc świąt wielkanocnych i Bożego Narodzenia). Natomiast nie ukrywam, że przed ślubem nie wyobrażałam sobie nie uprawiać seksu, chciałam też pomieszkać trochę z narzeczonym zanim zdecyduję się na ten ważny krok. Poza tym jakoś tak ostatnio do kościoła jako instytucji się mocno zraziłam po tych wszystkich aferach itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile osób tyle porad
ja na pewno wezme kościelny, nie ma innej opcji, bo jestem wierząca i nie chę żyć bez slubu czy na cywilnym bo to grzech, a ja nie zmaierzam żyć w grzechu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhhhhhhhhhhhhhhhh
Aniołek85 a ty co taka nawiedzona? przecież to czy małżeństwo będzie udane nie zależy od ślubu jaki biorą . Jak sa źle dobrani albo jedno drugiego ma w dupie to żadne przysięgi nie pomogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki :)
Co poniektórzy troszkę znadinterpretowali moje słowa. Nie pisałam ani, że kościelny automatycznie gwarantuje cokolwiek po wsze czasy, ani nie pisałam, że cywilny oznacza, że ludzie go biorą po to, żeby się rozwodzić, albo że ci co biorą cywilny są skazani na gorsze pożycie. Zupełnie nie o to chodzi. Jedna osoba może drugiej osobie coś obiecać i dotrzymać tej obietnicy i nie musi to być w kościele. Może to być pod drzewkiem na polance. Nota bene, nie wiem, czy wiecie, ślub kościelny można zawrzeć właśnie w 2 osoby pod drzewkiem na polance, bo jest to sakrament wzajemnie udzielany przez małżonków. Ja tylko podkreślam, że ceremonia w urzędzie to farsa. To jest państwowy pomysł na naśladowanie kościoła. Osobiście uważam, że należy zrezygnować z takiej parareligijności, ponieważ ślub cywilny ma być świecki. Urząd nie jest miejscem do bawienia się z pseudoceremoniały, a urzędnik nie jest kapłanem. Można jednocześnie ze ślubem cywilnym drugiej osobie coś obiecywać, ale to nie ma żadnego związku z tym papierkiem, który się dostaje w urzędzie. To jest paraumowa. Wszystko jest regulowane kodeksem. I nawet jeśli niektórych urzędników ponosi fantazja przy tej pseudoreligijnej ceremonii, to prawda jest taka, że taki ślub można zawrzeć w życiu dziesiątki razy, a kodeks jasno i precyzyjnie reguluje, że ludzie podpisują zobowiązanie, że będą razem. Jak długo? Do czasu... aż im się odechce. Takie jest prawo i tego nie zmieni żadna szopka w urzędzie. Raz jeszcze dodam, że nigdzie nie mówię, że ludzie nie mogą stworzyć udanego związku bez ślubu kościelnego. Nie nadinterpretujcie moich słów. Ja tylko mówię, że zobowiązanie prawne w urzędzie brzmi "będę z tobą tak długo jak mi się będzie chciało".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eproditio
Jesteś w związku? Nudzisz się...? Może czas na romans?! Odwiedź eproditio.pl i sprawdź profile gorących facetów - > za darmo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki :)
Ad Radecki, Sugeruję, że możesz wyznawać dobre wartości, ale bez boskiego absolutu są to wartości subiektywne. Przyjdzie do Ciebie Adolf H. i powie, że innych ludzi należy mordować, i jaką argumentację zastosujesz? Jeśli uznajesz, że świat to bezduszna kupa materii, która przypadkowo wygenerowała życie, to dlaczego ten sam świat nie może stworzyć sił, które te życie zabiją? A co jest "dobrego" w tym, żeby ludzie żyli? Co jest dobrego w życiu? Bo nam się podoba? Bo nas wzrusza? Ok, ale to są nasze subiektywne odczucia, które nic nie znaczą, bo i tak nas czeka zagłada. Nauka jest tutaj bezwzględna: całe życie w kosmosie czeka śmierć. Poza tym dowodów quasi-naukowych na istnienie Boga jest trochę. Najmocniejszy z nich to fakt, że wszechświat nie istnieje od zawsze, a jego struktura jest w pełni zmatematyzowana i przystaje do umysłu ludzkiego (nie zastanawiałeś się nigdy, dlaczego tak się dzieje, że wszechświat działa dokładnie tak jak opisuje to umysł ludzki?). Wszechświat wygląda jak jeden wielki program wymyślony przez umysł. Działa na zasadzie kilku podstawowych praw fizyki, które można zapisać przy użyciu kilku stałych. Jeśli jedna stała byłaby inna o jedną miliardową, to wszechświat by się rozsypał, nie mogłyby powstać pierwiastki, gwiazdy, pył, potem planety itd. aż do życia. Całość wygląda jak mocny nie-przypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia4680
"ie zastanawiałeś się nigdy, dlaczego tak się dzieje, że wszechświat działa dokładnie tak jak opisuje to umysł ludzki?" o_O To nie wszechświat działa dokładnie tak jak opisuje to umysł ludzki, tylko umysł ludzki opisuje świat tak jak on działa, i to wcale nie dokładnie - no chyba że przyjąć na przykład, że Ziemia zaczęła kręcić się wokół Słońca dopiero wtedy, gdy ludzie na to wpadli. A ludzie, którzy piszą, że "ateiści równie dobrze mogą mordować, bo nie mają etycznych zasad"... cóż chrześcijanie niby mają moralne zasady, a do mordowania byli swojego czasu pierwsi. Również osoby, które piszą, że ślub cywilny to farsa, bo państwo naśladuje Kościół, powinny się puknąć w czółko, bo państwa i śluby w tych państwach istniały na długo wcześniej zanim jakikolwiek chrześcijanin zaczął rościć sobie prawo do monopolu na etyczne postępowanie i ceremoniały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radecki
Ja nie wiem czy autorce tego tematu zależało na tym, żeby dyskusja przerodziła się w kolejne wojenki między katolikami a niewierzącymi. Wydaje mi się, że niekoniecznie :) Nie chcę się tutaj wymądrzać i spierać na ten temat, bo jest to tak rozległe, że możnaby dyskutować latami, a i tak wierzący nie przyjmie do siebie argumentów niewierzącego. No ale jeśli już zostałem wywołany do tablicy, to parę słów dopiszę. "Ad Radecki, Sugeruję, że możesz wyznawać dobre wartości, ale bez boskiego absolutu są to wartości subiektywne. Przyjdzie do Ciebie Adolf H. i powie, że innych ludzi należy mordować, i jaką argumentację zastosujesz? " Nie wierzę osobiście w żaden boski absolut, wierzę natomiast w pewne zasady uniwersalne, które wywodzą się z humanizmu. Religia nie ma tutaj nic do rzeczy. A pytanie z Hitlerem (który nota bene był katolikiem) jest moim zdaniem idiotyczne. "Jeśli uznajesz, że świat to bezduszna kupa materii, która przypadkowo wygenerowała życie, to dlaczego ten sam świat nie może stworzyć sił, które te życie zabiją?" W końcu do tego dojdzie, że ludzie sami ten świat zniszczą. A Ty skoro uważasz, że to bóg stworzył świat, to w takim razie co, albo kto stworzył boga? " Co jest dobrego w życiu? Bo nam się podoba? Bo nas wzrusza? Ok, ale to są nasze subiektywne odczucia, które nic nie znaczą, bo i tak nas czeka zagłada. " Dużo jest pięknych i dobrych rzeczy w życiu. Ciągle ich doświadczam, mimo że w żadne bóstwa nie wierzę. I tak, zdaję sobie sprawę, że najprawdopodobniej po śmierci czeka mnie niebyt, ale to tylko bardziej mnie motywuje do tego, żeby to jedno jedyne życie ciekawie przeżyć. "Poza tym dowodów quasi-naukowych na istnienie Boga jest trochę. Najmocniejszy z nich to fakt, że wszechświat nie istnieje od zawsze, a jego struktura jest w pełni zmatematyzowana i przystaje do umysłu ludzkiego (nie zastanawiałeś się nigdy, dlaczego tak się dzieje, że wszechświat działa dokładnie tak jak opisuje to umysł ludzki?)." Nie ma żadnych naukowych dowodów na istnienie boga. Po prostu nie ma. W przeciwieństwie jednak do wyznawców religii, ateiści nie próbują mówić, że mają monopol na prawdę. Nauka postępuje, z czasem pojawia się coraz więcej dowodów. Ja np. uważam, że mogę się mylić, być może czeka na mnie jakieś inne życie. Być może, chociaż w to nie wierzę. Natomiast wierzący w ogóle nie dopuszcza do siebie takiej ewnetualności, że jednak boga nie ma. Mimo , że nie ma na jego istnienie ŻADNYCH dowodów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ asia4680: "Również osoby, które piszą, że ślub cywilny to farsa, bo państwo naśladuje Kościół, powinny się puknąć w czółko, bo państwa i śluby w tych państwach istniały na długo wcześniej zanim jakikolwiek chrześcijanin zaczął rościć sobie prawo do monopolu na etyczne postępowanie i ceremoniały." Ależ oczywiście, że państwo w ceremonii ślubnej (nie tylko! także podczas rozwodu!) naśladuje Kościół. To wszystko ma głębokie historyczne uzasadnienie, sięgające korzeniami prawa rzymskiego. W prawie rzymskim ślub był po prostu umową między małżonkami (lub ich rodzinami, to w tej chwili nieistotne). Małżeństwo trwało tak długo, jak umowa. Chcieli się rozstać - rozwiązywali umowę, aparat państwowy był do tego niepotrzebny. Fakt, że była to rzecz publiczna, ale państwo nie miało władzy, żeby się w jakikolwiek sposób wtrącać. Po nastaniu chrześcijaństwa małżeństwu nadano wymiar religijny i poddano władzy kościelnej. Zarówno zawarcie małżeństwa, jak i jego rozwiązanie, poprzez np. unieważnienie. Wszystko to musiało być oficjalnie usankcjonowane przez Kościół. W czasach nowożytnych wprowadzono śluby cywilne, ale nie wrócono to rzymskiej koncepcji umowy, tylko wzorem ślubów religijnych - kapłana zastąpiono urzędnikiem, który udziela ślubu, zamiast po prostu wciągnąć go do rejestru. Z rozwodem tak samo - naśladując sądy biskupie, uznano, że na gruncie cywilnym małżeństwo rozwiązuje świecki sąd, a nie sami małżonkowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Br777om
dajcie spokój :o ja jestem wierząca i będę brać ślub kościelny, tak jak ktoś napisał, chcę zaprosić Boga do swojego małżeństwa, żyć w wierze z mężem. Ale nie uważam, że ślub cywilny jest mniej ważny. Nie sprzeczajcie się, który ślub lepszy bo to bez sensu. Dla katolików jest ślub kościelny, dla ateistów cywilny i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kulka_26
Helenka - chcesz mi powiedzieć, że żałujesz, że sypiasz ze swoim facetem? Dobre:D Nie, żebym osobiście widziała w tym coś nagannego... jednak sposób, w jaki sama siebie "rozgrzeszasz", jest tak dziecinnie rozbrajający, że nie mogłam się powstrzymać:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×