czy jestem dziwna bo nie wyobrażam sobie iść na imprezę z własnym facetem?

nigdy nie spotykałam się z kimś z mojego bliskiego otoczenia więc kręgi znajomych były raczej rozdzielone,wspólny czas spędzaliśmy zwykle we dwójkę i nie chodzi tutaj o wstydzenie się by pokazać się z kimś, nie mówię także np. o jakimś kameralnym spotkaniu z bliskimi przyjaciółmi, urodzinach itp, ale o domówce czy klubie jakoś nie wiem po co on miałby ciągać mnie do swoich znajomych gdzie nikogo nie znam (a nawet jak poznam te znajomości nigdy nie będą kontynuowane raczej), albo ja jego. lub wyjście do klubu...z obcymi facetami nie tańczę praktycznie nigdy (nie lubię tego), jak chodzę do klubu to powygłupiać się z koleżankami bardziej ale no z tego co obserwuję większość ludzi swojego partnera wszędzie ciąga, do klubu idą razem a tańczą z obcymi itd, czuję się dziwnie z moim podejściem, nie jestem super towarzyska, na dłuższą metę imprezy itp mnie męczą może to z tego wynika?

skoro wychodzisz wszędzie bez niego? Faktycznie dziwna jesteś albo co najmniej dziecinna

po prostu nie czuję się przyrośnięta do kogoś, i tak samo nie chciałabym jemu całego życia wypełniać i nie wszędzie co było by wiadome gdybyś przeczytała ze zrozumieniem, i gdybyś dotrwała do końca jakże długiego tekstu to też zrozumiałabyś że nie jestem typem imprezowiczki ale ciekawi mnie podejście innych, jak na razie widzę że facet jest po to żeby wszędzie z nim się pokazywać ;)

a związku ze swoim facetem nie opieram na bywaniu na imprezach tylko na wspólnym spędzaniu czasu we dwójkę (lub czasem w gronie rodziny czy przyjaciół ) odnośnie dość dziwnego pytania "do czego mi facet"

nie jestes dziwna, masz bardzo rozsądne podejście, tak trzymać :)