Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niewiemcodalej

Nowotór- co dalej?

Polecane posty

Gość niewiemcodalej

Mam 24 lata, od 2 lat jestem szczęśliwą mężatką, od roku szczęśliwą mamą synka. Dzisiaj odebrałam wyniki. Nowotwór, złośliwy.. Czuję, jak bym śniła, stała obok i obserwowała całą sytuację, jakby mnie to zupełnie nie dotyczyło. Bo kiedy uświadamiam sobie, że to dzieje się na prawdę, to tak, jakby mnie ktoś kopał z całej siły w brzuch, jakby ktoś uderzał mnie mocno w głowę. Nie chcę rozmawiać o wynikach, leczeniu, itd. Mam wspaniałego lekarza, który obiecał, że zrobi wszystko, abym znów była zdrowa. Choć będzie ciężko, bo szanse na przeżycie są niewielkie. Chcę porozmawiać o tym, jak poradzić sobie z tym psychicznie. Jak przygotować się na to, że istnieje możliwość, że odejdę. Jak rozmawiać o tym z bliskimi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdzie masz zlokalizowany
ten nowotwór? Masz dla kogo żyć--jesteś młodziutka,masz męża,synka malutkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>>>Nie chcę rozmawiać o wynikach, leczeniu, itd. Mam wspaniałego lekarza, który obiecał, że zrobi wszystko, abym znów była zdrowa. Choć będzie ciężko, bo szanse na przeżycie są niewielkie. X Jasne. Kolejny wyciskacz łez bez konkretów. Powiedz jaki masz nowotwór, będziemy się użalać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiemcodalej
Żołądek. Ja chcę żyć! Niby tak lekko mówię o tym, że mogę odejść, ale ja chyba nawet takiej opcji nie dopuszczam do siebie. Mój mąż nie chce rozmawiać nawet o tym, że może coś się nie udać. Założyłam ten temat, bo widziałam jak mąż płacze. A on zawsze jest taki silny.. Wycofałam się do sypialni i dałam mu chwilę dla siebie. A moja mama.. każe mi być silną, a nawet nie może ze mną rozmawiać bo jej się głos łamie. Może to głupie, ale bardziej martwię się o nich niż o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka ewka ewka...
jesli wolno spytac czego ten nowotwór piersi czy płuca? niektóre nowotwory idzie wyleczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to masz pozamiatane. Szykuj się na śmierć. Testament, pozałatwiaj wszystkie sprawy. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka ewka ewka...
to wytną ci kawałek żołądka jak nie będzie przerzutów to pozyjesz powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiemcodalej
Musztarda, źle mnie zrozumiałaś. Ja nie chcę, żebyście się tu użalali, wystarczy, że robi to teraz moja rodzina. Nie chcę rozmawiać o wynikach, leczeniu itd.- czyli nie chcę słuchać o cudach, niekonwencjonalnych metodach. Nie chcę też Wam opowiadać szczegółów, które są obrzydliwe, np. wczoraj, kiedy wymiotowałam kawałkami czegoś, albo kiedy załatwiam się i widzę krew. Teraz czeka mnie usunięcie żołądka, być może też płata wątroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxx man34
24 lata i juz nowotwór :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiemcodalej
Musztarda, jesteś lekarzem? Życzę Ci, aby ta choroba nigdy nie spotkała ani Ciebie ani nikogo z najbliższych. Chyba nie zdajesz sobie sprawy jak to jest, patrzeć na śpiącego synka i zastanawiać się, kto będzie go tulił i całował, kiedy mnie zabraknie. Ewka, taką mam nadzieję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiemcodalej
Niestety. U mnie to choroba "rodzinna". Mogłam wcześniej zrobić badania- markery, ale jak większość z nas, miałam poczucie, że przecież to mnie nie dotyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musztarda-jak nie masz nic mądrego do napisania to nie dołuj dziewczyny.Zawsze w takiej sytuacji jest to szok dla naszych bliskich,nie wiedzą jak rozmawiać z chora osobą,znajomi nagle unikają wspólnej kawy czy wyjścia do klubu.Sama przez to przechodziłam.Nie nastawiaj się,że będzie źle.Musisz być silna psychiczna i mieć pozytywne nastawienie do leczenia.Już samo to daje spore rezultaty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma słów, które dałyby Ci siłę, czy pocieszyłyby Cię. Trzeba to przejść, nabrać sił. Myślę, że masz dla kogo żyć, masz cudownego synka, dobrego lekarza. Myślę, że początki zawsze są potwornie trudne, ciężkie i wydają się bezsensowne. Cały świat się wali, a Ty nie wiesz dlaczego akurat TY.....Może wyda Ci się to głupie, ale wiara czyni cuda. Jeśli nie jesteś wierząca, może terapia. Tam będą ludzie w podobnych sytuacjach, pomogą Ci zrozumieć swoje uczucia, lęki, nabierzesz siły, zrozumienia i wsparcie. Z Czasem nabierzesz dystansu do Siebie, nabierzesz siły. Nie znam Twojej psychiki, twoich najbliższych. Wiem, że ich potrzebujesz najbardziej. Szkoda, że mąż się zamknął, a matka ma oschły stosunek. Na pewno byłoby Ci łatwiej wiedząc, że masz wsparcie. Wydaje mi się, że teraz potrzebujesz dużo miłości, czasami obca osoba może Ci ją okazać...znajdziesz ją z czasem, zobaczysz. Czas i czas. Nie wiem w jakim stadium jest Twoja choroba, nic nie wiem...wiem jednak, że czujesz się teraz zagubiona, czujesz strach, lęk i szok. Bedzie dobrze kochana, myślami jestem z Tobą. Pomodlę się za Ciebie niezależnie czy jesteś wierząca czy nie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie martw sie
Nie martw sie wszystko bedzie dobrze...kiedys slyszalam o kobiecie ktora zachorowala na raka w wieku 38 lat, rak byl zaawansowany i lekarze nie dawali jej juz zadnych nadzieji. Ale ona nie poddala sie i np. porozklejala na drzwiach i wszedzie gdzie sie dalo swoje zdjecia jak byla mloda i zdrowa, mowila ze jak spojrzala w lustro to jej odbicie wygladalo jak smierc wiec lustra tez pozaklejala swoimi zdjeciami.Codziennie wmawiala sobie ze jest zdrowa i ze choroby juz nie ma I chyba o to wlasciwie chodzilo bo ona powiedziala ze w koncu przekonala swoja podswiadomosc ze jest zdrowa i jej ciala samo zwalczylo raka. Dzis kobieta wciaz zyje i ma sie dobrze a ma juz kolo 80!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kdjk
trzymaj się też mam synka i nie wyobrażam sobie żebym go miała zostawić zastanawiając się kto go wychowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie martw sie
Musztardy nawet nie czytaj to taki kafeteryjny IDIOT, nic madrego nigdy nie ma do powiedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vittorio Bambini
W Warszawie na Ursynowie jest eksperymentalna klinika leczenia nowotworów. Tam uratowali mojego kolegę. Miał chłoniaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×