Jestem samotnym buntownikiem

Zastanawiam się czy to przez jakieś problemy w psychiką czy też poprostu z własnej natury nie mogę dogadać się z ludźmi. Gdzie nie pracuje to zaraz wprowadzam napiętą atmosferę nawet jeśli ktoś pozytywnie podchodzi to mnie to tak jakby przerasta. Nie umie cieszyć się , żartować . Każdy by rozmawiał a ja nigdy nie mam nic do powiedzenia , najchętniej zapadłbym się pod ziemię. Życie wykańcza mnie psychicznie . Najchętniej cały czas w domu bym przesiadywał a od tego jeszcze gorzej się robi...