Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mały__wóz

poród w domu

Polecane posty

Gość aleśta uparte
Jeszcze zapomniałam dodać że ta kobieta miała tzw ciążę urojoną (brak miesiączki, bolesność piersi, powiększający się brzuch) więc była przekonana o tej ciąży, żeby nie było że ci lekarze to kompletni idioci ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja........
Nigdy nie podchodziłam do porodu z nastawieniem,ze beda komplikacje i ze lekarze wiedza najlepiej. Owszem trzeba zdać sie na nature ale niestety mimo naszego nastawienia różne rzeczy sie dzieją pod czas porodu nie zależne od nas i w takich momentach dobrze jest miec opiekę lekarska ponieważ jak wiadomo w razie nieplanowanych komplikacji każda sekunda sie liczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :00000000000000
alesta: Porod silami natury, bez znieczulenia, wywolywany, dziecko nie bylo jakies duze bo wczesniak. Ale np dziwna sprawa ze w trakcie porodu polozna sprawdzala i mowila ze ok 3-4cm rozwarcia a po ok 10-15 min od tego powiedziala ze sprawdzi jeszcze raz a tu bum wody plodowe odeszly i ledwo co lekarz zdazyl przyleciec bo dziecko juz prawie na swiecie. Byla bardzo zaskoczona. Sama koncowka porodu bardzo szybka. Po porodzie zostalam jakis czas w sali ktorej rodzilam a potem odwiezli na normalna sale poporodowa. Slabo mi sie zrobilo bedac juz tam, wiec maz zawolal kogos z personelu: obejrzeli mnie a pizama i przescieradlo duza plame krwi juz mialy. Ktos mnie wiec obejrzal ale powiedzial ze specjalnie nie wie z czego ta krew sie leje - no i tak zeby dokladniej sprawdzic wzieli mnei do zabiegowego i wtedy dostalam znieczulenie.Powiedzieli ze musza pozszywac tam cos w srodku. Pamietam jak szybko bilo mi serce przed transfuzja. Gdyby nie fakt ze zrobilo mi sie slabo w tamtej sali poporodowej- wtedy kiedy jeszcze maz byl ze mna to chyba bym tam po prostu sie wykrwawila...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :00000000000000
acha popekalam tez na zewnatrz ale to akurat zszyli od razu po porodzie, a ta rana z ktorej ten krwotok to byla w srodku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleśta uparte
OOOOOOOOOOOOO a napisz w jakim czasie urodziłaś łożysko i czy pamiętasz żeby czy przy nim coś manipulowali? Powiedz jeszcze, dziecko zaczeło się rodzić przy pełnym rozwarciu? a ja....... wiem że nikt nie chce nieszczęścia i sobie tego nie wmawia ale nie zdajemy sobie sprawy że my sobie kodujemy te rzeczy w podświadomości. świadomie możesz sobie mówić co chcesz, ale to podświadomość zarządza wszystkim i trzeba sobie zdać sprawę z tych mechanizmów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety na swoim przykładzie nigdy nie zdecydowałabym się na poród w domu, ciąża u mnie przebiegła książkowo, wyniki super, dziecko ułożone prawidłowo a w trakcie porodu okazało się, że córeczka utknęła w kanale rodnym i musieli na biegu przewieźć mnie na salę operacyjną, znieczulić od pasa w dół i z użyciem kleszczy się udało, miałam plany by rodzić w wodzie, potem chciałam poród aktywny a skończyło się prawie na cesarce, także jak na wstępie, jestem na nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :00000000000000
Aleśta: Ja swojego rozwarcia nie widzialam ;) ale ta polozna mowila ze pelne A lożysko to jakos szybko po urodzeniu dziecka.Ile minut dokladnie to nei wiem ale szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polozna2013
Zapraszam przyszłe mamy (oraz te świeżo upieczone) do wypełnienia mojej ankiety do pracy mgr i udziale w badaniu :) Ankieta jest krótka 30-kilka pytań polegająca praktycznie na odpowiedzi tak/nie. Z góry dziękuję :) http://moje-ankiety.pl/respond-39095.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziękuję bardzo za szpital
"dwóch współpracujących ze sobą położnych, które odbierają porody w domu: Anna Jastrzębska - pracuje w szpitalu Rydygiera Jolanta Łaszczyk - pracuje na Ujastku" Takie dwie panie z Krakowa. Jakby były jeszcze inne osoby, z okolic małopolskiego-śląskiego, to z proszę o informację :) Porody domowe akurat mają mniejszy odsetek powikłań, śmierci noworodków itd. niż szpitale. W niektórych krajach Europy, nie trzeciego świata, stanowią one nawet 40% wszystkich porodów. Ja akurat rodziłam w szpitalu. Gdyby nie było personelu i sztywnych zasad to byłoby mi o niebo lepiej, więc następny poród będzie w domu. Za to znam w rodzinie i wśród znajomych same tragiczne przypadki ze szpitala. Jednej znajomej łożysko zgniło, bo o nim zapomnieli, z krwotokiem wewnętrznym trafiła do szpitala i nie może mieć już dzieci. Koleżance czekali z porodem i jedno z bliźniąt zmarło już w matce. Cioci lekarze tak wyjęli syna, że teraz jest niedorozwinięty. Kuzynki córka w szpitalu zaraziła się sepsą, na szczęście żyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to sie nazywa porod w domu a nie w malym mieszkaniu - jako sasiad wzywasz policje , a raczej karetke i tyle w temacie. Nie dam sobie reki uciac jak to jest prawnie uregulowane - ale slyszalam taka opinie od ginekologa , ze taki porod nie moze odbywac sie w bloku. Co do samego pomyslu jestem na nie - to nieprawda co ktos powyzej napisal ze smiertelnosvc nizsza;/ w warunkach szpitalnych kobiety - ktore wczesniej nie mialy powaznych powiklan zdrowtnych (choroby typu rak) praltycznie nie umieraja i bezproblemowo w krajach (poza 3 siwetem) radza sobie w wszelkimi krwotokami;/ W australii zmarla popagatorka porodow rodzinnych (wykrwawila sie;/) Nikomu nie zamierzam zabraniac ani sie wtracac, ale tez zdania nie zmienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 33
''W roku 2007 w Wielkiej Brytanii po wyczerpującym przeglądzie piśmiennictwa NICE (National Institute for Health and Care Excellence) wyraził opinię, że nie ma wiarygodnych danych porównujących potencjalne ryzyka i korzyści rodzenia w domu i w szpitalu. W raporcie tym wskazano, że śródporodowa umieralność była niska niezależnie od miejsca gdzie odbyły się porody. W konkluzji rekomendowano, by oferować kobietom wybór planowanego miejsca rodzenia – w domu, w centrum porodowym lub na oddziale położniczym i informować je o potencjalnych zagrożeniach i zaletach każdego z tych wariantów.(...) Dostępność danych na temat bezpieczeństwa porodów domowych w krajach rozwiniętych jest ograniczona, a ich interpretacja trudna. Badania bywają oparte na zbyt małym materiale, są często retrospektywne i niełatwe do porównania z innymi z uwagi na różne definicje zachorowalności okołoporodowej.(...) Niemniej jednak w badaniu uwzględniającym ponad czterysta pozycji w bazie danych Cochrane, C. H. Hofmeyr donosił, że „Relatywne korzyści i zagrożenia różnych miejsc rodzenia są trudno wymierne. Dla kobiety i dziecka bez zagrożeń ryzyko nieprzewidzianych powikłań podczas porodu domowego może być mniejsze niż ryzyko specyficzne dla hospitalizacji, takie jak infekcje wewnątrzszpitalne”.(...) Częstość porodów w domu. W wielu krajach rozwiniętych częstość porodów w domu dramatycznie zmniejszała się w XX wieku. W USA stanowiły 50% wszystkich w 1938 i mniej niż 1% w 1955. W UK trend był analogiczny lecz wolniejszy. Około 80% porodów odbywało się w domu w latach dwudziestych XX wieku i tylko 1% w 1991. W Japonii zmiany wystąpiły o wiele później, lecz były bardzo szybkie. 95% porodów domowych w 1950, ale tylko 1,2% w 1975. Te spadki wiązały się w dużej mierze z rozwojem prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych w USA i powszechnej opieki zdrowotnej opłacanej przez podatników w Europie i Kanadzie. Zmiany dotyczyły także polityki co do tego gdzie powinny odbywać się porody. Dodatkowo, duża migracja ludności do miast, wzrastająca dostępność możliwości hospitalizacji oraz niechęć lekarzy do udzielania pomocy przy porodach w domu dopełniły całości. (...) Wyniki okołoporodowe są trudniejsze do oceny w związku z niską śmiertelnością oraz subiektywizmem w ocenie w skali Apgar. Badania w Zurichu wykazały jednakową śmiertelność okołoporodową w grupie porodów domowych i szpitalnych (2,3 pro mille) Badanie Birthday Trust wykazało nawet nieznacznie wyższą śmiertelność okołoporodową w grupie porodów szpitalnych (1 / 1000 vs. 0.8/1000). Niemniej jednak dwa inne badania określiły nieznacznie wyższą śmiertelność okołoporodową o grupie porodów domowych w porównaniu z grupą szpitalną. Żadne z tych badań nie miało jednak istotności statystycznej ponieważ zarówno śmiertelność okołoporodowa jak i liczba badanych były bardzo niskie. Dane te były przedmiotem wielu dyskusji odnośnie bezpieczeństwa porodów domowych w porównaniu do porodów szpitalnych.'' * A jeśli chodzi o tą australijską propagatorkę, to walczyła ona na rzecz odpowiedniego finansowania oraz opieki prawnej nad położnymi asystującymi przy domowych porodach, a jej śmierć nastąpiła w wyniku zatrzymania akcji serca (nie krwotoku!), więc do końca nie są znane przyczyny i powody dla których do tego doszło. Być może zaniedbanie której ze stron i niewłaściwa kwalifikacja, do tego rodzaju miejsca porodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×