Czy wasi mężowie piją codziennie PIWO?

Poczytajcie definicję alkoholika glupie gąski.

tak z 5 razy w tyg.piwo. cale szczescie,ze nie mieszkamy w polsce botujak widze bylby rasowym alkoholikiem

przesadzacie. W piwie jest tylko 4-5% alk i jest zdrowe. Od jednego piwa wieczorem dla smaku sie nic nie dzieje. To tak , jakby ktos bronil cijesc jedna czekoladke z alk dziennie. Szukacie problemow. Co innego jakby wiecej pil.

Mój mąż nie pije piwa w ogóle, nie lubi. Natomiast mój tata pije codziennie 2 piwa i tak jest od lat zawsze 2 (ani mniej ani więcej) i absolutnie nie jest alkoholikiem.

No niestety... i lubi sobie popić, ale jakoś mi to nie przeszkadza dopóki mnie słucha w tych sprawach. Mówię nie pij- nie pije. Jak przestanie słuchać, to ja się najebie :D

mój mąż nie pije-napatrzył się na to jako dziecko, tzn pije ale okazyjnie. Co do fajek-rzucił jak się poznaliśmy, ja tego nałogu nienawidzę :)

Pijemy praktycznie codziennie jaki alohol do kolacji ' częściej jest to wino, czasami piwo (w zależności od rodzaju dania).... nie jesteśmy alkoholikami :) nie mieszkamy w Polsce :D Gdyby ktoś nam zamknął dopływ wina i piwa - przezylibysmy i nie chodziibysmy po ścianach z bólu głodowego :D

Moj tata tak pije, 1/2 piwka dziennie. Innego alkoholu prawie wogole. Moj mąż na szczęście nie, czasem tylko okazjonalnie.

mój mąz pije jedno piwo może raz na miesiąć. Innego alkoholu prawie w ogóle, ewentualnie kieliszek wina na weselu lub na uroczystościach.

moj mąż ogolnie nie lubi smaku piwa, ale czasami sie napije, nie wiecej niz 3 razy w miesiącu. Wódke pije czesciej, raz, dwa w tyg.

Mój codziennie pije drinki 2 lub 3 i twierdzi ze to nie alkoholizm

Na jakis czas i juz bedzie alkoholikiem inny bedzie wypijal dziennie jedno czy 2 piwa i nie bedzie. Ale jezeli nie da rady bez tego zyc i bedzie czekac na moment ze wypije wpiwo to juz cos nie tak. Moj ma tak,ze potrafi przez kilka dni wypic sobie piwko pod rzad,ale np nastepne nawet kilka miesiecy nawet nie spojrzy na alkohol. Czasem wpadnie jakas impreza ze wypije duzo. Ale nie ma w tym zadnej regularnosci. Kiedys w wakacje naszlo nas na drinki. Codziennie ze 2 szklaneczki lekkiego martini z lodem i woda gazowana lub spritem. I w pewnym momencie sama zauwazyla, ze automatycznie siegam po butelke do lodowki. Wystraszylam sie nie na zarty, przestalam kupowac i dziwnie sie czulam na poczatku. Jakby mi czegos brakowalo. Wydaje mi sie ze granica miedzy przyzwyczajeniem,nawykiem a alkoholizmem jest bardzo cienka. Moze gdybym nie zorientowala sie w pore to bym zle skonczyla.

my z mężem pijamy, bo ja też lubię, czasami jakiegoś Konstancina przez kilka dni pod rząd, ale czasami któreś musi prowadzić albo zwyczajnie się nie chce, więc nie widzę problemu. alkoholizm jest wtedy gdy nie można się bez tego obejść.