Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jahcity

Dałam sobie kosza.

Polecane posty

Gość jahcity

Chodzi mi o sytuację, w której jest zauroczenie, coś się dzieje z obu stron, ale nagle widzisz, że nic z tego nie będzie, więc nawet nie wychylasz się z deklaracjami, ot-dajesz sobie kosza, zanim da Ci go facet. Miałam kilka takich sytuacji w ciągu kilku lat: 1. Chłopa ze wspólnej paczki imprezowej, komplemenciki były z jego strony, zawsze szukał mojego towarzystwa na imprezach, był miły, po czym zachowywał się jakby miał mnie gdzieś (negował moje wypowiedzi chociażby), podał mi na siebie namiary, odezwałam się, odpisywał niechętnie, wyczułam że pora dać sobie kosza. Dobrze zrobiłam, po kilku tygodniach już miał pannę. 2. Facet starszy ode mnie, poznany w pracy (był klientem firmy w której pracuję), widziałam że coś jest z jego strony, mi też się podobał, doszło do wymiany numerów, były smsy z propozycjami spotkania, nawet zaczął się do mnie zwracać pieszczotliwie i powiedział wprost, że mu się podobam. W pewnym momencie przestał się odzywać i nie odezwał się do dziś. Nie próbowałam nalegać, dałam sobie kosza. 3. Chłopak poznany na imprezie dla singli, spotykaliśmy się jakiś czas (krótki), nie było deklaracji ale były namiętne pocałunki, nagle przestał się odzywać, dałam sobie kosza. Wolę przyznać sobie kosza sama niż się poniżać przed facetem, tłumacząc go, że nie odzywa się bo jest zajęty/zmęczony/nieśmiały, bo wychodzę z założenia, że jak facetowi zależy to odgrzebie mnie spod ziemi i zaproponuje spotkanie. Znam typów, którzy-kiedy im na mnie zależało-tarabanili do mnie dniami i nocami prosząc o spotkanie i nie zrażając się porażkami. Dziewczyny, opisujcie swoje doświadczenia. I pamiętajcie-nie tłumaczcie facetów. Dla włąsnego zdrowia psychicznego lepiej przyznać sobie kosza niż się zastanawiać tygodniami, dlaczego zamilkł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to chyba jestes jedna z nielicznych, ktore tak potrafia, choc jest to w sumie najlepsze co w takich sytuacjach mozna zrobic. Chyle glowe!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nnnotmy
no i dobrze. ja tez sobie darowalam pierwsza milosc.. bolalo jak cholera ale dzis wiem ze sie oplacilo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brilliant brunette
Fajnie napisane :) I podoba mi sie ten tekst: "Dałam sobie kosza" . Kradnę go od Ciebie! :P Ja w tej chwili mam sytuację z facetem, w której powinnam dac sobie kosza, ale nie wiem, czy dam radę to zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbhj
jahcity , a spotkalaś się w ogóle z facetem nr 2? kiedy to było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stelle24456789
Mnie też bardzo podoba się "dać sobie kosza".. Tylko ja mam problem,że nie wiem w którym momencie. I czy powinnam. Byłam z facetem prawie 3 lata - kochany, czuły, robił to co chciałam - rozstaliśmy się niecały miesiąc temu, bo poznałam innego na zajęciach. Chciałam trochę odżyć. Przytłaczała mnie praca, uczelnia i wszystko naraz. Zaczęłam chodzić na treningi i tam go poznałam. Bylam w jego grupie. Najpierw niewinne rozmowy.. A po dwóch tygodniach zdałam sobie sprawe, że swojego faceta porównuje zawsze do niego.. On jest silny, stanowczy, przede wszystkim jest facetem, który MNIE może zdominować, albo chociaż próbować, bo mam bardzo ciężki, trudny charakter. Spotkaliśmy się dwa razy. Poza zajęciami. Od ponad miesiąca rozmawiamy ze sobą.. Ale to jest gość, który jest pewny siebie, swoich wartości, i tego, co osiągnął. Zawsze mi powtarza, że jest sam, bo niepotrzebny mu byle kto i daje do zrozumienia, że odkąd mnie poznał.. jest inaczej. Ale czy powinnam dać sobie kosza w tej sytuacji? Pociąga mnie. Już nie chodzi o jego fizyczność, ale o jego intelekt. O jego siłę, podejście do esżycia. Przy nim czuję jakby mi serce miało wyskoczyć. I pierwszy raz w życiu chciałabym się starać dla kogoś. Nigdy tego nie robiłam. To ja oczekiwałam od kogoś. To było złe.. Ale on pracuje od rana do wieczora, czasem napisze w nocy (jak wczoraj). I zawsze tłumaczenie: przepraszam, nie miałem czasu. "Bardzo ciesze się kiedy Cię widzę, kiedy do mnie się odzywasz" ale.... ale jednak nie zależy mu żeby zadzwonić w ciągu dnia, czy napisać. Kiedy powiedziałam mu, że nie bede jego 'dodatkiem', że nie chce się zaangazować, to on powiedział, że nie traktuje mnie w tej kategorii, tylko on też boi się, że 'dziś' jest, a jutro go nie będzie. On nawet nie wie, że przez poznanie z Nim, zrezygnowałam ze swojego związku. Bo przy Nim zobaczyłam, że czuję się sobą.. dać sobie kosza? nie mam siły czekać na kolejne jego propozycje odnośnie spotkania.. a tak boję się cierpieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta ostatnia historia wydaje mi sie jakos znajoma, chyba byl taki topik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jahcity
A prosze, kradnijcie ile wlezie :P laVita, czy jestem jedną z nielicznych...nie wiem. Mam koleżankę, która też zaliczyła parę takich sytuacji i próbowała, zawsze kończyło się to fiaskiem. Ale absolutnym mistrzostwem była akcja, kiedy przysiadł się do niej na jakimś uczelnianym okienku chłopak, który wcześniej często się do niej uśmiechał i patrzył na nią potajemnie, wow, w końcu podszedł! Rozmawiali dłuugo i okazało się, że mają bardzo podobne zainteresowania i podejście do życia. Zaproponował przeniesienie tej rozmowy na jakiś przyjemniejszy grunt, np. kawiarniany. Mieli się umówić niedługo. Ona czeka, czeka...nic. W końcu sama go zagadała, wymienili kilka smsów, z jego wcześniejszych propozycji nic nie zostało, odpisywał zdawkowo, koleżanka próbowała jeszcze kilka razy nawiązać kontakt-na prózno, olewał ją równo. Ja na jej miejscu prawdopodobnie w ogóle bym do niego nie pisała, albo ograniczyłabym się do sprawdzenia czy zalezy mu na korespondencji, nie byłoby kolejnych podejść. Przyznałabym sobie kosza:D bbhj, to było ponad rok temu! Nie spotkałam się z nim nigdy na gruncie prywatnym, ale często bywał u mnie w pracy i rozmawialiśmy jak miałam przerwy, próbował mnie wtedy nawet zaprosić na imprezę sylwestrową ;D W końcu wydębił ode mnie numer, jak on chciał się spotkać! Pisał codziennie, dzwonił, później przestał, żadnego konkretu w sprawie spotkania nie było, kosz dla mnie. Stelle, facet widać niedostępny emocjonalnie, albo chce zrobić z Ciebie przyjaciółkę do łóżka. Ja dałabym sobie kosza, bo nie ma co walczyc z wiatrakami, ale powiem Ci cos-ta sytuacja ma swoje plusy. Dzięki niej uwolniłaś się z poprzedniego związku. On przygotował Ci grunt na coś nowego, miej oczy szeroko otwarte, nic w zyciu nie dzieje sie bez przyczyny. Ja mam analogicznie, bo fac...kosz nr 3 uświadomił mi, że są inni, fajni faceci (byłam świezo po rozstaniu-z mojej inicjatywy), wszystko ma swoj sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jahcity
Poza tym nie znam ani jednej sytuacji, w której facet ochłodziłby kontakty, nie starałby się o spotkanie, a dziewczyna odmieniłaby sytuację zagadując do niego. Ani jednej! To zawsze kończy się fiaskiem. A my siedzimy i sie zastanawiamy "odezwać się...? nie odezwać...? A co, jesli czeka na mój ruch? A może ma dużo pracy?" NIE! Jeżeli facet ma duzo pracy, to dziewczyna ktora mu sie podoba powinna byc jasniejącym punktem w jego zapracowanym dniu! Nieśmiały? Dziewczyny, do mnie podbijali faceci naprawdę nieśmiali, widziałam jak się męczyli prosząc o numer telefonu, jakie robili podchody. Cóż, faceci czasem stosują kobiecą logikę w męskim wykonaniu i trzeba to zaakceptowac. Jedno jest pewne-on się nie stara, daj sobie kosza i zacznij żyć swoim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yaaahjihiahjia
dałam sobie kosza z megasexownym facetem, który był jak dla mnie zbyt napalony 🖐️ czasem żałuję :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jahcity 000 Coraz bardziej mi sie podoba to co piszesz. Pewnie jestes jeszcze mloda ale ewidentnie babka z ja.---jami z ciebie. Tak trzymaj. Gdyby kazdy tak potrafil to nie bylo by pewnie kafeterii, choc ty tez tu piszesz, haha. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jahcity
laVita, dzięki :) fakt, że zdarza mi się dać się ponieść emocjom, ale zaczęłam się przekonywać do rozsądnej ideologii i już nie tłumaczę biednych misiów, zajętych, niewiedzących czego chcą, strasznie zapracowanych, nieśmiałych czy porwanych przez ufo :D Wiadomo, odrzucenie BOLI, zawsze, ja każdego z tych koszowych odreagowywałam jakiś czas. Tego trzeciego nadal trochę odchrowuje bo to świeża sprawa. Ale poboli, minie, jego strata:D Pozdrawiam również!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja cale zycie daje sobie kosza
bo sie boje. boje sie odrzucenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jahcity
Nie jesteś sama. Ja dokładnie z tego samego powodu przyznaje sobie kosza zanim zrobi to druga strona. Choć...i tak milczenie jest dla mnie tożsame z odrzuceniem. Ale lepiej dać sobie kosza zawczasu niż pozwolić komuś na słowa odrzucenia, taką mam filozofię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja cale zycie daje sobie kosza
to moze sie zdarztc kilka razy, ale liczone w latach staje sie juz malo smieszne. nie wiem jak sobie pomoc, mam 25 lat i 0 normalnych, glebszych doswiadczen, wszystko powierzhcowne, plytkie. boje sie tego co przynieise przyszlosc, ze juz zawsze tak bedzie. terazwplatalam sie w kolejne zamieszanie i nie wiem jak wybrnac, ktos chetny, zeby ocenic z boku sytuacje?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jahcity
No cóz, rzeczywiście dziwne. Co oznaczają te płytkie relacje? Nigdy nie byłaś w związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×