Moje zycie to koszmar !

Przepraszam,ze po raz trzeci zakladam ten sam temat z tym samym pytaniem ale ja nie dlugo wykoncze sie tu psychicznie :( mam dopiero 17lat a coraz czesciej mysle o samobojstwie! No bo jak tu zyc w tym srodowisku kiedy kazda dziewczyna ma do mnie jakis problem wyssany z palca bo przewaznie nic nie jest prawda :( najgorsze jeszcze jak na moje nieszczesie,ze kazda sie tu wychowala od urodzenia i potrafia sie dobrze napierdalac no bo trzeba jakos sobie tutaj radzic...ja do odwaznych nie naleze,bic sie nie potrafie a dzisiaj znowu dostalam metalowym batonem po nogach naszczescie nie mocno bo mialam psa ze soba i zaraagowal...a jak tu takiej sie postawic jak nie mam nic przy sobie ani pod reka.. Nie wiem czy nie zaczac przy sobie nosic jakiegos malego noza,czy to dobry pomysl :(? Ale znowu czy umialabym go uzyc w takiej sytuacji... Kolega proponowal mi kastet he ale po co mi to jak ja sie bic nie potrafie :( ja juz naprawde nie daje rady,wykanczam sie i jestem zalamana. Prosze,doradzcie cos bo ja sobie nie dam w koncu z tym rady :(:(

Nóż sobie daruj. Nie będziesz potrafiła go użyć gwarantuję Ci - poza tym co Ty planujesz? Zabić kogoś w samoobronie? A jak ta druga osoba też wyciągnie nóż? Zapisz się na judo albo jujitsu i popracuj nad samopoczuciem. Jak czujesz się jak ofiara to nic dziwnego że tak cie traktuja.

Nie zabic. Tu nie o to chodzi,napewno nie wbilabym go do konca i wiem w jakie miejsca zeby duzej kzywdy nie zrobic... Nie czuje sie jak ofiara i wgl tego nie pokazuje bo przy nich zachowuje sie jakbym miala wyjebane ale w srodku mi bardzo ciezko..smutno.. Bylabym pewna,ze ta druga osoba noza przy sobie nie nosi...ale ja sie nie nadaje do tego zeby sie czego kolwiek uczyc... Nie porafilabym tej umiejetnosci wykorzystac w praktyce :( zezarlby mnie stres..