Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość majuz

Historia małej Dominiki

Polecane posty

Gość majuz

Przed chwilą obejrzałam reportaż o śmierci tej malutkiej dziewczynki.To jest naprawde straszne.Mną to wstrząsnęło tym bardziej że byłam w podobnej sytuacji,ale u nas na szczęście wszystko skończyło się dobrze.Moja córka mając niespełna roczek zaczęła gorączkować.Najpierw w granicach 38st.Na opiece nocnej stwierdzono anginę i przepisano antybiotyk.po 2dniach stosowania stan nie poprawił się a temperatura z dnia na dzień była coraz wyższa .Byliśmy u pediatry który po badaniu stwierdził żęby dalej stosować ten sam antybiotyk i jeszcze nie ochrzanił żę co ja tak co chwilę z dzieckiem latam jak on nie widzi żeby się coś działo.Kolejny dzień o temp.40 st+biegunka+wymioty dziecko spało prawie cały i znów wizyta u pediatry który tym razem stwierdził żę układ pokarmowy jest przeciążony antybiotykoterapią i przepisał zastrzyki.Kolejny dzień po trzech zastrzykach stan znów się pogorszył mała była tak umęczona że nawet jak ją głaskałam po rączce to płakała.Tym razem jednak od razu pojechałam juz do szpitala.Na szczęście w szpitalu trafiłam na wspaniałego lekarza,który błyskawicznie rozeznał się w sytuacji .Okazało się e córka miała zapalenie opon mózgowych,którego przez ponad tydzień nikt nie umiał rozpoznać.Gdybym pzrzyjechała kilka godzin póżniej to lepiej nie myśleć Dziekuje bogu że wszystko dobrze się skończyło.A rodzicom tej malutkiej dziewczynki z całego serca współczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też się poryczałam.
Co się dzieje? Na wyjazd karetek nie ma NFZ kasy, ale klimę teraz będą zakładać, bo im w biurze duszno. Szlag by to trafił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też miałam
Podobną sytuację.Dziecko odesłane z błedną diagnozą do domu. Jak stan się pogarszał pojechaliśmy na pogotowie a stamtąd do szpitala dziecięcego karetką na sygnale w stanie zagrożenia życia. Tam 3 dni pod kroplówką. Na szczęscie mały zdrowy a ja żałuję ze lekarki z pomocy doraznej nie oskarżyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majuz
Ja własnie odpuściłam dlatego że wszystko dobrze się skończyło.Pediatre "wypożyczył" sobie mąż .Najgorsze jest to że rodziców którzy szukają pomocy dla dzieci traktuje się często jak rozhisteryzowanych hipochondryków którzy wymyślają sobie choroby dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety......................
hmm...ja też byłam w podobnej sytuacji. Mój synek (wtedy 13m-cy) od rana kiepsko się czuł. Budził się wypijał mleko i natychmiast zasypiał. Doszła biegunka i wymioty. Skontaktowałam się z babcią pielęgniarką. Powiedziała mi jakie leki kupić co i jak robić. Ale syn w południe całkowicie przestał przyjmować jakiekolwiek płyny. Wieczorem leciał przez ręce. Zadzwoniliśmy po pogotowie. Odmówili przysłania karetki. Bo tylko jedna reanimacyjna i oni do dziecka z wymiotami i biegunką nie będą przysyłać. Zadzwoniliśmy na doraźną, wezwaliśmy lekarza na wizytę domowa. Stwierdził, że może przepisać leki. Zaprotestowaliśmy. W końcu dziecko nic nie chciało wziąć do ust, a nawet jeśli coś mu wcisnęliśmy, zaraz to wymiotował, więc jaki sens miały kolejne leki. wypisał skierowanie do szpitala. Zawiózł nas mój tata (który tez był chory i gorączkował). W szpitalu usłyszeliśmy, że dziecku nic nie jest i że właściwie nie wiedzieć po co przyjechaliśmy i dupe trujemy. Pojechaliśmy 25km, do szpitala, do łodzi. Dziecko przyjęli, podłączyli pod kroplówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×