co byście zrobili na moim miejscu?????

Dzisiaj skończyłam szkołę wcześniej, dzwonię do chłopaka okazało się że jest blisko mojej szkoły załatwić sprawę. Więc zaproponowałam że podjadę do niego żeby się zobaczyć, on odburknął że jak chcę to mam przyjechać. Załatwił już swoją sprawę, idziemy na tramwaj, i rozśmieszyła mnie pewna sytuacja , a on zaczął krzyczeć żebym się nie śmiała tak głośno bo się ludzie patrzą.. wkurzyło mnie to. Tramwaj podjechał a on wsiadł do innego wagonu żeby ze mną nie jechać. Póżniej wysiadł za mną, i zamiast krzyknąć czy podejść uderzył mnie lekko parasolką..;/ co to miało znaczyć to ja nie wiem;) I zadzwonił teraz do mnie i mowi "przepraszam że cię zgasiłem" . Teraz ma do mnie przyjechać z kwiatami na dzień kobiet.. No i oczywiście się rozłączył jak zawsze w każdej rozmowie. No i tu pytanie: chciałybyście żeby przyszedł, czy wyszłybyście z domu? Bo powiedział że pójdziemy coś zjeść, ale jestem taka zła na niego, że nawet jak gdzieś mnie zabierze to będzie takie na siłę..

o co ci chodzi, brałaś buraka, to masz buraka, a teraz wielkie halo ma jakieś inne wady poza babskimi humorami?

heh, oprócz wyzywania mnie, a później wmawiania mi że to na żarty było to chyba nie;) . Tylko to nie takie proste z nim zerwać, bardzo go kocham ;((( eh nienawidzę siebie za to. Ryczeć mi się chce, nie wiem co już robić.

TKA TA KAFETERIA JEST, JA SIĘ WYPOWIADAM CZĘSTO WAM NA RÓŻNE TEMATY, ALE JAK JA JUŻ COŚ ZAŁOŻĘ TO KAŻDY MA TO GDZIEŚ :)

Ale przecież dostałaś już odpowiedź - to jest BURAK. Powinnaś dać sobie z nim spokój no ale jak taka zakochana jesteś....

jak masz ochotę to rycz, jest jaki jest, raczej go nie zmienisz, więc się męcz