Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gosiaczekp1

mam męża a kocham innego

Polecane posty

Gość gosiaczekp1

Witam, jestem męzatką od 6 lat, znamy się od 13 lat, mamy 4-letniego synka. od 2 lat jest między nami źle, przedewszystkim przez nerwowość i złość z byle powodu mojego męża. Już od dawna uczucie gdzieś sięzwieruszyło, nie ma między nami ciepła, czułości, wrażliwości a z męza strony nawet szacunku... Kilka razy chciałam się poddać, nie straczyło jednak odawgi, po za tym walczę przezdewszystkim ze względu na synka, chociażnie wiemczy synek nie wolałby sczęśliwszej mamy... 4 miesiące temu poznałam kogoś, na początku łączyły nas tylko służbowe kontakty, ale z czasem zauważyłam jego zainteresowanie mną. Kiedy wysłał smsa że kiedy mnie widzi humor od razu wraca a dzień staje się lepszy musiałam zareagować. Powiedziałam mu że jest fantastycznym facetem ale że ja mam męża i romans mnie nie interesuje. Uszanował decyzję, przynajmniej tak powiedział ale kontakt smsowy trwał. Poznaliśmy się bliżej, rozmawialiśmy na każdy temat, w styczniu trafiłam z synkiem do szpitala, był ze mną przez telefon, wspierał tak jak jeszcze dotąd nikt. Nasze relacje były coraz bliższe, wyznał że musi przyhamowaćbo za bardzo się zaangazował, wyznał mi miłość. Wystraszyłam się i zakończyłam kontakt telefoniczny. Nie wytrzymałąmdługo, bo zrozumiałąm że kocham go nad życie. Powiedziałąm mu o swojej miłości. I tak zaczęło się od nowa, czułe słowa, gesty po kryjomu, przytulania gdy nikt nie widzi, aż w końcu pocałunki. Nie mogliśmy wytrzymać bez siebie nawet dnia... Zaczęły się wspólne plany i marzenia, coraz bardziej byłam przekonana że chcę odejść od męża, jednak gdy miłość do drugiego przerodziła się również w pożądnie wystraszyłam się znowu. Powiedziałam że nie potrafię, że nie mogę... Zrozumiał, uszanował decyzję powiedział że kocha i poczeka... zaimponował mi tym. Dziś jednak powiedziałam że to bez sensu, bo sprawiamy sobie tylko ból i cierpienie a nie chcę go ranić bo zbyt bardzo go kocham... Uszanował i odszedł... a ja cierpię jeszcze bardziej... pomóżcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co na to proboszcz?
jak on odpuści, to fikaj na całego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iks igrek
To dlaczego nie odejdziesz od meza??? Moim zdaniem takie bycie razem tylko by byc to bez sensu po to bo co ludzie powiedza jak odejde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo trudny problem .Mysle, ze musisz ocenic swoje malzenstwo jeszcze raz na spokojnie .Ja uwazam , ze nalezy ratowac malzenstwo , jesli sa szanse na naprawe relacji .Ale tez mysle, ze jesli proby rozmow , staran, mediacji zawiodly to trzeba gleboko zastanowic sie nad sensem trwania zwiazku.Nikt nie ma prawa nam zabierac radosci zycia, wywierac zgubnych presji, gdzie traci sie radosc i chec zycia . Najlepiej sama wiesz , czy chcesz takiego malzenstwa , czy wytrzymasz w takich relacjach . Uwazam , ze taki KTOS pojawial sie w twoim malzenstwie : PO COS !!! Moze bys jeszcze raz przemyslala , to co w nim zlego, moze pobudzic Cie do jakiegos kroku w kierunku meza , przywracajac go do zycia w malzenstwie , a moze by przekreslic to co jest i pojsc nowa droga . Zastanawia mnie jedno : gdzie byl twoj maz , jak bylo dziecko chore ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekp1
nie ukrywam że tego też się boję, tego co powiedzą moi bliscy, przyjaciele, boję się ich krytyki, boję się oskarżeń że nie ratuję małżeństwa chociażby ze względu na synka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekp1
mąż żył sobie dniem normalnym, odwiedzac nas niestety nie mógł bo był zakaz odwiedzin, ale nawet przez telefon go nie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vvsfjmugtrf
Nad czym sie zastanawiać,tamtego związku juz nie ma,ja jestem w związku gdzie rownież nie ma szacunku,wsparcia,właściwie czuje sie jak samotna matka,bo on niczym co w domu sie nie interesuje.i gdyby na mojej drodzenpojawil sie ktos kogo bym pokochalami ze wzajemnoscia,i wiedzialabym ze jest dobrym człowiekiem,to natychmiast bym podjęła decyzje o byciu z ukochanym.twoj mąż tez zapewne nie jest szczęśliwy w waszym związku,jemu tez otworzyła drogę na cos nowego.a tak wszyscy będziecie nieszczesliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem co ci doradzic :-( Juz naprawde nie da sie nic z twego meza wycisnac ? Moze jakies trzesienie ziemi zrobic, by uzmyslowil sobie , ze moze was stracic ? Ubliza Ci, stosuje przemoc psychiczna, pije ? nie pracuje , jest mamisynkiem ? Co wiecej mu zarzucasz ? I co sama zrobilas do tej pory w temacie ratowania zwiazku? Zburzyc latwo , odbudowac trudniej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekp1
Mąż wyczuwa że się waham, choć nie wie nic o drugim. Widzę że zacząłsię interesować mną, dzieckiem, nawet obowiązki domowe zaczął powoli ze mną dzielić, stara się... Tylko twierdzi że ja tego nie doceniam i ma rację bo cięzko mi dostrzec w nim poprawę bo zawsze tak było... Starał się przez jakiśczas a potem wszystko wracało do starego stanu rzezcy... Boję się że tym razem będzie tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekp1
Eleene, zdarzyło się klika razy że mi ubliżył i to w miejscu publicznym, to jest człowiek, dla którego opinia innych jest ważniejsza od tego co ja czuję. Próbowałam mu wiele razy wytłumaczyć że jego nerwy są bezpodstawne i niepotrzebne i że przez to zabija uczucie jakimgo darzę... Powoli stopniowo zabił tę miłość. On zawsze przeprasza i obiecuje poprawę ale krótko po tym staje się znowu nie do wytrzymania... Pracuje od rana do nocy, ma chorą ambicję robić w pracy wszystko jak najlepiej nawet kosztem wolnego czasu, który mógłby poświęcić rodzinie. Rodzina i przyjaciele widzą że duszę się w tym związku, że wszystko jest na mojej głowie, ale wspierają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grzebieńnnn
Stracisz miłość i będziesz żałować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmmm.No az tak zle tego malzenstwa nie widze.Jasne, ze nie ma prawa Ci ublizac.To jest ogromnie naganne , ale moze warto postawic twarde reguly . Skoro stara sie , to znaczy, ze umie i moze . Slomiany zapal -zle .Moze trzeba wypracowac dlugoterminowy zapal .Moze warto dac szanse jeszcze ten jeden RAZ . Nie jest powiedziane , ze ten NOWY tez bylby taki miod cud orzeszki.Przeciez meza tez za cos wybralas , wyszlas za maz , urodzilas dziecko .6 -7 lat malzenstwa to pierwsze kryzysy . Moze jakas terapia ?I tu sklanialabym sie , by przy obcej osobie sprobowac swoje zale , zarzuty , pretensje wyartykulowac .Bo moze sie okazac, ze do Ciebie jest tez troche zastrzezen ze strony meza .Warto poddac sie takiej analizie :-D Skoro tyle pracuje , to gdzie tu sila na czulosci ? Moze jeszcze korporacja ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekp1
I własnie dałam nam szansę ten ostatni raz,i własnie tu widze sens tego że ten drugi pojawił sie po coś... Tylko tak strasznie boli,bo stał mi się na prawdę bliski i jestem pewna że go kocham... I nie wiem czy ta szansa dl ameza, dla nas jest w pełni szczera bo nie wiem czy będę umiała żyć z meżem kochając tego drugiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mozna kochac tak na 50-60%.Jesli ostatni raz dalas szanse , to wloz tez serce w ratowanie tego malzenstwa .Inaczej nie uda sie .By ratowac zwiazek to potrzeba zaangazowania 2 stron na 100 %.Jesli stawiasz na malzenstwo -zapomnij o tamtym . Trudno -ryzyko jest w kazdej decyzji. Powodzenia Ci zycze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekp1
tylko jak to zrobić by zapomnieć o facecie którego tak bardzo pokochałam, wiele dla mnie znaczy, długo broniłamsie przed tym uczuciem, a kiedy je odkryłam musze z niego zrezygnować... Wszystko traci sens...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele nic więcej
I tak będziesz w lepszej sytuacji niż mąż gdy odejdziesz. Bo odejdziesz do KOGOŚ a on pozostanie sam, jak skończony osioł. Dlatego lepiej rzucać niż być rzucanym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
az taka madra to nie jestem -jak to zrobic.Wiem jednak , ze nie uda Ci sie naprawa malzenstwa , jak bedziesz myslala o tamtym.Zawsze twoj maz straci na kazdej sprawie, bo masz wyidealizowany obraz tamtego.Z tym drugim nie przeszlas 13 lat , nie mialas zadnych problemow zyciowych , spijalas tylko smietanke z waszych spotkan . Musisz na cos sie zdecydowac rzeczywiscie .Nie da sie byc jedna noga za drzwiami, druga przed . Trzeba zamknac drzwi , albo je otworzyc. Musze konczyc niestety , bo spacer w deszczu mnie czeka jeszcze :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekp1
DZIĘKI Eleene, masz racjonalne podejście, na pewno wezmę do serca Twoje rady i wskazówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktsjlan
Ja w podobnej sytuacji wybrałam męża. Okazało się ze tylko uspiłam małzenska miłość i zachorowałam na kogoś, to było jak opetanie. Długo starałam się z tego niby uczucia wyzwolic ale udało się. Kocham męża, to jest miłość mojego życia, to jest ojciec moich dzieci. Ludzie odchodzą bo łatwiej odejsc, zaczac nowe życie niż wybaczyć sobie i włozyć wysiłek w odbudowanie miłości, zaufanie sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
Nie rozumiem tylko jednego. Masz dom, rodzinę. I zamiast naprawić coś co w dużej mierze sama zepsułaś chcesz unieszczęśliwić własne dziecko. Bo co powiesz dziecku ? Mamusia się skurwiła i tamten tatuś jest be a ten nowy wujek podoba się mamusi więc i ty synku musisz go lubić. Ten nowy może i chce się seksić z tobą, ale czy aby na pewno będzie czuły i kochający dla "bachora" cudzego faceta ? Jak zareagujesz gdy dziecko powie że "wujek" go krzywdzi ? Oczywiście nie uwierzysz, bo ty go chcesz. Jesteś głupią i ograniczoną istotą. Dla wygody zamiast naprawić relacje w związku wyrzucisz to śmieci . I dla kogo ? Dla jakiegoś przydupasa ? Zapomniałem. Ty się tak starałaś naprawić małżeństwo tylko ten twój mąż to taki wredny skurwysyn. I wyszłaś za mąż za niego tylko z litości żeby mu nie sprawić przykrości. Bo wale go nie kochałaś, i do tego ślubu nie namawiałaś. A te zaręczyny to też dla świętego spokoju. Zastanów ty się kobieto nad sobą. Nie masz już 18 lat. Jesteś starą pudernicą, a myślisz jak piętnastolatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekp1
Macie prawo mnie tak oceniać, sama czuję się źle z powodu całej tej sytuacji, nie powinnam do niej wogóle dopuścić i uwierzcie mi starałam się i długo broniłam się przed tym uczuciem, ale stało się, miłość nie wybiera. Jak już pisałam dokonałam już wyboru, zakończyłam znajomość z tym drugim - chcę dać szansę sobie i męzowi i postaram się o to kolejny raz właśnie dla naszego synka.Mam nadzieję że mi się uda... Napisałam na forum bo cierpię,nie jest łatwo wymazać z serca kogoś kogo się tak bardzo pokochało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunga-bunga-bunga
Bardzo łatwo jest wyrzucić coś takiego z głowy. Bo to siedzi w głowie, a nie w sercu. W sercu są dzieci i mąż. W głowie wlazł facet który który chce cię wybzykać jako jeszcze jedną do kolekcji. Taki leniwiec. Nie szuka partnerki tylko worka na spermę. Wyobraź sobie czy on zapewni miłość ojcowską twoim dzieciom ? Czy przytuli i powie mój kochany synku ? A synek odpowie: MAM JUŻ TATUSIA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stuutetka
mam podobnie jak autorka.... tylko moj mąż non stop mi ubliża i niszczy mnie psychicznie.... a ten facet pojawił sie juz w momencie kiedy było juz zle ale nasza znajomosć jest na samym początku i bronie sie przed nią ale wiem ze mowienie walcz dla dziecka nie zawsze sie sprawdza ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunga-bunga-bunga
Walcz dla siebie. Przecież męża nie wybrałaś sobie w markecie. Czymś cię oczarował. Coś zgubiliście po drodze. Więc warto to odszukać. Mąż pewnie nie bez powodu jest nieprzyjemny dla ciebie. Gdzieś powstał punkt zapalny i potem to już tylko lawina. Nie sztuką jest się rozstać. Sztuką jest przetrwać i być razem. Ale dla wygodnych i niecierpliwych....................... Masz rację poddaj się urokowi nowego. Użyje i wyrzuci jak stare skarpety. Gdy pojawi się nowa cielęcinka zapomni o tobie. Dziwni są faceci którzy polują na "nieszczęśliwe mężatki". Wiedzą że kobieta ma kryzys więc łatwo nawinąć jej makaron na uszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekp1
Stuutetka, jeśli już coś iskrzy to uwierz mi nie wybronisz się przed tym uczuciem, tym bardziej, że mąż traktuje Cie źle, każde zachowanie tego drugiego będzie najlepsze, najcenniejsze, najbardziej pożądane i wymarzone, każde jego słowo i gest bedzie tym upragnionym i najpiękniejszym bo mąż Ci tego nie oferuje... Ja postanowiłam ostatni raz zaryzykować i walczyćo moje małżeństwo, ale nie wiem czy dobrze robię, potrzebuję jeszcze chyba trochę czasu by dojrzeć do tej decyzji którą podjęłam. Dodam, że moi rodzice są ze sobą tylko ze względu na mnie i brata, nigdy nie widziałam ich przytulonych, całujących się, nawet śpią osobno... i uwierzcie mi wszyscy że to nie było szczęśliwe dzieciństwo. Dlatego tak długo zwlekałam z ucięciem nowej znajomości. Mam tylko nadzieję że uda nam się z mężem odbudować nasze relacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stuutetka
ja zawsze się zle dogadywałam z męzem nawet przed ślubem duzo się kłóciliśmy ostatnie 3 lata to równia pochyła moje dziecko tez nigdy nie widziało nas przytulających się mąz zapatrzony w kase Pan kolega wie ze mam meza ze zle se u nas dzieje i tyle mieszkamy daleko od siebie wiec raczej nie powinnam się wdac w romans .... ale wiesz moj mąż nigd chb do mnie nie pasował wyszłam za mąż bo bylismy ze sobą 5 lat bo jakos tak nic więcej ani jemu ani mi się nie trafiło :( nie wiem czy warto walczyć znam pary które się rozeszly i są szczesliwe w nowych związkach znam takie ktore zostały i tez są szczęsliwe nie wiem jak lepiej ja za moim Panem tesknie za jego głosem jego dotykiem zapachem za wszystkim nawet za mailem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekp1
to smutne co napisałaś... ja zawsze myślałąm że wychodzi się za mąz bo się kocha i jest się pewnym tej miłości... A może właśnie to teraz spotkałąś tę miłość dla której powinnaś zawalczyć??? Zastanów się i przemyśl co dla Ciebie jest najważniejsze w życiu. Ja od samego początku nowej znajomości mówiłam otwarcie że chyba nigdy nie odważę się na budowanie własnego szczęścia kosztem szczęścia mojego dziecka. Tylko ciągle mnie ciągnęło do niego, myślałam o Nim dzień i noc, zasypiając i budząc się miałam go ciągle przed oczami, zrozumiałam że go kocham - tylko po co mi to było??? Stałam się niewolnikiem Miłości, pieknej,prawdziwej i czystej. Zabrakło mi tej siły i odwagi by o Nią walczyć... A uwierzcie mi - solą życia jest Miłość, to ona daje nam siłę i odwagę - dlatego zwątpiłam, bo jeśli nie mam w sobie tej siły by walczyćo o tę Miłość, to może po prostu to nie jest takie silne uczucie jak mi się wydaje... Wszystko jest takie skomplikowane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekp1
Nie każda się puszcza, masz zywy dowód na to - ja nie poszłam z Nim do łóżka, a On tylko udowodnił jak bardzo mnie kocha,bo nie naciskał, powiedział że mnie szanuje i poczeka aż pozamykam swoje sprawy z męzem, wierzył że na prawdę chcę z Nim zacząć nowe zycie... A ja sie poddałąm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja ten niedobry
A co żeś zrobiła żeby naprawić małżeństwo poza tym że znalazłaś sobie nową zapchajdziurę ? Napisz jaką podjęłaś akcję żeby naprawić relację z mężem. Wciskaj kit frajerom, ale tu na forum znamy takie paniusie co to za nową pałę rozpieprzą swoje małżeństwo. Makaron na uszy ponawija ci każdy który chce fiuta umoczyć. Będzie ci pitolił jaka ty biedna, jaka zmęczona, że on ci pomoże, Że on ci współczuje. I tak z kilku sms-ó robi się wielka miłość. Nie martw się on takich jak ty urabia jeszcze kilka, a potem chwali się kolesiom ile cielęciny obrócił na rożnie. Bujaj dalej popaprańcu. Poczekaj tylko jak ten twój się zorientuje. Wtedy będzie OLA BOGA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×