Jestem w związku i mam zamiar zdradzić faceta

brakuje mi motylkow i zauroczenia, ale nie odejde od niego bo nie chce byc sama... krótki romans i bye. wiem ze jestem wg was szmatą ale co poradzic, chce byc szczesliwa a nie sie męczyc

zamiar

haha smiech na sali , wlasnie jestes wg mnie przynajmniej szmata i nie rozumiem po co o tym piszesz na forum ? chwalisz sie czy jak?

straszne

szukam kochanka dopiero, z byle kim sie nie bede seksiła, musze pozuc motylki jak dawniej. teraz jest rutyna i brak mi adrenaliny , tego co bylo na poczatku :/

tzw proza życia mnie dobija :(

najlepiej jakby kochanek miał żonę. Będą nie tylko emocje, motylki ale i satysfakcja, że facet zdradza żonę właśnie ze mną.

TO ZNACZY ŻE JESTEŚ NIEDOROSŁA, NIEDOROZWINIĘTA, NIEDOŚWIADCZONA. Mozna wiele NIE jeszcze dodać. Ale szkoda słów dla pustaka.

A ja Cie rozumiem. Jestem z moim facetem od 8 lat i zdradzilam. Raz. Poznalam tego drugiego w pracy, wiadomo-podobne poczucie humoru, inteligentny, mily gosc i tak to poszlo. On sie starsznie zaangazowal, chce byc ze mna, mowi o milosci, wspolnym zyciu... A ja sie boje strasznie zostawic mojego terazniejszego bo jest dla mnie dobry. Nie jest idealem, o nie, gdyby byl to bym nie zdradzila. Ale boje sie ryzykowac dla czegos czego nie znam, nie wiem jak bedzie. Dlatego moge Ci powiedziec,ze zdrada uswiadomila mi pare rzeczy: jestem i czuje sie kobieta, seksowna i piekna dla innych mezczyzn, wiem ze moge sie podobac do tego stopnia, ze ktos hce byc ze mna, ze ktos doecnia moje poczucie humoru, inteligencje itp. Ale jednak wiem tez, ze jestem tchorzem. Nie potrafie sie zdecydowac i wybrac, jestem tutaj, a myslami jestem gdzie indziej. Nie kocham tego drugiego, ale wiem, ze pod wieloma wzgledami pasujemy do siebie o wiele lepiej niz z obecnym partnerem. Wiec to jest druga strona medalu: zdrada dala mi niezdecydowanie i ciagle myslenie "a co by bylo gdyby...". I wiem, ze kiedys za pare, parenascie lat moge bardzo zalowac tego, ze nie wybrlam tamtego i znienawidze sama siebie.