Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość eristofa

czuje sie samotna choc nie jestem sama

Polecane posty

Gość eristofa

witam Zdecydowalam sie do was napisac,bo nie mam do kogo zwrocic sie o pomoc.Sama nie wiem co sie ze mna dzieje,ale od dluzszego czasu mam ochote zabrac moje dzieci i uciec na jakas bezludna wyspe i tam zyc spokojnie bez tych wszystkich problemow i tu nie chodzi tylko o moje problemy,ale o problemy mojej mamy,braci i tych wszystkich ludzi ktorzy zdradzaja mi swoje sekrety,poprostu mam juz tego dosyc,a najgorsze jest to ze kiedy ja probuje sie komus zwierzyc z tego co czuje,co mnie trapi ludzie to ignoruja i zmieniaja temat na siebie,ciagle ktos prosi mnie o rade w roznych sprawach,poczawszy od problemow w zwiazkach a skonczywszy na chorobach dzieci.bez przerwy slysze co bys zrobila na moim miejscu,albo czy ta wysypka jest grozna,skad wziac pieniadze i takie tam.A ja przeciez jestem zwyklym czlowiekiem i kiedy mowie ze nie wiem co trzeba zrobic ludzie sie dziwia.Do tego od jakiegos czasu zauwazylam ze znajomi i rodzina przychodza do mnie tylko wtedy gdy czegos potrzebuja,kiedy bylam w stanie opiekowac sie dzieckiem brata,bratowa byla u mnie co dziennie,terzaz przychodzi tylko kiedy potrzebuje pieniedzy albo gdy jest na zakupach i zrobi sie jej zimno wpada sie ogrzac(mieszkam w centrum).jestem za granica i pomimo tego ze jest tu moj brat i rodzina jego zony ja czuje sie sama i nie mam z kim o tym pogadac,poprostu wstydze sie o tym mowic,dlaczego?Odkad skonczylam 13 lat(wtedy mama wyjechala za granice i niedlugo po tym umarl ojciec) musialam byc silna,tak moja mam powtarzala "ty musisz byc silna,musisz pomagac rodzenstwu" i tak moje problemy staly sie dla mnie i innych nie wazne,tak stalam sie opiekunka,psychologiem,sprzataczka,pediatra,bankiem i wieloma innymi osobami ktorymi nie jestem.Na poczatku nie przeszkadzalo mi to wrecz przeciwnie,cieszylam sie gdy bylam potrzebna,ale potem zauwazylam ze ludzie zaczynaj mnie wykozystywac,kiedy?dokladnie jak moje drugie dziecko skonczylo 3 miesiace.bratowa podrzucala swoja corke z byle powodu,a to ze do biura musi wyskoczyc,ok rozumialam to,ale kiedy okazalo sie ze zamiast pojawic sie zaraz po zalatwieniu spraw chodzila na zakupy i na kawe do znajomych,zaczelo mi to przeszkadzac,miarka sie przebrala gdy mialam odebrac syna z przedszkola i ona nie pojawila sie na czas,zabralam moja corke do nosidelka,jej do wozka i tak obladowana dziecmi pobieglam do przedszkola,gdy pozniej mowilam jej ze tak sie nie robi,od jej matki uslyszalam "o co ci chodzi przeciez i tak siedzisz w domu i masz gowno do roboty",ale przeciez bratowa sama mogla zajmowac sie swoim dzieckiem tez siedziala w domu.po jakims czasie bratowa znalazla prace,brat pracowal na popoludnie wiec bratowa szukala pracy na rano,nie udalo sie poszla na popoludnie,kto zajmie sie ich dzieckiem,rodzina bratowej?nie oczywiscie padlo na mnie,siedzialam z ich dzieckiem i dwojka moich ponad 8h dziennie,dodam tylko ze ich coreczka jedynaczka jest strasznie rozpieszczona placze z byle powodu,bije moje dzieci a ja oczywiscie nie moge jej nic powiedziec bo od razu slysze od brata ze od wychowywania sa rodzice.Stwierdzilam ze wytrzymam tym bardziej ze mielismy umowe ze jak znajde prace bratowa bedzie siedziala z moja corka gdy ja i moj maz bedziemy w pracy,taka zamiana ona pracuje ja zajmuje sie dziecmi,ja pracuje ona sie zajmuje,ale przez dwa lata ona zmieniala prace jak rekawiczki,ja pracy nie mialam,jak sie potem okazalo zalatwila mi to matka bratowej,przeciez ktos musial siedziec z dziecmi.Za opieke nad ich dzieckiem nie wzielam ani grosza,bo to rodzina a rodzinie trzeba pomagac.Wkoncu znalazlam prace,na rano moj maz pracuje na popoludniu wiec potrzebowalismy opieki nad corka na dwie godziny dziennie,bratowa wtedy nie pracowala wiec zgodzila sie siedziec z mala,nie bylo to jednak bezintersowne,oczywiscie zawolala za to pieniadze,zaplacilam,ale bylam strasznie zaskoczona ze ja nie chcialam od niej ani grosza,choc zajmowalam sie jej mala dluzej.zdenerwowalam sie i znalazlam opiekunke panstwowa,wolalam placic osobie przy ktorej wiedzialam ze mojemu dziecku nic nie grozi,tak obca kobieta zajmowala sie moim dzieckiem lepiej niz rodzina i o dziwo placilam jej za to mniej.I tak pomalu zaczelo sie psuc miedzy mna i bratem.Bratowa co miesiac pozyczala ode mnie pieniadze,brat o niczym nie wiedzial i dalej tak jest.Potem zaszlam w ciaze (trzecia,a w zasadzie szusta,bo 3 razy poronilam,ale w tych trudnych chwilach tez nikogo przy mnie nie bylo),okazalo sie ze ciaza jest zagrozona,dostalam mase pigulek,ale nikt tego nie rozumial,nikt sie nie przejmowal tym ze nie moge sie denerwowac,przemeczac,poprostu wszyscy to mieli gdzies,gdy mialam balagan robili mi wymowki ze jak ja moge miec nie posprzatane,ze to ochydnie itd.w piatym miesiacu pryjechal do nas drugi z moich braci.bratowa i brat maja wiekszy dom wiec zaproponowali mu zeby mieszkal u nich,po okolo dwuch tygodniach okazalo sie ze brat ma problemy z glowa,ciagle przysylali go do mnie,sluchclam jego coraz to dziwniejszych historii ze spokojem,bratowa wkoncu z nim nie mogla wytrzymac i kazali mu wyprowadzic sie do mnie,co mialam robic,przyjelem go spal na kanapie w kuchni,zaczely sie u mnie problemy ze snem,musialam miec cisze zeby zasnac,a moj facet probujac uciec od problemu mojego chorego brata,wracal z pracy po kilku glebszych,w domu wlaczal glosno muzyke,uciekal przed dziwnym zachowaniem mojego brata,dzieci budzily sie od chalasu,ja chodzilam nie wyspana a w dzien sluchalam,doradzalam,zaczelam sie denerwowac,prosilam bratowa zeby go zabrali do siebie bo nie moge sie denerwowac,mowilam im ze kupilam bratu bilet do domu i ze to tylko do jego wyjazdu,nie rozumieli ale wkoncu wzieli go spowrotem,chory brat ciagle wydzwanial do mamy,zrobil strasznie wysokie rachunki za telefon,oddalam polowe kwoty bratowej,ale pozniej okazalo sie ze ode mnie tez dzwonil,mi za rachunki nikt nie oddal.Brat wyjechal i moja mama zaczela do mnie wydzwaniac,oczywiscie na moj koszt ze potrzebuje pieniedzy na leczenie brata,a ze ja kiedys wysylalam jej co miesiac myslala ze nadal to bede robic.tlumaczylam ze nie mam,ze juz nie pracuje,ze musze kupic wyprawke dla dziecka,ze biore drogie leki,ze przez chorego brata mam bardzo wysokie rachunki,nie rozumiala,bratowa z bratem powiedzieli jej ze jej nie wysla nic,zrobilo mi sie jej zal i wyslalam raz,pozniej sama pieniedzy nie mialam ale przeciez brata trzeba leczyc.i tak mam co miesiac,mama dzwoni nie slucha mnie tylko wyslij i wyslij a jak jej mowie ze nie mam,mowi mi ze niekochamy brata,ze mamy go gdzies i takie tam.w siodmym miesiacu zaczela skracac mi sie szyjka macicy,lekarz chcial zostawic mnie w szpitalu,ale ja sie uparlam ze musze wracac do domu do dzieci,pozwolil mi wrocic ale dostalam kolejna serie lekow,nakazow,od tamtej pory prawie z domu nie wychodze bo kazdy krok sprawia mi bol.dzieci dostaly ospe,zarazily sie od bratanicy,bo bratowa zorganizowala przyjecie urodzinowe dla niej i brata(urodzili sie w tym samym czasie) i gdy mowilam ze nie dam rady przyjsc strasznie sie obrazali,poszlismy,patrze bratanica ma wysypke,bratowa sie pyta co to moze byc,odparlam ze ospa i ze powinna isc do lekarza z mala a nie robic impreze i rozsiewac wirusa,odparla ze pojdzie.po dwuch godzinach chialam juz wracac do domu,polozyc sie odpoczac,co uslyszalam?ze przesadzam,ze nic mi nie ma ze brzuch mam wysoko i takie tam,ale nie sluchclam ich i poszlam do domu.Rozpoczal sie okres Wielkanocny,mamy taki zwyczaj ze kazde swieta spedzamy razem,niby mamy dzielic sie obowiazkami i Wigilia jest u brata a Wielkanoc u mnie,w kazde swieta pojawia sie ten sam schemat,najpierw robimy liste tego co kto robi a potem i tak wiekszosc jedzenia przygotowuje ja,dlaczego,bo w trakcie przygotowan okazuje sie ze oni tego czy tamtego nie umieja i w rezultacie trace majatek na skladniki i trzy dni stoje w kuchni,gotuje,pieke dekoruje.w tym roku z wiadomych przyczyn powiedzialam ze nie robie swiat,ludzilam sie ze bratowa powie,ze oni wszystko przygotuja,mylilam sie,umowilismy sie ze oni nas odwiedza,ze wpadna na kawe i ciacho.Przygotowalam sniadanie dla mojej rodziny,upieklam babke.Po Wielkanocnym sniadaniu czekalam na brata,odwiedzila nas siostra bratowej.Nastal wieczor,pomyslalam ze zadzwonie i zloze im zyczenia,nie bylo ich w domu,trudno.W Lany poniedzialek rano zadzwonila bratowa z pytaniem co sie stalo,po co dzwonilam,odparlam ze chialam im zlozyc zyczenia,okazalo sie ze poszli do jej ciotki z rana i spedzili tam Wielkanoc,spytalam czy wpadna na kawe,uslyszalam krutkie " wy wpadnijcie" kiedy jej powiedzialam ze nie moge tak daleko chodzic bo sie zle czuje,powiedziala ze przesadzam,ze my ich nie odwiedzamy,powiedzialam jej ze chodzilismy do nich co niedziele a oni do nas wpadaja tylko jak sa w poblizu,odparla ze pogada z bratem i moze przyjda.nie przyszli,brat nie zadzwonil,bylo mi strasznie przykro,nikt w te swieta nie zlozyl mi zyczen,zreszta co sie dziwic,jak nawet w moje urodziny nikt nie pamieta o mnie,gdy mowie ze nic nie organizuje,nikt nawet nie zadzwoni.Wczoraj wpadla na chwile bratowa,myslalam ze pogadamy,zrobilam jej kawe,ona odpowiedziala ze tylko na chwilke przyszla i oczywiscie zadala mi pytanie czy nie mam pozyczyc pieniedzy,a ja naiwna ludzilam sie ze zapyta jak sie czuje,nic z tych rzeczy.Jakby tego bylo malo wieczorem zadzwonil moj brat z pretensjami dlaczego go nie spytalam ze jak pojde rodzic zeby zajal sie dziecmi,odpowiedzialam mu ze nie pytalam bo z dziecmi bedzie ich ojciec,a ja pojade do szpitala sama,bratowa nie zaproponowala ze zajmie sie maluchami,tylko ze pojedzie ze mna bo juz kiedys byla przy porodzie to i tym razem moze byc,bo lubi patrzec na cierpienie kobiet,odparlam ze jej dziekuje ale ze pojade sama.brat zrobil mi awanture ze nie pytam go o zdanie czy jego dziewczyna ma czas chodzic ze mna po biurach,czy jezdzic na badania,odpowiedzialam mu ze go o to nie pytam bo jej o to nie prosze,stwierdzil ze juz ma dosyc bo wszyscy wykozystuja jego dziewczyne. A ja teraz juz nie wiem kto tu jest wykozystywany???Komu mam sie zwierzyc,jak i tak mnie nikt nie wyslucha? pozdrawiam i prosze o rade

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfhghhs
Szkoda ale faktycznie z rodzina najlepiej na zdjeciu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci współczuję autorko, masz strasznie roszczeniową rodzinkę.Odpowiedź na pytanie jest taka, że to oni Ciebie cały czas wykorzystują, Ty na nikogo nie możesz liczyć.Wszyscy ci narzucają swoje widzimisię i rozkazują, nikt się nie martwo o Twoje zdrowie. Nawet nie wiem, co Ci doradzić, szkoda mi Ciebie, bo tak nie powinno być.Z opisu wynika, że jesteś bardzo dobra osobą, tylko nie potrafisz walnąć pięścią w stół i powiedzieć dość.Dajesz sobą manipulować.Choć mam wrażenie, że nie masz totalnie klapek na oczach i widzisz co się dzieje, tylko nie potrafisz się postawić, bo nie chcesz kłótni. Trochę Cie rozumiem, bo też mam taki charakter, w mojej rodzinie też czasem jest tak jak nie powinno być, ale ja się nie odzywam, żeby się nie kłócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z zasady
A nie da sie z bratem jakos pogadac szczerze sam na sam? Czy nie warto? On nawet moze nie zdaje sobie sprawy jak Ty sie czujesz, a wiadomo co mu bratowa gada, zaraza jedna? Czemu on niby mial do Ciebie pretensje, ze dysponujesz jej czasem skoro nawet nie prosilas jej o pomoc- moze ona mu cos gada a on mysli ze to prawda? A moze nie mam w ogole racji, nie znam was, nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredniucha101
""bratowa nie zaproponowala ze zajmie sie maluchami,tylko ze pojedzie ze mna bo juz kiedys byla przy porodzie to i tym razem moze byc,bo lubi patrzec na cierpienie kobiet"" a co to ma być??? ja widzę, że masz z bratową szczególną więź - ona lubi kopać cię po tyłku a ty lubisz jej ten tyłek do kopania wystawiać wygląda to jak układ dominatorka i niewolnica!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eristofa
no niestety tak,jak to sie mowi kto ma miekie serce ma twarda dupe,nie prubuje z bratem gadac o tym bo to nie ma sensu,on bezgranicznie wierzy w kazde jej slowo,a ja tez nie chce klutni,wiem ze jak zaczne sie skarzyc to nie bede miala do kogo sie odezwac,bo wszyscy stana po ich stronie,kiedys chcialam o tym wszystkim pogadac z mama;ale ona mimo tego co dla niej zrobilam a zrobilam dla niej duzo i tak mowi ze on taki jest,ze jestesmy rodzina i ze musimy trzymac sie razem i o ile ja probuje trzymac sie z ta rodzina i pomagam wszystkim jak moge,a jak cos mi sie nie spodoba i mowie ze tak nie moze byc to wychodze na ta najgorsza,na ta ktora skluca ze soba ludzi,wiec nie gadam z nikim o tym,dopiero tu sie otworzylam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie cierpie takich ludzi
Autorko doskonale cie rozumiem! Mam to samo! Mama mi ciagle wyrzuca, ze siostra sie nie przejmuje, ze mam ja gdzies, ze za malo z nia rozmawiam itd. a ja najczesciej tak wygladam bo swiece oczami przed matka, bo siostra nie mowi jej bardzooo wielu rzeczy i ja mam trzymac jezyk za zebami, a mama specjalnie mnie pyta, bo pewnie wie, ze cos sie swieci i potem ja wychodze na najgorsza. siostra i jej maz wiecznie prosza nas o pomoc, ciagle cos im potrzeba, a jak my cos potrzebujemy to nawet za glupie podwiezienie gdzies chca pieniedzy! sa zalosni! z jednej strony sa moja rodzina, chce dla nich jak najlepiej, ale czasami mam ochote im przypi*r**lic bo zachowuja sie jak dzieci. kiedys pozyczali non stop pieniadze, oczywiscie na wieczne oddanie, teraz juz tacy glupi nie jestesmy i im odmawiamy, ale to i tak nie pomaga bo szwagier potrafi meczyc mojego meza godzinami o pieniadze. wyobrazacie sobie! oczywiscie cala rodzina sie nad nimi uzala, bo wiedza ze obydwoje takie niedorajdy zyciowe troche, ale oni sobie dobrze radza, tylko inni tego nie widza. kiedys pamietam taka sytuacje mielismy wypadek samochodowy. zadzwonilismy po znajomych, zeby nas odwiezli do domu. caly dzien wtedy siedzielismy w pokoju albo spalismy, wykonczylo nas to psychicznie, a oni nawet nam glupiej herbaty nie zrobili (mieszkalismy wtedy razem), tylko przyszli i zaczeli sie wypytywac co sie stalo jak o jakas sensacje! jestes za dobra Autorko. wszyscy wiedza, ze sobie poradzisz i nie odmawiasz pomocy i dlatego kazdy cie wykorzystuje. wierze, ze to do czasu. i jestem tego zdania, ze rozmawianie o tym niczego nie zmienia. my probowalismy, zreszta oni czesto wiedza, ze zle robia i maja to gdzies. to sa samoluby!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredniucha101
"jestesmy rodzina i ze musimy trzymac sie razem i o ile ja probuje trzymac sie z ta rodzina i pomagam wszystkim jak moge,a jak cos mi sie nie spodoba i mowie ze tak nie moze byc to wychodze na ta najgorsza" to się nazywa szantaż emocjonalny - jak nam czegoś potrzeba to trzymajmy się razem, a jak wam czegoś potrzeba to pocałujcie nas w dupę jedyna rada - odciąć się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autroko sciagnij z chomikuj.pl
robin norwood kobiety ktore kochaja za bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak mialam
zerwalam kontakt zarowno ze swoja rodzina i rodzina meza, dlugo zeszlo zanim zrozumialam, ze mam dla nich byc poslugaczka, kucharka, opiekunka ich i ich dzieci i ich znajomych i dzieci ich znajomych, sprzataczka, sponsorka, worek treningowy jak trzeba, smata, gdy trzeba komus dowalic, pacynka, ktora zatanczy jak oni zagraja, nastawiali mojego meza przeciwko mnie, gdy okazalo sie ze zaczynaja robic pranie mozgu synowi, wypierdolilam wszystkich z domu, a mezowi dalam wybor, albo ja albo nasze rodziny... Wybral mnie, to zaczeli niszczyc moje malzenstwo saczac jad przez telefon, a to jedni, a to drudzy, ja wychodzilam na najgorsza, stracilam prawie wszystkich przyjaciol przez ich plotki, tesciowie nawet podsuneli mojemu mezowi kuzynke, ktora miala go poderwac, zeby mnie maz porzucil. Walka o spokoj trwala wiele lat, teraz nie mamy nikogo, jestemy tylko moj maz, ja i syn. Nasze rodziny nas nienawidza, bo ich wszystkich przejrzalam i nie dalam soba pomiatac i nie dalam pomiatac moim mezem i synem. Smutne sa swieta, ale mamy spokoj... Jedyna rada jaka moge ci da, po tym co przeczytalam, zerwij calkowicie znajomosc i niech nigdy ci nie korci jej odnawiac (ja to tez przerabialam). Rodzina to przypadek, jezeli nie mozesz na nia liczyc w ciezkich chwilach, to obcy ludzie w owczej skorze, potulni tylko wtedy gdy jestes silna, a gdy upadniesz na duchu, albo noga ci sie powinie, beda cie niszczyc po kawaleczku, bezlitosnie i w bialych rekawiczkach, ze beda probowali z ciebie zrobic wariatke. Najgorsze przyjdzie wtedy gdy wylozysz otwarte karty, nie jestes asertywna, bo tak latami ci wychowywano, szkolono na sluzaca, rodzenstwo to wie i beda na tobie wisiec do ostatniej kropli krwi, jak ich odlaczysz, to beda chcieli cie zniszczyc, dlatego musisz sie odciac tak, ze nie beda mogli sie z toba kontaktowac przynajmniej dobrych pare lat, nie otwieraj listow, zmien numer telefonu i nie dawaj nowego, nie otwieraj im drzwi, z takimi ludzi zaden inny kontakt nie wchodzi w gre, to "wampiry" nie ludzie, albo sie od nich odetniesz albo wyciagna od ciebie wszystko i jeszcze beda siedziec na twoich dzieciach i wnukach, mowiac, bo twoja matka nam pomagala, ty jestes inna niz twoja matka itd... beda sepic na twoich dzieciach i uwalnic w nich poczucie winy, bo ty nie potrafilas tego przerwac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eristofa
chyba macie racje,chyba lepiej byc samotnym w samotnosci,niz byc otoczonym gromada falszywych ludzi,moze wyjedziemy daleko od nich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie cierpie takich ludzi
Nie musialam dlugo czekac. Chwile po moim poscie siostra zadzwonila do mnie z prosba. Jestesmy dobrymi ludzmi a niektorzy ludzie po prostu nie maja zadnych skropulow. Zadnych hamulcow. Ja staram sie swoje problemy rozwiazywac a nie wplatywac innych ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i po co odbierasz telefon
zmien numer i po sprawie, siotra to nie twoja corka, ktora wymaga opieki, rodzice lubili dupami ruszac, to niech oni rozwiazuja jej problemy, dzieci sie nie prosza na swiat, sami je wywolujemy, a siotra to nie twoje dziecko, wiec zmien numer telefonu i bedziesz miala spokoj... Ja tak zrobilam, 14 lat walczylam o godnosc doroslego czlowieka dla siebie, a nie opiekunki dla swojego rodzenstwa, do ktorego przyjscia na swiat sie nie przyczynilam. Od 4 lat mam spokoj jak przegnalam to cale rozczeniowe talatajstwo. Jak ja bylam chora to nawet mi kanapki do szpitala nie przyniesli, jak wyszlam ze szpitala i wrocilam do domu, zaczely sie znowu telefony po prosbie, a to matka, zeby jej pozyczyc pieniadze na rachunek na prad, bo ona skolei pozyczyla sasiadce, zeby ta mogla sobie pojechac na wycieczke w gory..., szwagierka zadzwonila, czy nie zajme sie jej dzieckiem, bo ona cos tam gdzies musi, brat, chcial, zebym go przemelinowala, bo sie z ojcem poklocil, a nawet nei zapytali jak ja sie czuje po szpitalu, zmienilam numer telefonu, przez pol roku nie otwieralam drzwi do domu jak widzialam, ze oni stoja u drzwi, nie reagowalam nawet na wyslane do mnie przez nich przyjaciolki, po pewnym czasie z mezem sprzedalismy mieszkanie i wyprowadzilismy sie do innej miejscowosci. Probowali kombinowac przez meza, powiedzialam, ze jak chce moze sie spakowac i z nimi zamieszkac, ale jak wpusci ktoregos z nich, sama go spakuje i ide do adwokata. 4 lata mam spokoj, spokojne, leniwe swieta, czas dla moich wlasnych dzieci, na swoje hobby, wreszcie pozbylam sie roznych boli ciala, ktore mnie z nerwow dopadaly. Jestescie dorosle, czy nie? Dorosly, samodzielny czlowiek ma prawo stanowic o sobie, jest odpowiedzialny tylko za swoje dzieci, nawet malzonek jest dorosly i niech sam decyduje jak chce zyc. Ja za jakas sliczna spiewke pod nazwa rodzina nie mam zamiaru byc czyims niewolnikiem.... Decyzja nalezy do was, czy chcecie tak zyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalezy od charakretu
ja nie moge czytać takich postów jak ten autorki.bardzo mierzi mnie że ludzie dają się tak wykorzystywać innym :o ale jak to mówia kto ma miękkie serce musi mieć twarda dupę. autorko musisz nauczyć się tupnąć noga i nie dac po sobie jeździć.obrażą się? niech sie obrażają! masz swoja rodzinę, dzieci, nie jestes sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkoda Cię dziewczyno ale sama sobie to zrobiłaś i pozwoliłaś na takie traktowanie. Jesteś mało konsekwentnym człowiekiem i każdy na tobie żeruje i się wzbogaca. Zacznij myśleć o sobie skoro inni nie potrafią Cie zrozumieć. Nie przejmuj się że się obrażają. Wiecznie nie będą obrażenia a na pewno zrozumieją coś. Zainwestuj w końcu w swoją własną rodzinę a nie we wszystkich dokoła. Nie da się zrobić tak by wszyscy byli szczęśliwi. W życiu czasem trzeba być samolubnym bo inaczej zjedzą Cie żywcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie cierpie takich ludzi
Latwo wam mowic. Cale zycie mamy wpajane jaka to wartoscia jest rodzina, rodzina ma sie trzymac razem. Ja chce miec kontakt z siostra, czasami spedzamy fajne czas ale czasami mam jej dosyc. I z tymi przyslugami nie jest tak ze godze sie od razu, czesto w ogole jej ne pomagam ale to jej nie zatrzymuje przed wiecznym proszeniem mnie o cos lub stawianiem przed faktem dokonanym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eristofa
dokladnie,jakbys mi to z ust wyjela,u mnie jest tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko nastepnym razem jak ktos poprosze Cie o jade powiedz nie sorki nie mamy. Przyslugi tez nie nie mam czasu. Przekonasz sie czy ta kochana rodzina bedzie jeszcze dzwonic. Masz meza dzieci I ciesz sie nimi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredniucha101
nie cierpie takich ludzi Latwo wam mowic. Cale zycie mamy wpajane jaka to wartoscia jest rodzina, rodzina ma sie trzymac razem. xxxxx wy już też po zabiegu prania mózgu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×