wodz28 0 Napisano Kwiecień 3, 2013 Czesc właściwie nie wiem od czego zacząć ale podejrzewam ze sie rozkręci Pisze z telefonu z góry przepraszam za literowki - zareczam ze historia jest autentyczna a pisze to po to zeby uzyskać spojrzenie innych osob na moja sytuacje moze to mi tez pomoże na pewne sprawy spojrzeć inaczej nie wiem zobaczymy Przebywając za granica poznałem przez portal randkowy dziewczynę z Polski i po miesiącu rozmów bardzo intensywnych na pewno to było ponad 3 tysiące minut tak wyszło ze ona przyjechała do mnie w odwiedziny - to nie jest tak ze ja zazadalem zeby przyjeżdżała sam miałem jechać pierwszy ale kierowca mi nastąpił i nastąpiła mała zmiana planów wiec przyjechała ona. Oczywiscie ta atmosfera oczekiwania wyczekiwania na spotkanie udzielała sie obojgu nawet zaparkowalem w internecie zegar ktory odliczal godziny minuty a nawet sekundy do spotkania. Wiedzieliśmy ze pierwsze spotkanie bedzie fajne i oczywiscie inaczej byc nie mogło. Po wizycie oczywiscie codzienne rozmowy pozostały dzielenie sie problemami poglądami itd itp. Coraz bardziej niestety zaczynał przemawiać fakt ze ona tam ja tutaj i tak na dłuższa metę nie moze byc gdyż to mimo najszczerszych chęci jest męczące. Ona zaznaczala ze nie odnajdzie sie za granica a ja mówiłem ze w pl nic dobrego mnie nie spotkało ale dla mnie moze byc taki kompromis ze możemy czasowo byc razem za granica a potem juz oboje jechać do Polski wiec taki kompromis był do zaakceptowania przeze mnie. Sytuacja była coraz trudniejsza i bardziej dziwaczne gdyż mimo upływu czasu nic nie postępowało wiadomo jak to jest jak sie na starcie czegoś nie ustali potem ciężej jest sie wyrwać ze swojego swiata. Wspólne wakacje miały podratowac nie o związek bo jak sie jest blisko to zawsze lepiej a co do wspólnej przyszłości obowiązywała formuła 'na pewno sie jakos dogadamy'. Sytuacji nie ułatwial fakt ze ja pracowałem w nocy ona w dzien i z czasem rozmowy ograniczaly sie do 20 minut dziennie. Po wakacjach wszystko jakby od nowa odzylo i wyjechałem jeszcze raz zmieniłem prace na dzienne zmiany i mozna powiedzie ze to był taki pierwszy minimalny krok z mojej strony zeby zmierzać ku przyszłości razem. Niestety w jednej z rozmow dwa tygodnie po zmianie czasu pracy gdy tak naprawde cały rytm mojego zycia zaczynał sie zmieniać w rozmowie nie wiem z jakiej przyczyny (moze zmęczenie sytuacja moze rada życzliwych zeby 'się określił albo niech spada') oświadczyła mi ze nie rusza sie z Polski a ja juz odpowiedziałem sobie ze moge sobie robic co chce. Uznałem ze jesli sie kogos kocha jak to ona mówiła a jest sie daleko to zeby sie zbliżyć do siebie to dalej możliwe sa trzy scenariusze 1. Poświęcamy sie dla innych jak w tej biblijnej przypowiesci rzucamy co mamy i idziemy miłość jest najważniejsza i nie oglądamy sie na koszty dalej jakos to bedzie - tej postawy zeby było jasne wcale nie wymagalem ani sam nie byłem do niej gotowy troche to romantyczne ale i zwariowane. Ale to jest postawa 'kocham cię nic inne sie nie liczy nieważne gdzie ważne z kim' 2. Jest sie razem ustala sie np miejsce i czas przebywania na jakis czas razem jesli nie jest to możliwe od razu na stałe a potem tylko realizować scenariusze - nazwijmy to kompromis - to była moja opcja 3. Oswiadczamy 'ja sie nie ruszam ty rób co chcesz' niestety nie jest to postawa z ktora mógłbym sie pogodzić dlatego tez od następnego dnia zerwalem wszelkie formy kontaktu. Wiem ze sie dobijala próbowała rozmawiać ale ignorowalem wszystkie próby z sześć napewno ich było az do momentu kiedy dokładnie opracowalem swoje stanowisko będąc gotów je zaprezentować - te trzy postawy wymyśliłem dopiero jak byłem gotów rozmawiać chciałem dobrze wytłumaczyć powody mojego zachowania. Było to jakis miesiac od zerwania kontaktu zgłosiłem sie chcąc rozmawiać wszystko było otwarte w mojej głowie albo likwidujemy doszczętnie co było miała swoje rzeczy chciałem oddać kase za książki jakie przywiozła itp drobiazgi a nade wszystko tez chciałem wiedzieć czy oświadczenie ktore mnie rozgniewalo było od niej czy jej ktos doradził 'przyspieszenie'. Jedyne co otrzymałem to SMS 'nie' i resztę dopowiedzialem sobie sam. Wiec wywalilem rzeczy wykasowalem numery rozmowy pytanie ktore miałem musiało zostać bez odpowiedzi uznałem ze mimo wszystko koniec jest słuszna decyzja. Napewno miał swoje plusy ja stałem sie zdrowszy odzyskalem mozna powiedziec jasność umysłu zacząłem robic rożne rzeczy organizować sobie czas poczułem sie lepiej mozna powiedziec dobrze jak nigdy. Uznałem ze miłość nie istnieje sa jakies chore wytwory w głowie a kończy sie i tak potem nuda marazmem i odraza a w najlepszym razie przyzwyczajeniem. Ona zapewne wróciła pod skrzydła mamusi i ma dalej zycie jakim żyła do teraz wiec ma powrót do punktu wyjścia tak przynajmniej sie domyślam. Przez półtora roku żyłem sobie tak ze przez chwile bym nie pomyślał ze cos zle zrobiłem zreszta nie wiem tego moze ktos tutaj wyda opinie ale teraz po wakacjach samotnych z dala od komputerów internetu wszystkiego przypominają mi sie miłe rzeczy ktore mnie spotkały w życiu nie wiem czy najmilsze i czy beda jeszcze takie w życiu kiedykolwiek. Nie wiem moze sobie zdaje sprawę ze zycie jest puste mimo wielu zajęć... Dwie rzeczy sa pewne. Na swoje usprawiedliwienie choc moze to chora logika 'zabijając nas' chciałem wziąć odpowiedialnosc za likwidację związku wziąć na siebie - ona tu nie miała wyboru przynajmniej nie bedzie miała takich dylematów i myśli jak ja bo nie miała nic do powiedzenia. Dobre to albo i złe Druga sprawa to nie było tak ze ja sobie znalazłem kogos na boku i do widzenia tylko zakończyłem znajomość wiedząc ze na tym stracę ze to mimo wszystko trudna decyzja. A mimo to tak zrobiłem. Nie wiem czy to bohaterstwo wtedy myslalem ze tak teraz tak mi sie nie wydaje i wyladowalem na pustyni emocjonalnej a wtedy myslalem ze zachowuje sie honorowo. Nigdy potem juz takie ciepło autentyczna radość po drugiej stronie ze sie pojawiam odzywam, zaopatrzenie, duma ze 'jest moj' nie spotkała. Kolejna znajomości bardzo powierzchowne i przelotne nawet do piet sie nie zbliżyły tamtej. W sumie nie wiem po co to pisze mam po prostu nagle duzo czasu i jestem oderwany od dotychczasowego zycia wiec po prostu opisuje swoje myśli ale bede wdzięczny jesli ktos napisze jak on widzi moja sytuacje i życiowe koleje mozna wszystko Dzięki za przeczytanie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach