Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ateista z powołania

Jak straciłaś/eś wiarę?

Polecane posty

Temat oczywiście nie dla każdego. W naszym kraju większość z nas została wychowana na katolików, jednak nie wszyscy wciąż nimi są. Jak to się stało że straciliście wiarę? Czy był to stopniowy proces, czy był jeden moment który wszystko wywrócił, jeśli nie było wielkiego olśnienia to jaka mała rzecz przeważyła? Jak rodzina/przyjaciele zareagowali, czy to w ogóle temat który poruszacie w takim gronie? A może jest ktoś kto się wychował w domu gdzie temat Boga w ogóle nie istniał? Jestem ciekawy waszych historii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kramlistolooo
w IV klasie podstawówki zapytałam księdza dlaczego modląc się w kościele jesteśmy odwróceni w stronę ołtarza? Dlaczego nie mogę sobie ot tak, odwrócić się w stronę drzwi? Odpowiedział mi : "bo to ja ustalam reguły, nie ty gówniarzu" :o :o cały świat wiary mi runął, i taki pozostał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze. Chyba nigdy jej nie straciłam. Nigdy jej nie było, wiec nie moglam jej stracić. To była tylko gra z tych czy innych powodów. Rodzice ochrzcili mnie gdy miałam 6 lat, bo sie ugieli pod gadaniem mojej babki i reszty rodziny ze jak to ide do szkoly, nie bede na religie chodzila, bede wyrzutkiem. no i jak mialam te 4-5-6 latek zdarzalo mi sie isc z babcia na msze, no bo przecież ukochana wnusia, a babcia mieszka obok to daleko nie miała, żeby mnie wyciagać. No to tak chodzilam, bo mnie prowadzala. Potem w szkole komunia, najlepiej pamietam wybieranie ładnej kiecki. No i musiałam sie nauczyc kilku paciorkow. Potem i tak nie chodzialam do kosciola, az nagle w 4 czy 5 klasie miałam zryw, że bede chodzic i chyba pol roku czy cos kolo tego chodzilismy z bratem do kosciola i to tak serio, ze na różance też. Nie, żebym wierzyła w boga. Po prostu nie chciałam siedziec jak ta ignorantka na religii, na ktorej musialam być, bo wg rodzicow jak mnie tam nie bedzie to bede wyrzutkiem. Inne dzieci dostawaly obrazki i naklejki za to ze byly na mszach, a ja nie mialam co zbierać, ani o czym powiedzieć, bo mnie nie było, wiec czułam sie właśnie WTEDY jak wyrzutek, że nie moge np. naklejki dostać. Wiec zaczelam na pol roku chodzić. W 6 klasie uznałam ze to wszystko głupota. Zaczełam też dostrzegać hipokryzje ksiezy, nie, że w naszym kościele, ale ogólnie. Ci u nas akurat w tamtym okresie byli bardzo spoko. Ale wiecie telewizja, gazety, coraz wiecej spraw wyplywajacych nt. kosciola, jego historii. W gimnazjum już nie chciałam chodzić na te religie, ale oczywiscie rodzice nadal swoje, wiec chodzilam i np. odrabialam lekcje na religii albo zajmowalam sie takimi tam rzeczami, nie przykladalam sie szczegolnie, do bierzmowania też oczywiscie musialam isc bo "przeciez kiedys NA PEWNO bedziesz chciala slub koscielny", kiedy już wyrosłam z robienia cyrku pod publiczke. No i ogolnie bierzmowanie zlewałam zupełnie, bo byłam moze na co 4-5 mszy, spowiedzi tez naopuszczałam, ale mnie dopuscili bo jak mowie JESZCZE wtedy u nas byli spoko ksieza, oni byli naprawde mili i nad nikim sie nie znecali jakoś. Nawet ja ateistka mogłam z nimi pogadać na poziomie. To byli dobrzy ludzie... Dopiero po moim bierzmowaniu przyprowadzili nowego proboszcza a on ściągnął swoja świte i to taką, że nawet katolicy narzekaja w dużej części... Na tych "kapłanów". Ale wiekszosc i tak lata i daje na tace, no i spoko ich wybór. W LO już na religie nie chodziłam. Ogolnie ostatnia msza św to było gimnazjum-bierzmowanie. Od tamtej pory byłam tylko raz w kosciele na ślubie. Teraz mysle nad apostazją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Zbieram Ślimaki: Rzeczywiście ciężko stracić coś czego nigdy się nie miało. Ale nie bardzo rozumiem jak to dokładnie było. Rodzice mówili Ci w domu że to wszystko bajki, a jednocześnie wymagali żebyś chodziła na lekcje religii? Bo rozumiem że sami też nie chodzili do kościoła skoro Ciebie babcia zaprowadzała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to było dokładnie mniej wiecej tak, że moi rodzice sami nie wierzą, a mnie ochrzcili, żeby nie było problemu. Żebym była jak inne dzieci, żeby mnie nie wytykano palcami. Mimo, że nie mieszkam w jakiejś dziurze, a w Warszawie i moi rodzice też są stąd, wiec nie wiem, skad u nich tak idiotyczne myślenie. Potem miałam chodzić na religie, żeby nie było problemu. Jednocześnie nigdy sami nigdy nie przekazywali mi żadnej wiary, no bo nie są wierzący jak już mówiłam. Wiec tylko moja babcia próbowała na mnie jakoś miłość do boga przelać, ale nic z tego nie wyniknęło. Do pewnego czasu obchodziliśmy nawet w domu wigilie, wielkanoc "bo tradycja" ale też jakoś w koncu 2 lata temu odpuścili sobie cyrk. Uważam, że zrobili mi tylko problem, bo teraz bede musiała latać po parafiach i wykreślać sie z ksiąg co fajne i miłe nie jest. Czasami też wiem, że księża robią z tym problemy. Mogli sobie od razu darować te gre pod publiczke ;)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sexi_raska
zginal w wypadku moj milosci, i caly swiat mi runal, wiara tez, ale juz wierze znowu i to jeszcze bardziej, a dla nidowiarkow mam zawsze ten argument, kiedy MAryja objawila sie dzieciom w Fatimie i powiedziala o ktorej i w ktory dzien uczyni cud, zeby sie ludzie zaczeli nawracac, i wlasnie ten cud wirujacego slonca w obiecanym czasie ujazlo okolo 100.00 ludzi, jak to mozliwe??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olietta
To w końcu mówicie o wierze w Boga czy bezsensowny kult Maryjny który na potęgę w Polsce istnieje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sexi_raska
olietta, Maryja i cud slonca to przyklad, tylko przyklad, jeden z najlepszych. Ci co czcza Maryje wierza tez w Boga i Jezusa, przeciez to jego matka , a wiec co w tym zlego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@sexi_raska: zbiorowe halucynacje. Dziwne że od kiedy mamy kamery takie cuda się już nie zdarzają. Ale nie zbaczajmy z tematu, a ten jest o tym kto i jak stracił swoją wiarę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popycham
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktoś jeszcze chce się podzielić swoimi przeżyciami? xxx Tutaj link do wywiadu z byłym pastorem jednego z amerykańskich kościołów. Opowiada co go przekonało i mówi o stopniowym procesie w jakim to się stało. Wskazuje na lekturę książek napisanych przez Steven Pinker opisujących jak nauka wyjaśnia powstanie moralności jako ewolucyjne przystosowanie jako jeden z większych kroków w jego podróży do utraty wiary. Innymi krokami było zauważenie cierpienia na świecie i odwieczne pytanie jak to jest że dobry Bóg pozwala cierpieć niewinnym ludziom, oraz uważne przeczytanie Biblii, której części są wręcz makabryczne. http://www.youtube.com/watch?v=dHAuarW2ruE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszekE
Ja jestem agnostyczką, ale wydaje mi się, że niedługo przerodzi się to w ateizm. Jakoś nie doświadczam obecnosci Boga. Ponadto nie chcę być katoliczką i nie chcę przynależeć do tej sekty. Ja, podobnie jak zbieram ślimaki, zostałam ochrzczona, mam komunię i bierzmowanie, ale co z tego skoro i tak moja wiara jest zachwiana... Nie mam żalu do rodziców, że tak postąpili, ponieważ sami są katolikami. Mama nawet prowadzała mnie do kościoła, ale w pewnym momencie przejrzałam na oczy i widzę, że cała ta religia to jakieś bzdury wyssane z palca, natomiast biblie można porównać do mitologii greckiej :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×