Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość prawie rozwodka

Wlasnie powiedzialam mezowi...

Polecane posty

Gość prawie rozwodka

Po 9 malzenstwa wlasnie powiedzialam mezowi, ze podjelam decyzje, chce odejsc... Milczal, nie mowil nic, powiedzial, ze musi sie z tym przespac i poszedl do lozka... 11 lat razem, ciezko, ale kryzys trwal juz za dlugo 1,5 roku, z dnia na dzien jest coraz gorze, nie potrafimy sie dogadac :( Mam nadzieje, ze rozejdziemy sie jak ludzie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sejaja
dlaczego ma żałować? żałować to można straconych lat przy kimś, kto nie daje szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kocham byłego :(
Próbowaliście to naprawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wydaje mi się, że
szczęście dla każdego oznacza co innego odpowiedz sobie na pytania: czego szukasz, jak chcesz żyć, czy będziesz zszczęśliwsza sama, i zastanów się nad tym co stracisz a co zyskasz, powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinkaa cmok
Moim zdaniem dobrze zrobiłaś po roztaniu będziecie mogli ulożyć sobie zycie na nowo inaczej , a tak to po co sie dusić i byc nie szczęśliwym w małżeństwie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daszzz rade1234
Popieram Karolinkeee cmok , życie ma sie jedno i trzeba je wykorzystać jak najlepiej , ulożysz sobie zycie na nowo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwódka...
a ja juz wszystko ma za sobą rozeszlismy sie jak ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KTOS UKRADL MI NIK :( Damascenka - zle, ale nie ma tragedii... Rozstalismy sie wczoraj, ale musimy jeszcze ze soba mieszkac... Nie chce pisac dlaczego... Jest mi ciezko, ale dam sobie rade, musze! Kocham byłego - probowalismy, kryzys trwal 1,5 roku z malymi przerwami... Nie potrafimy sie dogadac, codzienne klotnie, nie chce juz plakac... Chce zyc inaczej! wydaje mi się, że - podjecie tej decyzji nie nastapilo w jeden dzien, myslalam juz o rozstaniu od kilku miesiecy, moze nawet od roku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weszlam dzis na FB, a moj maz umiesil link do tej piosenki http://www.youtube.com/watch?v=ekzHIouo8Q4 Przeryczalam caly dzien w pracy, slucham jej... Piekna piosenka, tylko nie do konca o nas, nie mam nikogo! Nakazalam usuniecia linku, myslalam tez o sprostowaniu, ale nie chce rozwodzic sie z mezem publicznie na FB! Teraz nasi znajomi pomysla, ze kogos mam, a to nie jest prawda. Co ja mam robic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomnialam napisac, ze dzis rano w moim aucie zastalam bukiet roz i czekoladki, ale szczegolnie nie zrobily na mnie wrazenia poniewaz przepraszal w ten sposob juz wiele razy... Kiedy przyszedl z pracy podalam obiad jak zawsze, normalnie rozmawiamy (moze troche mniej), raz pozwolilam sie przytulic mowiac przy tym, ze wczoraj nie zartowalam z tym rozstaniem... uzyl dzis moich ulubionych perfum, wylal na siebie chyba pol flakonu... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozumiem cię? Jak można przed Bogiem przysięgać że będzie się z kims do końca, a tu rozwód i to jeszcze z twojej strony. To kobieta dba o ognisko domwe. Mówisz że nie układało wam się od dwana a robiłaś coś żeby to uratować? Najlepiej dać komuś kopa wstyd!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kocham byłego :(
Ale on czyms zawinil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kotka 33 - oczywiscie, ze probowalam, byly wakacje, wyjscia do restauracji tylko we dwoje, dlugie rozmowy, prosby i grozby, nic nie pomoglo... Kocham byłego :( - w skrocie brak szacunku do zony i dzieci, brak zainteresowania waznymi sprawami, brak porozumienia, ponoc nigdy nie ma winy jednostronnej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
naprawianie tego na własną rękę nic nie da, warto pójść do psychologa, na terapię małżeńską, może nawet i seksuologa. Spróbuj to naprawić, gdybyś nie chciała czytać takich odpowiedzi, to byś nie pisała o tym na forum, tylko płakała w ramionach przyjaciółki, która stanie zawsze po Twojej stronie. Walcz o ten związek, kawał życia ze sobą spędziliście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niepokorna__ - zaliczylismy juz wizyty u seksuologa... Plakalam przyjaciolce na ramieniu caly dzien :( Powiedziala, ze bedzie mnie wspierac niezaleznie od tego jaka decyzje podejme... To ja ja musze podjac, nie ona... Jest mi dzis tak siezko, bo moj maz zachowuje sie dzis tak jak lata temu, jest mily, spokojny, nie jest wulgarny... takiego go pokochalam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakochaj się w nim na nowo, jak się teraz stara to mu ZALEŻY. Gdyby mu nie zależało, powiedziałby "okej, rozwodzimy się, nie kocham Cię i w ogóle jesteś taka owaka". Rozmawiałaś z nim SZCZERZE, od serca? Niech Ci powie, co czuje, jakie jest źródło konfliktu wg niego, postarajcie się, naprawdę. Nie skreślaj tego od razu, od kiedy podjęłaś decyzję o odejściu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka.jedna.ja
niepokorna popieram w 100% uwazam ze dopiero po pelnej terapii malzenskiej, trwajacej minimum rok mozna powiedziec ze sprobowalo sie wszystkiego i podjac ostateczna decyzje samemu na wlasna reke jest juz za pozno na dogadanie sie... pomysl o dzieciach, o przykladzie jaki chcesz im zafundowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety, ludzie bardzo często myślą, że wystarczy jedna wizyta u specjalisty, żeby odhaczyć "byłam u terapeuty, żeby to ratować" i już. Ja bym walczyła, skoro on walczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jodawomanka
marne prowo, oj marne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niepokorna__ - dziekuje... Wczoraj rozmawialismy 2,5 godziny, powiedzial, ze nie wie dlaczego sie tak zachowuje, nawet nie pamieta kiedy sie to zaczelo... Chce isc do psychologa, on chce sie zmienic, ale ja sie boje, ze jesli dam kolejna szanse, bedzie sie znowu staral przez miesiac, dwa, a ja nie chce tego przechodzic kolejny raz. Chce (rozum chce, serce nie) abysmy zamieszkali osobno bo inaczej nigdy nie zrozumie... Wiele razy grozilam, ze odejde, nie chce aby myslal, ze kolejny raz tylko tak gadam... Zdaje sobie sprawe co fundujemy dzieciom... :( , uwazacie, ze codzienne klotnie rodzicow sa dla dzieci lepsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po zachowaniu Twojego męża widać, że dalej Cię kocha i dalej mu zależy. Bardzo źle robisz, że ogłaszasz się, że odchodzisz i już, tutaj robisz zupełnie zbędny dramat, dla dzieci i dla męża! Pójdźcie raz jeszcze do każdego specjalisty, którego wymieniłam wcześniej, uzgodnijcie sobie, że się staracie, i to już na stałe, a nie że "poczekamy aż burza minie i przestańmy się starać". Związek, małżeństwo to są wyrzeczenia - wyrzekasz się swojej wolności, czasu wolnego, często poświęcasz się na rzecz dzieci i mężczyzny, któremu obiecałaś być na dobre i na złe. Przestań się odgrażać, że odejdziesz, zamiast tego ROZMAWIAJ. Facet sam pierwszy nie zainicjuje rozmowy o związku, bo to są introwertycy. I uwierz mi, bo ja jestem z rodziny rozwiedzionej, rozbitej - dla dziecka nie ma nic gorszego niż słowa matki lub ojca "odchodzę", wywrzeszczane i z dodatkiem wyzwisk typu : wyp... szmato jeb... stąd ale już! Walczcie. Ja powiedziałam raz za dużo, że "odchodzę" i to On odszedł. Może wróci, może nie. Ale ten pustki w sercu nie można już wypełnić. Nie wyprowadzaj się, przeproś męża za przykre słowa, za krzywdy - on również to zrobi, jestem pewna. Dajcie dzieciom przykład miłości - bo to od Was się będą jej uczyć. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marian z kawalerki
Nadszedl moment, w ktorym podjelas decyzje. Zawiodlas sie juz nie raz, wiec wiesz, ze tym razem moze byc podobnie. Jesli masz warunki aby odejsc, zamieszkac w swoim mieszkaniu, polecam. Uwazam, ze nie ma nic lepszego od odseparowania sie od siebie. Isnieje wowczas duza szansa, ze znow bedziecie razem, chcoaz juz nie pod jednym dachem, ale moze bardziej szczesliwi. Nie masz nikogo, do nikogo nie odchodzisz, wiec rzeczywiscie wyglada na to, ze masz w tej chwili dosc wspolnego zycia. Nic na sile. Napawde wierze, ze niekrorym parom moze pomoc separacja.Pozdrawiam Cie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marian z kawalerki
niepokorna napisala Związek, małżeństwo to są wyrzeczenia - wyrzekasz się swojej wolności, czasu wolnego, często poświęcasz się na rzecz dzieci i mężczyzny, któremu obiecałaś być na dobre i na złe. Przestań się odgrażać, że odejdziesz, zamiast tego ROZMAWIAJ. Facet sam pierwszy nie zainicjuje rozmowy o związku, bo to są introwertycy. Nic, tylko sie zenic :-))) Na dobre i na zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niepokorna__ -za co mam go przepraszac? za jego brak szacunku do mnie, do dzieci? za to, ze mowi do mnie ''odpierdol sie" przy calej rodzinie min mojej mamie? Za to, ze kazdego dnia wracajac z pracy jest zafochany? Za to, ze nie wspiera...? Wiem, ze mnie kocha, wiem to doskonale, ale kochac tzn rowniez szanowac, starac sie, a starania byly niestety tylko z mojej strony :( Mi tez jest ciezko, spedzilam z nim wiele lat, jest ojcem moich dzieci, nie chce aby cierpial, ale sam na to zapracowal... Moze sie zmieni, a moze nie... Ja jestem zmeczona klotniami, wyzwiskami... Chce zmienic swoje zycie, nie chce aby tak wygladalo!!! Ja mam dopiero 28 lat!!! marian z kawalerki - dziekuje za zrozumienie... nie mam nikogo, wiec trudniej odejsc, trzeba miec naprawde dosc jesli ktos decyduje sie na rozstnie po tylu latach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkurwiony facet
Możwe powinien ci przywalić po łbie kilka razy, potem kopa dać w dupsko obtłuszczone i powinien sobie znaleźć jakąś fajną młodą lasencję żeby mu przypomniała że nie jest starym zgredem. Takie pasztety jak ty to powinno się wieszać na latarniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daj spokoj kobieto
piosenka jest chujowa , ale nie o tym. zenujace jest to Twoj maz takie sprawy na fc upublicznia, a Ty z koleji musisz wybrac czy jestes jedna z tych kobiet ktora bierze sprawy w swoje rece i zmienia swoje zycie czy jestes jedna z tych ktore cale zycie czekaja na zmiany az w koncu zmieniaja siebie, patrzac do tylu widza tyylko bol, lzy i placz. nie mozna budowac przyjazni, zwiazku, szacunku, milosci na czekaldkach, kwaitkach i perfumach bo akurat poczul sie zagrozony. Ale decyzja jest Twoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo ciezka decyzja, ale widac ze jestes silna, wlasnie nie mozesz sie teraz dac, gdy on poczul ze nie zartujesz i zaczyna rozpaczliwie walczyc. zgadzam sie, ze czekoladkami malzenstwa sie nie zrobi. badz silna i nie daj sie, chyba, ze odmiana bedzie naprawde wielka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajcie sobie jeszcze szanse
wyjedzcie gdzieś razem moze... uwierz, ze kryzys zdarza sie w kazdym wziązku... to Twoj mąż na dobre i złe. wiem, ze zle zyje sie w zwiazku, w którym są kłótnie itd, ale stara się... daj mu szansę... daj wam szanse. łatwo wszystko zaprzepaścić , a trudniej naprawić, ale myślę, ze nie warto iść na łatwiznę... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajcie sobie jeszcze szanse
albo jak juz ktoś wczesniej wspomniał na jakiś czas wyprowadz się, odpocznijcie od sobie... może trochę tęsknoty się przyda.. Jesli on chce sie zmienic daj mu szansę! kazdemu warto dać. Powiedz, ze to ostatnia juz szansa .. jesli na prawde to nic nie da - odejdź , ale póki co walczcie !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×