weterynarze chyba robią sobie jaja.

od świąt mój pies choruje. Ciągle leży, kładzie się nawet na podłodze co jest do niego niepodobne bo to mały kanapowiec. Wcześniej wymiotywał a teraz ma takie coś że wygina grzbiet w tzw. koci łuk, napina się i wyglada na przestraszonego. Lekarz powiedział że dlatego że go boli. I tu się zaczynają jaja. Pierwsza diagnoza to zatrucie, przeżarł się po świętach. Zastrzyki 35zł. Kolejna diagnoza u tego samaego lekarza korzonki- zastrzyki 25zł. Psu nie przeszło. Następny wet ten obstawia padaczke albo nerki, jutro ma go badać. Mój pies cierp a lekarze leczą go po omacku a ja nie mam forsy żeby płacić za ich diagnozy rzucane w ciemno. Czy miał ktoś podobnie?? czy mogę żądać od lekarza zwrotu kasy jeśli psu nie przeszło??

Z psem gorzej jak z człowiekiem, bo nie powie co mu dolega.a różne choroby dają podobne objawy, zrób psu podst. Badania krwi i moczu.

Mój pies miał chore nerki i zastrzyki mu pomogły.

Ze zwierzetami jest ten problem,ze niestety nie moga powiedziec gdzie je boli i jak sie czuja,dlatego czasem trzeba troche wlasnie po omacku zanim trafi sie na prawdziwa przyczyne.Na pewno wazne jest tez czy weteryna5rz jest dobry.ale kasy na pewno nie dostaniesz z powrotem

no to co to za konowały rzucajace takie diagnozy w ciemno. Powinien powiedziec "proszę Pani musimy najpierw wykonać podstawowe badania krwi" a nie że kase biorą a taką diagnoze to i ja mogę postawic. Mój pies wyglada jakby umierał a za godzine jest wszystko ok i za jakiś czas znowu. :(

Badania krwi+ mocz, jeśli to nerki to od razu wyjdzie, przy chorie nerek zwierzę może byc w tzw letargu i miec kłopoty z równowaga. Badania wykonasz nawet w diagnostyce.