Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość palopatki a

SLUB - po krotszym zwiazku czy kilku latach???

Polecane posty

Gość zgadzam sie calkowiicie !!
ja niestety od 3 lat jestem w zwiazku na odleglosc widzimy sie co tydz wakacje spedzamy razem stale i niestety zleca tak jeszcze nast 2 lata i chyba nie jest to jeszcze czas na decyzje o slubie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wśród bliskich znajomych mam przykład pary, która ślub wzięła po niecałym roku znajomości. Im akurat na dobrze to wyszło. W rodzinie mam małżeństwo, które po kilkunastu latach bycia razem zdecydowali się na ślub i też tworzą zgodne, wręcz przykładne małżeństwo. Ale znam pary, które były w obu konfuguracjach i niestety są po rozwodach. Ja osobiście jestem wyznawcą złotego środka. Nie za szybko, wolę ochłonąć i podjąc decyzję bez idealizowania przyszłego współmałżonka, a z drugiej strony też nie przeciągać. wieloletnie narzeczeństwo chyba by mi nie służyło. Najważniejsze, żeby to była przemyślana decyzja, oparta na zaufaniu do drugiej osoby. A zaufanie się sprawdza w trudnych sytuacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość azazaza 121321
zaelzy od ludzi ale zbyt dlugie czekanie za zdrowe nie ejst bo ma sie poczucie ze zwiazek twi w pukncie pewnym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lindseyka
Według mnie spotykanie się raz na tydzień nie jest miarodajne, nie da się wtedy kogoś dobrze poznać. Osobiście uważam, że powinno się trochę przed ślubem razem pomieszkać, nie za długo, ale jednak. Wtedy na prawdę możemy się dużo dowiedzieć o tej 2giej osobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolor555
Ja tam jestem przeciwniczką mieszkania przed ślubem, a widywanie się raz w tygodniu nie uważam za jakieś złe czy nie miarodajne, zresztą my nadrabiamy spędzając od czasu do czasu razem cały weekend. A co do dyskusji to jak widać, ciężko powiedzieć, czy lepiej po roku czy po 5 latach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lindseyka
Myślę, że nie ma reguły na to który związek będzie trwalszy czy szczęśliwszy. My nie mogliśmy bez siebie wytrzymać nawet jednego dnia i tak jest do tej pory, dlatego szybko ze sobą zamieszkaliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wyszłam za mąz po 8 latach bycia parą i 5 wspólnego mieszkania- i tyle napisze ze zycie wszystko weryfikuje i warto troche najpierw ze soba pomieszkać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do oliwia27
a czy nie czulas ze ten slub to jest "bo taka kolej rzeczy" lub "bo tak wypada", byla jakas magia , fajne zareczyny czy po prostu tak zadecydowaliscie oboje??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jatusiaaaaaaaa
My jestesmy ze soba prawie 4 lata, w wakacje bierzemy slub, 3 lata mieszkamy ze soba i wg mnie to idealny uklad. Znamy sie z tej dobrej i zlej strony, ale akceptujemy z wadami i zaletami :) Absolutnie nie zgodze sie ze widywanie sie w weekendy zastapi wspolne mieszkanie, to zupelnie inna bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bawelanianna
My bierzemy ślub w 2 lata i 9 miesięcy od pierwszego spotkania. Początkowo spotykaliśmy się raz w tygodniu, po 5 miesiącach pierwszy 3 dniowy wspólny wypad, po 9 miesiącach 7 dniowe wakacje, potem kolejne wspólne wyjazdy i coraz częstsze spotkania i spędzane razem wszystkie weekendy, teraz widujemy się prawie codziennie i spędzamy ze sobą weekendy, a za 5 miesięcy bierzemy ślub :) Jest między nami stopniowo coraz więcej bliskości i czułości i taki czas była man potrzebny na wzajemne otwarcie się na siebie, pełną akceptację i zaufanie...ale każdy człowiek ma swoje tempo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się ze "chcę autko" i z tym, że dużo zależy od tego w jakim wieku jest para. Od siebie dodam, niestety bardzo przyziemnie i do bólu praktycznie, ale to zależy też od sytacji mieszkaniowej pary. Bo jeśli małżeństwo oznacza dla nich wejście w kredyt mieszkaniowy, to wadomo, że nie dadzą się ponieść romantycznym ideałom, a ślub jest dobrze przemyślany i taka para sprawdza się wczesniej czesto długie lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czopek
My bierzemy ślub w czwartym roku znajomości, po 2 latach mieszkania razem. Ni to długo, ni to krótko, a jednak magia już opadła. Ja jak to kobieta bardzo cieszyłam się na ślub i te wszystkie przygotowania, ale widząc jak dla mojego narzeczonego to wyłącznie formalność i żadnej iskry w nim nie widzę, to wszystkigo mi się odechciało. Niestety już trudno się wycofać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sierpniowa 24
dlaczego uwazacie ze w dlugim zwiazku magia opada? ja jestem z narzeczonym ponad 6 lat. w sierpniu slub bierzemy. miedzy nami jes tak jakbysmy sie dopiero co poznali:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to sie cieszzzz
nie mow mi ze po 6 latachmasz motylki w brzuchu, jak sie na niego patrzysz blyszcza ci oczy i czekas z utesknieniem na jego smsy itp :p ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annielica
My się pobieramy po 5 latach bycia razem w tym 4 i 9 miesiącach wspólnego mieszkania. I to nie prawda, że wspólne mieszkanie zabija miłość. Jeśli uczucie miałoby wygasnąć po kilku latach to wygasłoby równie dobrze po szybkim ślubie już w trakcie trwania małżeństwa. Jedyne co się zmienia to odchodzi "zauroczenie" ale to normalne, ono zawsze odchodzi bez znaczenia czy ktoś pobiera się szybko czy długo z tym zwleka. Pozostaje prawdziwa dojrzała miłość. Jak się ludzie naprawdę kochają to będą się kochać całe życie, bez znaczenia kiedy się pobiorą. I nic tu nie da zwalanie winy o wygasłe uczucie na wspólne mieszkanie, myślicie, że gdybyście się wcześniej pobrali to uczucie by nie wygasło? Wspólne mieszkanie obraża nasze wady i niedoskonałości i bardzo dobrze bo wiem na co się piszę, nie będę miała kiedyś pretensji "bo kiedyś byłeś inny". Wiedziały gały co brały, wspólne życie nie zmienia ludzi tylko pokazuje jacy są naprawdę. Jak się ludzie widują raz na jakiś czas, to logiczne, że wszystko jest piękne i ładne, ale życie to nie bajka.. Może i będą wielkie motyle w brzuchu podczas ślubu, ale motyle i tak kiedyś odlecą i zostanie proza życia. I nie uważam, żeby długoletnie mieszkanie ze sobą oznaczało ślub "z musu". Ja miałam przecudowne zaręczyny niespodziankę, cudowne przygotowania wraz z ukochanym i każdego dnia widzę miłość w jego oczach. Wiele wspólnie przeżyliśmy i wiem, że damy sobie radę też z innymi trudnościami. Wchodzimy w kolejny etap świadomi i bardzo zakochani a nie zaślepieni wyobrażeniami o wspólnym życiu. Ale absolutnie nie potępiam osób które ze sobą nie mieszkają i pobierają się szybko - to ich decyzja, byle świadoma i przemyślana. I wszystkim życzę wielkiej pięknej miłości i wielu emocji przy ołtarzu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matronna :-)
witam, piekny post powyze ALE mimo wszytsko z wlasnego dosiadczenia - slub wzielismy po 6 latach zwiazku "bo chyba juz najwyzszy czas", nie bylo blysku w oka a ta tzw dojrzala misoc jest wybacz ale mimo wszytsko inna niz ta na poczatku i troche nuda zajezdza jesli porownujac poczatki :p gdybym mogla cofnac czas sama bym go poprosila o reke juz po 2 latach zwiazku :-) bo cudownie byloby isc w bialej sukni z duma i motylkami w brzuchu a nie dojrzalosci :p bo o to tez chodzi w zyciu zeby sie tym tak cieszyc a milosc powinna byc szalona i nieprzewidywalna :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sierpniowa 24
to sie cieszzzz-- tak wlasnie jest i nie przesadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annielica
Mtronna - masz trochę racji, że ta miłość jest inna bo bez motylków itp, ale ja jednak nie zdecydowałabym się na ślub w tym "wczesnym etapie zakochania", a to ze względu na to, że oprócz serca mam też rozum i wiem, że miłość jest ślepa i wielu rzeczy mogłabym nie zauważać na początku,a to decyzja na całe życie, której nie chciałabym żałować. Czekanie z ślubem nie wiadomo ile też jest trochę "głupie", ale kilka miesięcy związku i ślub to już "szczeniactwo". Oczywiście i w jednym i w drugim przypadku ludzie mogą być ze sobą szczęśliwi długie lata, ja jednak jestem bardziej rozważna w takich sprawach. Ja kocham te wspólne wieczory, patrzenie sobie w oczy i słuchanie od niego jaka jestem piękna, kocham gdy mnie budzi w nocy tylko żeby powiedzieć mi jak mnie kocha, albo jak wydaje ostatnie swoje pieniądze, żeby kupić mi kwiatek czy jakiś drobiazg. Kocham się czuć taka ważna dla niego. Te wszystkie trudne chwile, kłótnie, nieporozumienia, gorzkie słowa - to jest nic przy tych miłych cudownych chwilach, a w życiu powinniśmy skupiać się na "pozytywach", bo zdaje się, że tak mało dostrzegamy w naszych związkach tych wspaniałych momentów. I jak wyobrażam sobie dzień ślubu to fakt, może nie poczuję motylków ani nieokiełznanej euforii ale będę patrzeć w jego oczy i czuć, że mimo wszystko tak bardzo go kocham i tylko to się dla mnie liczy. To, że zaczynam nowy etap z człowiekiem nerwowym i wybuchowych, z bałaganiarzem i leniem, ale też dobrym człowiekiem, przyszłym wspaniałym ojcem i moją życiową podporą. Bo takiego go sobie biorę ja, świadomie i dobrowolnie, a nie odurzona dużą dawką endorfin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to sie cieszsz
jakos srednio chcemis sie wierzyc o tych motylkach itp :p :p zwlaszcza jak sie z kims mieszka :p :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×