Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość statoilik

zabawne/denerwujące sytuacje z klientami

Polecane posty

Gość statoilik

Pracuję na stacji paliw, każdego dnia obsługujemy setki klientów, jak nie więcej. Codziennie zdarzają nam się komiczne lub nawet denerwujące sytuacje, czasem pozostaje tylko zwiesić ręce i wziąć głęboki wdech :D np: 1. - poproszę "ósemkę" - czy potrzebuje pani fakturę na paliwo? - ale ja tankowałam ropę a nie paliwo! 2.- tankowałem na trójce - ale trójka jest pusta - nie wiem, to na piątce - piątka też jest pusta - no ten czerwony opel co tam na końcu stoi, nie wiem jaki numer bo nie patrzyłem (nie ma to jak numerki na "chybił-trafił";) ) 3. - szóstka - 287 zł - nie - co nie? - no nie - ale wytłumaczy pan o co chodzi? - ta druga szóstka - ale szóstka jest tylko jedna, może chodzi panu o piątkę? - nie wiem, tankowałem za 15 zł, znajdź tam w komputerze 4. - czy temu chłopakowi co nalewa paliwo się płaci? - nie trzeba ale jeśli uzna pani za stosowne, to może pani zostawić mu napiwek - to niech szybko mnie pani skasuje póki jest zajęty innym klientem 5. - to może dogadamy się tak, że pani nie nabije tego paliwa na kasę i połowę pani weźmie do kieszeni a połowę ja? (o fakcie, że taka czynność jest fizycznie niemożliwa to chyba wspominać nie muszę;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedną nogą w rowie
:D Ale ja też nigdy nie pamiętam, nie wiem nawet który to numer stanowiska. Nie raz mówię, że że mój taki a taki samochód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statoilik
hehe:), a najśmieszniej jest jak na placu stoją trzy niebieskie i klient mówi: "ten niebieski" albo po marce samochodu a wszystkie są ustawione, że widać tylko bok auta i nijak nie można zgadnąć co to takiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja pracowalam lata temu w restauracji, gdzie niestety kazdy glosniejszy krzyk na kuchni bylo slychac na sale. i kiedys moj wspolpracownik byl na kacu i nie chcialo mu sie nic robic i ja zla krzyknelam na niego "Lukasz rusz sie bo ja nie bede za ciebie zapierdalac" wychylam sie za drzwi a tam przy barze stoi klient i wola do mnie "to ja pani pomoge zapierdalac".... to byl szok, ale na szczescie klient wszystko obrocil od samego poczatku w zart :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
denerwujacych sytuacji byla masa ale juz nie pamietam za bardzo. bo tam gdzie pracowalam to czasem bylo sie na kuchni a czasem na barze i przy kasie. i nie raz trzebebylo sie uzerac z wrednymi klientami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statoilik
Pamiętam jak wchodziły do użytku karty zbliżeniowe. Jeden klient zapytał mi się "czy mogę się do pani zbliżyć?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statoilik
Takich to pełno mamy w nocy. Przyjdzie taki szczeniak i powie "to co maleńka, sprzedaż mi to piwko to jakoś ci się odwdzięczę"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×