tuficzka 0 Napisano Kwiecień 17, 2013 Przepraszam, że tutaj. Ale nie wiem gdzie :( W ciągu dwóch miesięcy- straciłam pracę, mój ojciec kupił drugą firmę i zrobił prezesem swoją kochankę (poplątane, pomieszane.. trwa to bardzo długo- myślałam, że w końcu się ułoży, jako jedyna miałam nadzieję.. w końcu było lepiej, wracał prosto do domu itp.), rozstałam się z Mężczyzną, którego kochałam i nadal kocham (ja Go rzuciłam, On już nie chciał do mnie wrócić- ostro dałam Mu popalić), mój brat cioteczny popełnił samobójstwo.. przez to wszystko nie miałam siły na nic i jeszcze zawaliłam studia. Konsekwencją była depresja- Codziennie płacz, spanie, płacz, spanie. W między czasie jeszcze wysyłałam jakieś aplikacje. Poszłam do psychologa.. Sama wiedziałam, że już sobie nie poradzę. Myśli samobójcze. Zaplanowałam samobójstwo.. Z jednej strony było tak źle, z drugiej chciałam żyć. Nie wiedziałam już jak mam się uratować, nikt dla mnie nie miał czasu, tego dnia, gdy miałam to zrobić. Poszłam do kościoła.. Trafiłam na wspaniałego Księdza (tak, zdarzają się tacy- chociaż moje doświadczenia są różne), pomógł mi bardzo.. rozmawialiśmy kilka godzin, wyprostował moje myślenie. Zaczęłam znowu uśmiechać się, walczyć, żyć. Było już tak dobrze, myślałam, że wychodzę na prostą i właściwie nie wiem dlaczego połknęłam mnóstwo tabletek i poszłam spać. Obudziłam się i powiedziałam o tym Ojcu ( z którym prawie rok nie rozmawiałam- od momentu kiedy dowiedziałam się o tym co wyżej napisałam), zabrał mnie do szpitala, kroplówki. Żyję. Nie chciałam się zabić, miałam zupełnie inne leki, które wiem, że są groźniejsze.. bardzo dużo o tym czytałam. A wzięłam takie, po których raczej nie mogło mi się nic stać- bałam się 'jedynie' o wątrobę, dlatego powiedziałam Ojcu. Po tym szpitalu nadal dobrze się czułam, nawet lepiej niż wcześniej. Wiedziałam, że mam po co żyć, że coś mnie dobrego czeka.. Wkrótce dostałam pracę (w prawdzie tylko na 2 m-ce, ale umocniło to mój dobry nastrój). A teraz.. znowu opadam sił.. Ja już nie wytrzymuję tego, że nic mi się nie udaje. Że staram się, walczę i nic.. Nie mam pracy, straciłam Mężczyznę, którego kochałam i nadal kocham. (tak, wylądowaliśmy kilka razy w łóżku.. i z tym się czuję jeszcze gorzej- mam taką słabość do Niego, a wiem, że nie jestem dla Niego nikim ważnym). Powiedziałam dość, wyjeżdżam za granicę- muszę oderwać się od tego domu, od Niego, od problemów ze znalezieniem pracy co strasznie dobija.. Wysłałam do różnych agencji CV i dostałam propozycję pracy zagranicą i teraz strasznie się tego boję. Boję się czy będzie dobrze i stanę na nogi, czy czasem nie załamię się gdyby było coś nie tak, a tam będę zupełnie sama. Jeszcze tydzień temu byłam zadowolona, walczyłam, a teraz znowu czuję się jakby wracała depresja. Tak boję się tego stanu z zeszłego roku.. Wiem, że jest to zagmatwane. Wiem, że dużo nie zostało napisane.. tego jest po prostu za dużo, mogłabym książkę napisać. Chyba nawet nie liczę na odpowiedź, chociaż chciałabym ją zobaczyć. Ja po prostu musiałam gdzieś to napisać. Boję się.. i nie wiem co mam robić. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach