Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

nomophobia

Mój chłopak przestał mnie kochać? Mówi ciągle przykre rzeczy, a ja go kocham

Polecane posty

Jesteśmy ze sobą rok, ja mam 18, on 19 lat. Przez cały czas było pięknie, zdarzały się oczywiście kłotnie, ale się godziliśmy. Bardzo nam obojgu zależało, choć bywały chwile zwątpienia. Był okres kiedy przestałam o niego dbać wystarczająco, ale to już minęło, choć od wtedy było gorzej i gorzej, ale nadal uważam że można było z tego wyjść, że musiało być coś jeszcze... Ostatni miesiąc był okropny, coraz więcej kłótni. On mi mówił, że nie wie, czy chce ze mną być. Po 2 dniach, że chce, po kolejnych 2 - znowu nie wie. W końcu nie wytrzymałam - poprosiłam o jasną odpowiedź, której już nie wycofa, dałam mu więcej czasu. Początkowo znów się powtórzyło (tak/nie/nie wiem), ale teraz zerwaliśmy ze sobą i od tygodnia nie jesteśmy razem. Byłam pewna że to czas na zastanowienie, on już pierwszego dnia po zerwaniu nazwał się "moim mężem" i zachowywał się jakby bardzo mnie kochał ale powiedział że musi to przemyśleć żeby znów nie zmienić decyzji. Od tego dnia było jeszcze gorzej. Było parę kłótni, czasem o nic - dla mnie nic nie znaczyły (kłótnia o grę itp.?) i dla niego dawniej też by nie znaczyły, jednak powiedział że "ciągle się kłócimy, że jest zmęczony, że te kłótnie mają duży wpływ" Wczoraj doszło do rozmowy. Okazało się że on nie wie czy mnie kocha, ledwo to czuje. Nie chciał już dłużej tego ciągnąć, ja chciałam żebyśmy spróbowali - on wierzy że "jezeli mamy ze sobą być to kiedyś się zejdziemy". Ja obawiam się że za 2-3 lata już będziemy zbyt oddaleni od siebie. Myślałam, że będzie chciał się postarać - on podniósł głos, powiedział ze chcę to naprawić na siłę... okazało się że cały ten tydzień zerwania robił coś, co zawsze sprawiało mi ogromny ból, będąc ze mną nie robił tego - nigdy, przenigdy by mi tego nie zrobił, wiedział jak mnie to rani. Powiedział że jestem irytująca, mam dużo wad, które musiałabym zmienić... był dla mnie niemiły, ja próbowałam coś powiedzieć- odbierał to jako atak... W końcu powiedział że zrobimy sobie tydzień przerwy, oboje się zastanowimy i jeśli zdecydujemy być razem - będziemy musieli (albo może ja?) nacierpieć się dużo, wybaczyć sobie wszystko i zmienić wiele w sobie... Naprawdę nie wiem co robić - nigdy nie był taki, nawet kolezanki by tak nie traktował... Jeszcze miesiąc temu pisał mi, jak się cieszy że ze mną jest, jak mu na mnie bardzo zależy, pisał mi wierszyki miłosne... Miesiąc... i zachowuje się jakby mnie nie znosił... Staram się ale co mam robić? Zamęczyć go własną obecnością? Zmieniać po kolei wszystko w sobie, aż w końcu okaże się że nie ma za co mnie kochać, bo jestem jakimś szablonem? Nie mogę bez niego żyć, ale to boli jak mówi do mnie... jakbym była jego wrogiem, jakbym go conajmniej zdradziła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi gigi
już ma następną na oku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
/ja oczywiście mogłabym mu to wybaczyć, ale tylko jeśli poczuję że mu zalezy... nawet wczoraj ta rozmowa... nie był za bardzo zaangazowany, ranił mnie bez namysłu... @gigi gigi spytałam go o to, ale odpowiedział, że nie ma nikogo z kim chciałby być (ew. poza mną) nie okłamywał mnie nigdy, nie wierzę że teraz by się na tyle zmienił, żeby to zrobić, więc wierzę, że nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi gigi
skoro już wytłumaczyłaś misia to nie mam nic więcej do powiedzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po prostu go dobrze znam, on mówił mi dosłownie o wszystkim... nie chcę go tłumaczyć ale nie okłamał mnie nigdy w zadnym drobiazgu, nawet jeśli nie chciałam usłyszeć prawdy, on mi ją mówił. wiem że to tak brzmi, ale wczoraj też powiedział wiele bolesnych rzeczy... chyba nawet gorszych, więc czemu miałby to ukrywać? już bym wolała to, niż taką niejasną sytuację, kiedy nie wiem naprawdę, czemu on stał się taki... on wciąż mówi ostatnio, że może nie jest gotowy na taki powazny związek, myślałam że może chce się "wyszaleć" i tak się usprawiedliwia tą niegotowością... mimo wszystko spędziliśmy razem rok, nie mogę patrzeć na niego jak na ostatnią świnię, która kłamie, zdradza i ma mnie w dupie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze to przejsciowy kryzys choc ja ze swoim facetem mam podobnie.. sama siebie niekiedy nie rozumiem, kocham i nie nawidze, a moze juz tylko nie nawidze, on w to nie wierzy,za wszelka cene chce mnie zatrzymac przy sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za bardzo mu sie cisniesz w
i niestety dobra dusza pisze ci dobrze, pewnie juz inna bzyka i leje na to co ty czujesz i uwazasz, zycie kochana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×