Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zasiedziana

chce sie wygadac

Polecane posty

Gość zasiedziana

nie oczekuje ze ktos odpisze. po prostu musze sie wygadac. mam dosc.od ponad roku siedze w domu . cala ciaze bylam na zwolnieniu poniewaz mogla ona zagrazac dziecku. teraz przebywam na macierzynskim. ogolnie jedyne osoby z ktorymi sie widuje to moje dziecko maz i tesciowa ktora i tak jest zbednym elementem bo odkad pojawilo sie dziecko tylko mnie irytuje.. czasem odwiedzam mame i moge pogadac z nia z siostra lub szwagierka. i tyle. dostaje juz fiola. wszystko mnie wkurza.nawet dziecko kiedy strasznie marudzi. wpadlam w kierat prania sprzatania gotowania. maly jest juz ciezki czasem rece odpadaja mi od noszenia go. maz mnie irytuje. nie mam ochoty na seks, nawet przytulac mi sie nie chce. wieczorem marze tylko zeby zasnac. chcialabym miec chwile na siebie, ale ostatnio jak wyskoczylam do miasta na zakupy (dokladnie po pampersy i cos do jedzenia) to po godzinie mialam telefon od meza gdzie jestem bo sie stesknili. chcialabym gdzies wyjsc ale wiem ze jak zostawie meza w domu z dzieckiem to na 90% on bedzie sie zajmowal komputerem/autem a malym zajmie sie tesciowa, a to zupelnie inna historia. DŁUGa historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam obiawy depresji,ani leki ani terapia nie pomagaja.moze taki poprostu jestem.od 20 roku zycia zaczalem miec chyba nerwice zoladka-mam mdlosci jak sie denerwuje.mam niska samoocene i chyba slusznie.w niczym nie jestem dobry i nic nie potrafie.mam 25lat i nie moge skonczyc matury.pracy tez mozna powiedziec ze nie mam,pomagam w rodzinnej firmie- jakies blachostki.rodzina mnie utrzymuje.jetem z rozbitej rodziny po malych przejsciach,ktore byly w dorastaniu.czuje ze jestem zerem i juz nic sie nie zmieni.zapadam w takie stany ze przerastaja mnie najmniejsze rzeczy.wszystko sie wali,ludzie wykorzystuja slabosc i wchodza mi na glowe.znajomi,kazdy ma do mnie jakis problem nie wiadomo o co.pakuje sie w same problemy.najlepiej jak bym sie nie ruszał...unikam ludzi bo nie mam nic do powiedzenia.z kim bym nie przebywal,gdzie bym nie byl wszedzie mam straszny doł.stawiam sie w sytulacji innych i twierdze ze na ich stanowisku nigdy bym sobie nie poradzil.wszyscy ida do przodu a ja zatrzymalem sie na poziomie gimnazjum i rozkminiam jakis ludzi i rozne glupoty.wszystko widze w ciemnych barwach,nic mnie nie cieszy.stracilem wszystkie zajnteresowania.kiedys bylem dobry w kazdym sporcie teraz nawet to stracilem.chcialbym duzo w zyciu osiagnac a przerazaja mnie drobne sprawy.nie mam znajomych,przyjaciol,rodzina niby mi pomaga,ale czlowiek w stanie depresyjnym czuje jakby byl ze wszystkim sam.nie moge sluchac jakis klotni,niepowodzen bo zaraz placze.przed tym wszystkim bylem silny i zawziety.teraz wszystko sie zmienilo.zachowuje sie jak jakas c***a,ale nie moge tego zmienic to jest silniejsze odemnie.mam jeszcze duzo innych obiawow np.brak koncentracji,pamieci,nie moge rano wstac jestem caly czas zdolowany.na kazdym kroku dotyka mnie niska samoocena w kinie w parku czy w sklepie.w domu tez duzo problemow.ojciec alkoholik mama schorowana.ja w tym stanie ciagle na cos choruje.nikt mnie nie rozumie bo wygladam na zdrowego i na wszystko mam.tylko w srodku jest zupelnie co innego,wszedzie jest taka sprzecznosc.nie potrafie nawet dobrze przedstawic sytulacji.ogolnie o czym nie pomysle to wszystko jest zle.mam tysiace problemow ktorych nie da sie opisac i zrozumiec.dochodzi do takich stanow ze nie da sie tego wytrzymac wszystko narasta i nawarstwia sie tylko ten co przezyl depresje to zrozumie.boje sie cos sobie zrobic a z drugiej strony nie da sie tak zyc.pisze to poniewaz jestem ciekaw czy ktos mnial cos podobnego?czy da sie jeszcze kiedys z tego wyjsc?poza tym jestem normalny,boje sie ze bede sie blakal po ulicach albo szpitalach ktore i tak nic mi nie pomoga.zadne leki na mnie nie dzialaja.Albo jestem wyjatkiem i mam rozne obiawy z glupoty albo w tej chorobie tak o sobie mysle.doszukuje sie przyczyny,ale to duzo rzeczy mozna sobie przypisac.ogolnie dotykaja mnie na codzien rozne niepowodzenia za duzo by pisac. wydaje mi sie ze to co mnie dotyka jest najgorszym cierpieniem na ziemi.rak jest powazna choroba,ale przynajmniej sie szybciej odchodzi.czuje jakbym powoli umieral a mam 25lat to niesprawiedliwe!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×