Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Reinka

Tak bardzo chcę drugiego dzidziusia a mąż czeka nie wiadomo na co:(

Polecane posty

Witam. Mam 30 lat i wspaniałego synka, który we wrześniu skończy 4 latka. Jestem jedynaczką i zawsze nad tym ubolewałam, dlatego od samego początku oswajałam męża z myślą że będziemy mieć dwoje dzieci i nie protestował kiedy odkładałam wszystkie rzeczy po synku na strych. Może nie żyjemy ponad stan ale na brak pieniędzy raczej nie narzekamy. Zawsze jestem w stanie coś odłożyć. Mąż natomiast boi się, że na drugie dziecko nas nie będzie stać. W lutym kupiliśmy dom i już nawet zgodził się na drugiego maluszka. Zaczęłam więc łykać kwas foliowy, zrobiłam badania i moglibyśmy się już starać, tymczasem mąż wymyślił, że musimy pomieszkać jeszcze 2 miesiące w nowym domu żeby zobaczyć jak będziemy stać finansowo:( Ręce mi opadły. W sąsiedztwie nie ma małych dzieci i serce mnie boli jak widze naszego synka, który ciągle bawi się sam. Jak mogę przekonać męża i tym samym za bardzo nie naciskać? A może sobie odpuścić i czekać aż sam powie, że chce dziecko?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaaneczki
Miałam identyczną sytuację. Córka skończyła 4 lata, kupiliśmy dom, wykańczamy go. Nie jesteśmy biedni ale nie żyjemy ponad stan. Mąż bał się, że nie będzie nas stać, że znów pieluchy, że.... cokolwiek. Czasem miałam wrażenie, że wymyśla powody. Też jestem jedynaczką i też nie chciałam, by moje dziecko było samo. Planowałam, że postaramy się o rodzeństwo "jedno po drugim" ale mąż był zdecydowanie przeciw i wiadomo, na siłę nie ma sensu - ale gdy kupiliśmy ten dom, to mi się cierpliwość zaczęła kończyć. 5 pokojów + poddasze i co? My we troje? W jednym pokoju sypialnia, w drugim dziecko, w trzecim mój gabinet, poddasze męża, na dole salon i... jeden pokój zagracony kartonami. Aż się prosiło! Nie wiem co Ci poradzić - ja sobie odpuściłam. Nie z własnej woli, po prostu stwierdziłam, że tyle lat namawiania, że w końcu mówił że gdy będziemy mieć własny dom a gdy już mieliśmy: znów coś... coś we mnie pękło. Powiedziałam mu, że mu nie wierzę, że kiedyś będziemy mieć kolejne dziecko, że zaczynam sprzedawać ubrania, wózek, łóżeczko, które trzymaliśmy po pierwszym. Ale w głębi duszy coś we mnie płakało, łykałam więc ten kwas foliowy ale w ogóle nie wchodziłam na temat dziecka, mało tego, ucinałam temat gdy tylko mąż coś przebąkiwał i w ogóle nie chciałam słuchać gdy opowiadał o ciążach i małych dzieciach znajomych z pracy. I to był dobry krok - mąż któregoś dnia przyszedł z pracy i powiedział, że czuje się gotowy na dziecko. Tak po prostu, jak "co dziś na obiad?". Mieliśmy zaplanowaną wycieczkę ale ja tak bałam się, że zmieni zdanie, że niemal natychmiast wzięliśmy się do roboty, wolałam umierać z nudności na wyjeździe niż za miesiąc usłyszeć, że jednak zmienia zdanie. Niedługo rodzę :) Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję mamaaneczki i gratuluję:) Ja dopiero od pół roku wspominam mężowi od drugim maluszku, staram się nie zaczęsto żeby nie naciskać, ale nie mogę o tym przestać myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reinko
A ty pracujesz? Nie dziwię się mężowi, przy dzisiejszych ogromnych możliwościach dziecko to ogrooooomne wydatki... A szkoda dziecko marnować na marny start :-( Po co ma przychodzić z płaczem bo inni mają to i to, jeżdżą tam i tam, itp. Sama chciałabym drugie dziecko, ale najpierw muszę/chcę wrócić do pracy. Dom chyba nie na kredyt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×