Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zmeczona zona

ile wasi męzowi spędzają czasu poza domem

Polecane posty

Gość zmeczona zona

mojego męża nie ma w domu od poniedziałku do piątku po 12h - tyle zajmuj emu praca z dojazdem; wraca po 18; raz w tyg regularnie chodzi na takie swoje zajęcia na 2- 2,5h (od 19 do 21.30); poza tym w związku z tymi zajęciami nie ma go dodatkowo przynajmniej 1-2 razy w miesiacu w sobotę lub niedzielę prze przynajmniej 3h; w tym miesiacu np już 1.05 musiał wyjść na 3h, dziś wyszedł o 17.30 i jeszcze go nie ma; za tydzień w niedzielę pójdzie na jakieś 4-5h; 20.05 na jakieś 2-3h; mamy małe dziecko które w tygodniu prawie go nie widzi; ja mam dość że w weekend tez sama zostaję z dzieckiem kiedy mamy jedyny czas, żeby razem spędzić; w soboty nadrabiamy za cały tydzień, sprzątamy, robimy zakupy; ma juzdość tych jego wyjść;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona zona
czy uważacie, że mogę mieć do niego pretensje, że tych wyjść jest za dużo? bo on zawsze odpowiada, że nic złego przecież nie robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8h od poniedziałku do piątku
.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyny mają rację
już była tu taka umęczona z 2 tygodnie temu :-) Mój jest tak zmęczony po pracy - wraca koło 17stej, że b. często zamiast iść coś zrobić dla siebie, je obiad i idzie spać i śpi do 20stej. Na moje oko stres go zżera, ale nie może się przemóc, żeby wrócić do sportu. Teraz może na piłkę będzie znowu chodził, to ze dwa razy w tygodniu go pewnie nie będzie. A tak to chodzi na angielski jeden dzien w tygodniu i wtedy wraca po 21szej. Nawet jakby miał codziennie jakieś zajęcia, to wg mnie spoko, bo ja się sama w domu nie nudzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nikt nie obiecywał, że
małżeństwo o niekończąca się bajka ;-)... Jak ja się cieszę, że to już za mną! :-P:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam swojego od 14.30
lub 15.30 w domu. czasem wyjdzie na 1,5 h na basen lub 1 raz w tyg. na 2 h na piłkę. jak soboty czy niedziele pracuje do 14 to inny ma dzień wolny. po pracy je obiad, posiedzi na necie,zajmie się dzieckiem,ze ja mam czs dla siebie, poodkurza,pójdzie z nami na spacer, kolo 19 zawsze uczestniczy w kąpieli,a raczej kapie. ja organizuje ręcznik,ubranka itp. na basen wychodzi zazwyczaj po kapieli i wraca jak mały zaśnie i wieczory sa dla nas:) piłka to dopiero o 21. jeździmy razem na zakupy.jak dziecko bylo malutkie i byly mrozy to sam je robił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzeba bylo być panna
a coś myślała,ze założysz rodzinę, będziesz siedziała w domu a mąż będzie zarabiał pieniądze, zajmował się dzieckiem i tobą, wybij to sobie z głowy, doba ma tylko 24 godzin i żeby nawet chciał to nie da rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość derrtr
widzisz jaka zadowolona jest ta pani ( wyzej wypowiedz) co ma już to za sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hoseee
a gdzie on wychodzi na te 2-3h?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mój nigdzie nie chodzi, wszystko razem robimy. Mam dość czasem, zachęcam go do wyjść, ale on musi być non stóp, taka jura domowa z niego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupoty gadasz
uważam, że każdy z małżonków powinien miec jakieś swoje życie, pasje itp itd. Nie trzeba spędzac cąłego wolnego czasu poza pracą razem. Ja tez chcę się spotkac z kolezankami, wyjść do fryzjera, kosmetyczki itp itd mąż ma prawo jechac sobie na ryby albo spotkac się z kumplami na piwku. Małżeństwo to nie jakies uwiązanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1-9-7-7-98-00
Moj tez ciagnie do domu...czasem wyskoczy do brata czy ojca, ale weekendy spedzamy przewaznie razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ano właśnie, a my do tego mamy wspólną pasję, która realizujemy w wolnym czasie, ale np w góry z malcem nie pójdziemy. Zachęcam go ale on nie chcę beze mnie, mówi że poczekamy aż mały dorosnie i znów będziemy chodzić. A ja mam ochotę czasem potesknic za nim. Rozstajemy się tylko na czas pracy. Oboje pracujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamamijja
A moj mąż jest co 2 dni w domu ,oczywiscie całe weekendy w pracy,teraz chwilowo jest sam więc zapierdziela non stop..jest w domu co tydzien na dzień lub dwa..:/ Nawet nie wiecie jak mnie wkuuurza ,gdy w taką piękną niedziele jak dzisiaj siedzę sama z dzieckiem,a wszędzie całe rodzinki :( Dobrze,że mam synka ze sobą bo bym zwariowała:P Poza takimi niedzielami jest ok , lubię siedzieć sama (znaczy z synkiem) bo w domu czy ogrodzie nam się nie nudzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tych babek
a może wasi męzowie - Ci co ciągle w domu siedzą - po prostu nie mają kolegów z którymi mogliby sie spotkać poza pracą. Ja np. nie miałam w nowym miejscu zamieszkania zadnych znajomych. Ani do kogo buzi otworzyć ani nic...dopiero w pracy zaprzyjaźniłam się z 3 osobami i czesto spotykamy sie równiez poza pracą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona zona
ja nie mam nic przeciwko wyjściom; gdyby maż wracał do domu po 16 to nie byłoby problemu; a tak to w ogóle nie mamy czasu dla siebie; nie mamy jak pogadać, zaplanować czegoś; ciagl e wbiegu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona zona
nigdzie nie wychodzimy, nigdzie nie wyjeżdżamy, wieczorami to jestem tak zmęczona, że juz mi się nic nie chce; zresztą maż też zmęczony jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo. W domu sie nudzi, dusi. Nic w nim nie robi. W pleja tylko gra. Kiedys kapalismy razem dziecko, teraz juz jest duza i sama sie kapie. Tesciowa nauczyla go, ze nic nie musi. Nawet mu chleb do pracy robila, gdy wracal upity i gdy ja nie chcialam mu zrobix - jest dorosly. Malzenstwo to nie wiezienie, ale on nie ma pasji. Kazde jego wyjscie to pretekt do picia. I tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×