Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość to moja wina, wiem

Czy w takiej sytaucji mąż ma prawo mnie znienawidzić?

Polecane posty

tak zwane warunki lokalowe :O:O:O wogóle dziś mam jakiegoś doła... i zastanawiam się czy lodów nie zjeść :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też przeczytałam wątek od A do Z :) Autorko walcz i nie poddawaj się !!! Znam Twój ból...jak poznałam męża wazyłam 72 teraz 90 - przy 178cm Jesteśmy 11 lat po ślubie i mamy 2 dzieci.Wiem że mąż mnie kocha taką jaką jestem i okazuje mi to na co dzień i co wieczór :) :) U mnie są pewne kłopoty zdrowotne przez które jest tak ze raz waże 90 a za pół roku 78-75 po czasie znowu 90.Chodze na fitness ćwicze w domu - i jestem na wiecznej diecie,dla siebie dla męża,dla dzieci. W najgorszym i krytycznym momencie ważyłam 102 i nie było to wcale w ciąży. Będe sledzić Twój wątek więc być przykładem dla wielu z nas że warto się starać !!! Trzymam kciuki !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziubas, a jakie masz te warunki lokalowe, że nie dasz rady tam wcisnąć dzidziusia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POCZWARKA - to moja wina, wiem
a*******l23 - gdzie jesteś??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o matko! Gosciu od tgo meza zwyrodnialego- widocznie to wszystkozwryfikowalo! masakra jak mozna byc takim buakiem i jeszcze podatnym na oceny p\zryych kumpli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POCZWARKA - to moja wina, wiem
Aaa miałam rano Wam to napisać, ja padłam :D Wczoraj jak w nocy skończyłam pić to piwo, o którym Wam pisałam, odłożyłam puszkę pod ławę. I poszłam spać. Dziś rano, poranek jak co dzień. Wstaliśmy, wzięłam synka do łazienki na przewijak, zmieniłam pieluszkę, ubrałam i puściłam na czworaka, synek już sobie sam super radzi. Podreptał w stronę salonu, a ja w łazience sprzątałam pieluchę i pidżamkę. Idę do salonu, spoglądam na podłogę, w stronę kocyka, na którym normalnie co rano synek się bawi - nie ma go. Patrzę, a ten siedzi pod ławą przyklejony do puszki :D Głowa do góry, puszka w górze i wysysa resztki :D Pierwsze co - wybuchnęłam śmiechem :D Ale w sekundę później podleciałam do niego w te pędy, wyrywam mu tę puszkę, jak mocno trzymał! A jak się popłakał jak mu zabrałam! Idę z tą puszką do kuchni do kosza, a ten leci za mną z płaczem, by mu oddać. Masakra, alkoholik mi mały rośnie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POCZWARKA - to moja wina, wiem
Też przeczytałam Twoją historię. I masz racje - mam szczęście. Szok, że można tak kogoś potraktować. Twój mąż jest dzieckiem, a nie facetem, jeśli ważniejsze jest dla niego to co powiedzą kumple. Zrezygnował z Ciebie, bo kumple mu dogryzali? Co za mięczak. I co, teraz z tymi kumplami założy rodzinę i z nimi spędzi resztę życia. Powodzenia. Szczęście dla Ciebie, że tak szybko wyszło szydło z worka i będziesz mogła sobie na nowo ułożyć życie, bez tego d*pka. Cieszę się, że dałaś sobie radę i pokazałaś mu, że to jednak on nie jest wart Twojej uwagi, a nie na odwrót. Niezły cwaniak, jak się wyrobiłaś to sobie przypomniał o rodzinie? Mam ja szczęście, oj mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantastyczny temat!!
Nigdzie nie nasrałaś, najwyżej do muszli. Nie rób z siebie cierpiętnika i zacznij normalnie funkcjonować - pomyśl nad sobą, zainteresuj się czymś. Zresztą kura domowa to nie wstyd, wielu mężczyzn oddało by swoje karierowiczki za jedną taką jak ty. Głowa do góry koleżanko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żeby wcisnąć malucha to może i jest gdzie ale ogólne warunki... ja w nich ledwo wytrzymuję i nie wyobrażam sobie dziecka na coś takiego narażać :O nie mówiąc o tym że sama nie bardzo wiem jakbym dała radę tu przetrwać w ciąży :( w dużym skrócie - stary drewniak (z 1907r) my mieszkamy na górze, teściowa na dole. są stare okna (prawie już wypadają z ram), jedynym ociepleniem desek w ścianach są kolki (!), strych jest wogóle nie ocieplony, piec jest na węgiel i ciepła woda też. więc ogólnie wygląda to tak że nawet w lato trzeba codziennie rozpalać, co skutkuje tym że ciepła woda jest tylko wieczorami. z pieca non stop się dymi i pyli - codziennie ten smród czuć w naszym mieszkaniu. w zimę w ciągu dnia nikt nie rozpala (bo wszyscy w pracy) więc jak wracamy z pracy to jest 12 stopni, rano jak się wstaje to już dawno wygaszone w piecu więc znów jest zimno. w lato u nas na górze jest koło 35 stopni - bo dom bez żadnej izolacji :O już nie mówiąc o tym że brakuje nam szafek w kuchni, większość armatury w łazience cieknie, marzę o własnym ogródku a tutaj teściowa rządzi [np w zeszłym roku sobie hodowałam różne krzaczki przez całe lato a teściowa na jesień wszystko wyrwała :( ] takich niby-szczegółów są miliony ale uwierzcie mi że na dłuższą metę taka egzystencja jest do (_I_) nie robimy tu żadnego remontu żeby nie ładować pieniędzy bo z mężem budujemy dom (juz mamy stan surowy) więc cała nasza kasa idzie na budowę... i tak czekam żeby już mieć chociaż perspektywę przeprowadzki tam ale to się jeszcze zejdzie... i tak wstrzymuję się cały czas z decyzją o ciąży :( przepraszam że tam zrzędzę ale chyba muszę się wygadać, jakoś ostatnio tylko mi się płakać chce 😭 - poczwarko tez się uśmiałam z twojego synka ;) to tak jak mój chrześniak (ma 6 m-cy) na wszelkich imprezach najbardziej wodzi oczami za butelkami z wódką :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziubas, myslalam ze masz problemy zdrowotne i dlatego nie mzoesz miec dzieci. A tak, bedziecie mieli swoj dom, to przyjdzie czas na dzieci. Głowa do góry, już bliżej niż dalej. Ja dziś na diecie :) Nie jem nic słodkiego, pije duzo wody i zeiloną herbate. Zaraz usypiam córe i ide cwiczyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POCZWARKA - to moja wina, wiem
Dziubas - chciałam napisać dokładnie to co vitalija. W sumie to masz rację, że do takich warunków mieszkaniowych nie chcesz dziecka sprowadzać, bo i Wy byście się umęczyli, ciągle rozpalanie, pilnowanie temperatury, grzanie wody, czy przeciągów nie ma, ogrzewanie łazienki do kąpania itp, a za tym i dziecko by pewnie częściej chorowało. Dobrą decyzję podjęłaś, że poczekacie z tym aż wprowadzicie się do nowego, swojego domu. Takie jest moje zdanie. I nie przepraszaj, że zrzędzisz, po to tu jesteśmy :) A poza tym nie uważam, że to co wyżej pisałaś to zrzędzenie tylko racjonalne myślenie o przyszłości dziecka. Wszyscy rodzice powinni mieć takie zdrowe przemyślenia, nie było by może na świecie tego co jest w tej chwili - człowiek nie bałby się Wiadomości oglądać. A mój synek właśnie usnął, idę pod prysznic na pealing. Wieczorem z mężem i teściem idziemy do kuzyna na mecz, pewnie będzie piwo, wódka i raczej nie odmówię, żeby nie wyjść na zołzę, tylko na fajną żonę, taką i do tańca i do różańca :D A tak w ogóle to chciałam się tylko pochwalić, że mam najlepszego teścia pod słońcem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vitalija super widzieć cię w dobrym humorze i z dobrym postanowieniem :) tak trzymaj :) - poczwarko fajnie ci że masz super teścia :) mój jest do kitu... i uważam że wieczorem powinnaś sobie trochę odpuścić dietę - w takie wieczory warto trochę "zaszaleć" :P - ten nasz dom to wogóle się nadaje... schody są tak wąskie że ciężko z zakupami wejść do nas na górę a co dopiero z wózkiem :/ - setunia ale jak patrzę na maluszki wokół to ja tez juz bym chciała :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vitalija super widzieć cię w dobrym humorze i z dobrym postanowieniem :) tak trzymaj :) - poczwarko fajnie ci że masz super teścia :) mój jest do kitu... i uważam że wieczorem powinnaś sobie trochę odpuścić dietę - w takie wieczory warto trochę "zaszaleć" :P - ten nasz dom to wogóle się nadaje... schody są tak wąskie że ciężko z zakupami wejść do nas na górę a co dopiero z wózkiem :/ - setunia ale jak patrzę na maluszki wokół to ja tez juz bym chciała :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziubas, a może postarać się o niekontrolowaną wpadkę? :) Nie dziwię Ci się, że chciałabyś już dziecko. Ja byłam w podobnej sytuacji, też czekaliśmy - najpierw bo szkoła, potem bo praca, bo mieszkanie, bo pieniądze. No i w końcu bach, niespodzianka. I to jest najlepsza niespodzianka w moim życiu :) Powiem Ci, że jak już dziecko jest na świecie to człowiek zapomina o tych warunkach, cieszy się z tego co ma, byle w tych czterech ścianach była miłość i ciepło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, Ty na prawdę jesteś szczęściarą. Nie dość, że spoko mąż, to teraz jeszcze piszesz, że super teściu... Mąż nie ma brata przypadkiem? Wolnego? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POCZWARKA - to moja wina, wiem
Hehe ma brata :) młodszego, ale to jeszcze dzieciak :D może za kilka lat... Choć podejście do dzieci już ma świetne, z pewnością będzie cudownym tatą. Próbuję od jakiegoś czasu zrobić coś ze swoimi stopami, ale chyba będę musiała wybrać się z nimi do kosmetyczki, bo sama sobie nie poradzę. Mój mąż ma stopy gładziutkie jak pupa synka, a ja, porażka.. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POCZWARKA - to moja wina, wiem
W ogóle to cera ostatnimi dniami bardzo mi się popsuła. Jakieś takie wypryski mi wyskakują. Ale czytałam już na necie, że to efekt diety, że organizm się oczyszcza, albo też dlatego, że za bardzo ograniczyłam tłuszcze. Dzięki Bogu to ponoć przejściowe, bo wyglądam kiepsko :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe wpadki by nie było bo mąż też by już chciał potomstwo ;) tyle że naprawdę ten dom się do niczego nie nadaje - ja w zimę często jestem przeziębiona, trzeba dźwigać węgiel, rąbać drzewo, nawdychać sie popiołu :/ a nie ma opcji żebym ja była wyłączona z tych czynności... ech, a najgorsze jest to że już tak czwarty rok tu wegetujemy :( i pewnie jeszcze zejdzie się ze 2 :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POCZWARKA - to moja wina, wiem
Ej laski, co tu taki zastój?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdfghjkl23
hej dziewczyny! ja jestem i podczytuje od czasu do czasu, ale ostatnio mamy super pogode i cale dnie spedzamy na zewnatrz. zabieram synka na spacery conajmniej godzinka spacerowania i godzinka na placu zabaw i na kocyku na zewnatrz, a jak maly spi to ja do ogrodka i opalanie:) fajnie sie juz przybrazowilam(chociaz porownujac do innych to ciagle jestem blada, ale mi ciezko sie opalic na braz-jestem niebieskooka blondynka i opalam sie na czerwono a dopiero pozniej troszke ciemniej) i dlatego nie mialam czasu pisac. Mowie Wam odkad przestalo padac i mamy troche slonca czuje sie jak nowonarodzona i od razu wydaje mi sie ze schudlam i lepiej wygladam( to pewnie zludzenie:) Maz kupil mi zestaw do jogi , bo chcialam mate do cwiczen a on znalazl po okazyjnej cenie mate, pilke-ta duza do cwiczen, plyte, ksiazke i jeszcze jakies pasy. Jogi raczej nie bede praktykowac ale na pilce sobie skacze i przy ogladaniu TV tak sie na niej ukladam ze czuje napiete miesnie brzucha. ciekawe czy cos to da bo przyjemniejsze od cwiczen i nie meczace tak bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak ja już marzę o opalaniu! tyle że cały dzień siedzę w pracy, jak wracam to zazwyczaj pada deszcz, w weekendy albo robimy coś na budowie albo pada :( ta pogoda przez ostatni miesiąc jest do (_I_) ale już podobno od środy ma być słońce to może w końcu w najbliższą sobotę i ja się powygrzewam na słoneczku bo jestem biała jak ściana :( u mnie weekend ogólne do kitu - naobjadałam się słodyczy, właśnie wróciłam z biegania żeby trochę spalić tego obżarstwa i po raz pierwszy dostałam kolki podczas biegu :O załamka :O w dodatku pokłóciłam się z mężem i jest lipa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POCZWARKA - to moja wina, wiem
Dziubas u nas też była kłótnia, nawet wyzwiska poleciały, wulgaryzmy, teraz siedzę i ryczę ;( Człowiek w nerwach palnie o kilka słów za dużo, a później się puka w ten durny łeb "po co?" I mam nadzieję, że to co wykrzykiwał mąż też było tylko na skutek nerwów. Czuję się teraz cholernie źle. Nie wiem, chyba zbierały się w nas jakieś pierdoły od dłuższego czasu i dziś wybuchło. Jezuuuu jak ja nienawidzę takich sytuacji! Mąż poszedł spać do salonu, a ja zasnąć nie mogę. Zaraz chyba piwo wyciągnę. Ale odbiegając od tematu jestem z siebie dumna - kiedyś takie kłótnie i nastrój po nich zajadałam słodyczami. Teraz - nawet nie kusi. Szok. U Was też od czasu do czasu zdarzają się takie poważne kłótnie?? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdfghjkl23
chyba u kazdego sie zdarzaja, chociaz u nas nie ma wulgaryzmow i wyzywania- chyba kazde z nas boi sie przekroczyc grnice:) ale za to sa wylewane zale i wypominki( to ja sie w tym specjalizuje). wiem jak sie czujesz, bo ja zwsze po klotni mam takie wyrzuty sumienia- po co to nam bylo? a najgorsze,ze u nas klocimy sie o takie bzdury ze wstyd powiedziec. tyle, ze moj maz jest baaaardzo cierpliwy i baaaardzo trudno go wnerwic, wiec u nas to raczej wyglada tak, ze ja gadam, gadam, gadam on cos odpowie ale spokojnie a ja napieram, tak jakbym wolala zeby sie ze mna naprawde poklocil i jeszcze jestem taka ze rycze przez glupoty. no ale moze to hormony:) sama nie wiem czemu tak mam ale czasami chce sie powstrzymac i nic nie mowic i mi nie wychodzi:( zawsze musze sie odezwac bo czuje jakby mnie mialo rozsadzic od srodka. nie wiem jak te kobiety, ktore sa np zdradzane moga obserwowac, zbierac dowody, czy nawet podejrzewac i cierpliwie czekac. ja bym chyba eksplodowala. tak czy owak sprobuj zasnac i nie martw sie. czasu nie cofniesz. ewentualnie idz sie pogodzic i moze zasniesz:) ja tak mam ze musze wszystko od razu wyjasnic i dzieki temu u nas nie bylo jeszcze cichych dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdfghjkl23
chyba u kazdego sie zdarzaja, chociaz u nas nie ma wulgaryzmow i wyzywania- chyba kazde z nas boi sie przekroczyc grnice:) ale za to sa wylewane zale i wypominki( to ja sie w tym specjalizuje). wiem jak sie czujesz, bo ja zwsze po klotni mam takie wyrzuty sumienia- po co to nam bylo? a najgorsze,ze u nas klocimy sie o takie bzdury ze wstyd powiedziec. tyle, ze moj maz jest baaaardzo cierpliwy i baaaardzo trudno go wnerwic, wiec u nas to raczej wyglada tak, ze ja gadam, gadam, gadam on cos odpowie ale spokojnie a ja napieram, tak jakbym wolala zeby sie ze mna naprawde poklocil i jeszcze jestem taka ze rycze przez glupoty. no ale moze to hormony:) sama nie wiem czemu tak mam ale czasami chce sie powstrzymac i nic nie mowic i mi nie wychodzi:( zawsze musze sie odezwac bo czuje jakby mnie mialo rozsadzic od srodka. nie wiem jak te kobiety, ktore sa np zdradzane moga obserwowac, zbierac dowody, czy nawet podejrzewac i cierpliwie czekac. ja bym chyba eksplodowala. tak czy owak sprobuj zasnac i nie martw sie. czasu nie cofniesz. ewentualnie idz sie pogodzic i moze zasniesz:) ja tak mam ze musze wszystko od razu wyjasnic i dzieki temu u nas nie bylo jeszcze cichych dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to współczuję dziewczyny tych kłótni:( jeśli o głupoty to warto się pogodzić od razu zanim się pójdzie spać trzeba iść spać pogodzonym, nie ma sensu się tak fochać jeżeli coś się niesłusznie wypowiedziało to należy to przyznać, przeprosić ja też niecierpie si,ę kłócić i wole od razu wyjaśniać trzeba umieć przyznać się do błędu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a u mnie niestety ostatnio jak są kłótnie to głównie o poważne sprawy :( już mówiłam mężowi że chyba nasze priorytety za bardzo zaczynają się rozjeżdżać... setunia u nas niestety po kłótniach są często ciche dni bo jak się wkurzę to mnie trzyma długo :O i często śpimy do siebie plecami :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POCZWARKA - to moja wina, wiem
A u nas raczej o takie błache sprawy, o poważnych potrafimy jakoś wspólnie rozmawiać i je razem rozwiązywać. Ale i tak to ja przeważnie jest prowodyrem wszystkich kłótni. Mam ciężki charakter, musi być tak ja chcę. A przed okresem to już w ogóle dramat. Wczoraj np poszło o to, że mieliśmy iść na grila. Mąż już się zebrał, mówi ubierz małego ja pójdę z nim jeszcze na spacer, a ty się w tym czasie spokojnie naszykujesz. A ja co, nie... Skoczyłam do niego, żeby sam go ubrał (chociaż dobrze wiem, że mi to idzie dużo szybciej i sprawniej, że synek nawet nie zdąży zapłakać, bo generalnie nienawidzi się ubierać). Mąż mówi, że po co małego rozdrażniać, żebym ja go ubrała, bo robię to lepiej. To ja dalej swoje, żeby nie brał mnie pod włos, że jego ulubiona wymówka, że ja robie lepiej, a on dzięki temu umywa ręce, że skoro on małego nie chce ubierać to nigdzie nie idziemy, bo ja się zebrać nie zdążę i że już mam do dooopy humor. No i mąż zostawił synka, wyszedł z domu. Dzwoni za chwilę czy idziemy, a ja się drę do niego do słuchawki, że ma wrócić do domu. On pyta: ale idziesz ze mną czy nie? A ja: wracaj do domu! Bo przecież ciężko było mi powiedzieć jak do człowieka, że tak, idę, ale wróć na chwilę do domu. Bo ja musiałam pokrzyczeć i porozkazywać :O No to mąż poszedł sam. no to wtedy ja się na śmierć obraziłam,że nas zostawił. Jeszcze później ze dwa razy pisał byśmy przyjechali, ale ja oczywiście się dumą uniosłam, że nie będę za nim latała jak pies. A po powrocie się zaczęło, że jestem nienormalna, że byliśmy umówieni, że przez moje rozjeeeebane fochy on musiał się głupio tłumaczyć dlaczego nas nie ma, że z ludzi idiotów robię itp... I miał rację :( Dziś już jest dobrze, mój mąż na szczęscie nie potrafi się długo gniewać. Napiszcie mi, że jestem zdrowo porąbana :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poczwarka to byłąś przed okresem? no to ja mam podobnie w sumie czepiam się o byle co ale faktycznie skoro maz powiedzial ze pojdzie na spacer z dzieckiem i wtedy ty sie bedziesz mogla spokojnie wyszykowac to niepotrzebnie sie upieralas przy tym zeby on przebral

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no rzeczywiście poczwarko dałaś mężowi popalić :P u nas o takie pierdoły jak się pokłócimy to szybko sobie wyjaśniamy ale jak są ważniejsze rzeczy to już ich tak szybko nie rozwiązujemy :( teraz mąż napisał do mnie smsa po wczorajszej kłótni jak gdyby nigdy nic... u mnie cały dzień leje a liczyłam że może dziś uda mi się wyjść na długi spacer

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×