Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutna776vg

Mój narzeczony wyjeżdża za granicę, chyba mi serce pęknie z tęsknoty...

Polecane posty

Gość Smutna776vg

Mój narzeczony lada dzień wyrusza do Szwecji, nie wiadomo jeszcze na jak długo. Jesteśmy razem 3 lata i dotąd mieliśmy siebie na co dzień. Serce mi pęknie z tęsknoty... Ktoś już przechodził przez to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to nie ma co.. to jak rozstanie, jesli nawet nie iwesz na ile.......... trudno sie mowi:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna776vg
To kwestia paru tygodni, góra dwóch miesięcy, nie wiem dokładnie. Jednak rozstanie to zbyt radykalne rozwiązanie, nie zrobię tego, bo go kocham i jesteśmy razem bardzo szczęśliwi. Chodzi tu o kwestie finansowe, dlatego się zdecydował

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi gigi
dobrze wam zrobi trochę odpocząć od siebie - mam nadzieję, ze nie jesteś bluszczem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna776vg
I wcale nie prosiłam o porady, tylko opinie kobiet, które przez to przechodziły ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna776vg
Bluszczem tzn? ;) tez uważam, że rozłąka dobrze nam zrobi, kiedys mieszkaliśmy daleko od siebie i daliśmy radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzielny pluszak
Hah pewnie tak bedzie. Nawet mi sie dalej niechce pisac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka Manchesteru United.
Ja osobiście nie, ale moja bliska przyjaciółka tak. Przez pierwszy tydzień była praktycznie załamana, ale z czasem było już lepiej. Praktycznie cały czas ktoś spędzał z nią czas, więc też nie miała dużo czasu na rozmyślanie. A w dodatku cały czas do siebie dzwonili, rozmawiali, pisali sms'y, kiedy już nie miał środków na koncie zawsze kupowała mu kartę no i jakoś przetrwali. Byli bez siebie 4 miesiące. Jeśli się naprawdę kochacie to na pewno to przetrwacie. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vghjjkooooovccc
e tam, pomysl ze on nie bedzie tesknil tylko bawil sie z nowymi dupeczkami w najlepsze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolinne
wiem co czujesz. moj narzeczony tez wyjechal do pracy ale widzimy sie raz w miesiacu 2-3 dni. tez mieszkalismy razem i widzielismy sie codziennie. bylo to dla mnie bardzo trudne teraz jest lepiej. najgorszy jest poczatek potem sie przyzwyczaisz. ja mam do tego taka sytuacje ze jestem w tym miescie praktycznie sama i nawet nie mam sie do kogo odezwac, zadnej rodziny itp. dasz rade miesiac, dwa to nie tak duzo. my bedziemy na odleglosc az do jesieni :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna776vg
Kochamy się bardzo. Komentarzy na temat zdrady nawet nie chce mi się czytać, bo jeżeli ktoś gówno wie to i gówno ma do powiedzenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna776vg
jolinne - jak się chce, to się potrafi ;) u mnie akurat to będzie trwało krócej, ale na pewno sobie dasz radę, życzę wszystkiego dobrego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee przywykniesz, mój mąż wyjeżdza w niedzielę do niemiec prawie pod samą granicęz francją, przyjedzie w lipcu, jakoś już sie przyzwyczaiłam, tm jeżdzi 2rok, wcześniej przyjeżdzał co 2tyg na 3dni, a pracował w warszawie, tutaj kupił sobie lycamobile abyśmy mogli gadac do woli, kupił sobie tablet i internet niemiecki aldi talk, gadamy godzinami, i jest ok, wiadome praca ale po pracy ma wolne tylko dla siebie, nie to co praca tutaj w kraju po 14godz i padał na twarz z zmęczenia, dziewczyno dasz rade pierwszy tydzień jest kiepski później już w górki ciesz się że udało mu sie znaleśc pracę zagranicą, bo coraz mniej ma takie szczęście,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiadome ze podejrzenie zdrady będzie zawsze choć by nie wiem jaki był by idealny zwiazek, tutaj się liczy tylko zaufanie, jak to jest to trzeba byc spokojnym, ja znam kumpli z któymi pracuje, znam ich żony, tworzymy taki zespól 9rodzin, heheheh a po 2 jak ktoś chce zdradzić to i tak zdradzi czy by pracował za granica czy pod nosem żony\narzeczonej\dziewczyny, nie ma tutaj żadnego zwiazku czy daleko czy blisko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcin_1989
Ja byłem z dziewczyną 2 lata, musiałem wyjechać do Irlandii prawie na trzy miesiące. Na początku było ciężko, ale później już jakoś mijało. Na lotnisku moja dziewczyna płakała i często podczas rozmów przez telefon też, ale daliśmy radę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie to pewnie bedzie czekac :) moj maz chce dostac awans i wiaze sie to ze szkoleniem ;) na weekendy pewnie by byl :) no i ja w tej sytuacji pewnie przeprowadze sie do mamy i bede nadzorowac budowe no i mam synka to juz sama taka nie bede :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, bylam w takiej sytuacji. Kilka tygodni to nie jest wcale tak strasznie dlugo. Ale wiem co czujesz. Przyzwyczailas sie do tego, ze jestescie ciagle razem i nagle trzeba sobie zorganizowac zycie w pojedynke i dac rade z tesknota. Z mojego doswiadczenia wynika, ze nieco pomaga, jak czlowiek wprowadzi w zycie pewien dosc utarty schemat i nieco zrytualizuje sobie przebieg dnia. Oczywiscie koniecznym rytualem jest Skype z ukochana osoba wieczorem :) W naszym przypadku to ja wyjezdzalam. Doslownie miesiac po slubie (a pobralismy sie stosunkowo szybko, bo po niecalych 2 latach razem) rozpoczelam doktorat w Niemczech i musialam sie przeprowadzic. Malzon mial jeszcze do skonczenia studia w Poznaniu. Bylismy osobno rok, widujac sie srednio raz w miesiacu na 2-3 dni. Straszne uczucie, tu sie zgadzam, ale da sie to wytrzymac. Najtrudniejsze sa pierwsze dni, bo trzeba sie przestawic na brak fizycznej obecnosci drugiej osoby. Potem wiadomo, bywaja dni totalnego dola, ale ogolnie idzie sie do tej samotnosci przyzwyczaic. Ja mialam o tyle szczescia, ze znalazlam ogromne wsparcie w ludziach z mojego kolegium doktoranckiego. Im tez te problemy nie byly obce. Jeden kolega robil w GEtyndze habilitacje, majac we Wloszech zone i dwojke dzieci, kolazanka wlasnie wrocila z polrocznego stypendium w USA, podczas ktorego swojego meza widziala raz... Podtrzymywalismy sie wzajemnie na duchu, a Malzon w Polsce mial wsparcie rodziny i przyjaciol ze studiow. Nie martw sie - dacie rade :) Tylko jedna sugestia - niech Cie reka boska broni schodzic zbyt czesto na tematy, w ktorych dziewczyny zwierzaja sie z podobnych problemow! Za duzo tam siedzi trolli, ktorzy co rusz sugeruja, z kim, jak czesto i w jaki sposob partner bedacy za granica je zdradza. Oszczedz sobie zbednych nerwow, naprawde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, bylam w takiej sytuacji. Kilka tygodni to nie jest wcale tak strasznie dlugo. Ale wiem co czujesz. Przyzwyczailas sie do tego, ze jestescie ciagle razem i nagle trzeba sobie zorganizowac zycie w pojedynke i dac rade z tesknota. Z mojego doswiadczenia wynika, ze nieco pomaga, jak czlowiek wprowadzi w zycie pewien dosc utarty schemat i nieco zrytualizuje sobie przebieg dnia. Oczywiscie koniecznym rytualem jest Skype z ukochana osoba wieczorem :) W naszym przypadku to ja wyjezdzalam. Doslownie miesiac po slubie (a pobralismy sie stosunkowo szybko, bo po niecalych 2 latach razem) rozpoczelam doktorat w Niemczech i musialam sie przeprowadzic. Malzon mial jeszcze do skonczenia studia w Poznaniu. Bylismy osobno rok, widujac sie srednio raz w miesiacu na 2-3 dni. Straszne uczucie, tu sie zgadzam, ale da sie to wytrzymac. Najtrudniejsze sa pierwsze dni, bo trzeba sie przestawic na brak fizycznej obecnosci drugiej osoby. Potem wiadomo, bywaja dni totalnego dola, ale ogolnie idzie sie do tej samotnosci przyzwyczaic. Ja mialam o tyle szczescia, ze znalazlam ogromne wsparcie w ludziach z mojego kolegium doktoranckiego. Im tez te problemy nie byly obce. Jeden kolega robil w GEtyndze habilitacje, majac we Wloszech zone i dwojke dzieci, kolazanka wlasnie wrocila z polrocznego stypendium w USA, podczas ktorego swojego meza widziala raz... Podtrzymywalismy sie wzajemnie na duchu, a Malzon w Polsce mial wsparcie rodziny i przyjaciol ze studiow. Nie martw sie - dacie rade :) Tylko jedna sugestia - niech Cie reka boska broni schodzic zbyt czesto na tematy, w ktorych dziewczyny zwierzaja sie z podobnych problemow! Za duzo tam siedzi trolli, ktorzy co rusz sugeruja, z kim, jak czesto i w jaki sposob partner bedacy za granica je zdradza. Oszczedz sobie zbednych nerwow, naprawde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×