Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość weronikaaaaaa

ból rozstania...nie do wytrzymania...

Polecane posty

Gość gość
Tylko jak pozanć tego odpowiedniego, gdy serce wciąż należy do tego jedynego, gdy tak trudno zaufać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12 lat... ja nie chce tak długo tęsknić! Chciałabym już zapomieć, wymazać z pamięci te wszystkie cudowne chwile!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantastyczny temat!!
Kwestia czasu - rok to wbrew pozorom nie tak dużo. Poczekaj jeszcze, niczego na siłę nie zmienisz a wchodzenie w nowe związki w takim stanie to będzie porażka. Cierpliwości, przeżyjesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam podobny probelm, tak jakbym pisala to ja.masakra, chcialabym juz sie uwolnic od tego bolu wspomnien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam dla Ciebie jedna radę. Idź do psychiatry po leki. Ja tak zrobiłam i nie żałuję. Ból po rozstaniu trwa niby ok 2 lat, więc nie warto się męczyć. Skoro zostawił NIE WARTO TAK CIERPIEĆ, lepiej sobie zwyczajnie pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedyne co mnie teraz pociesza, to fakt, że on w końcu zatęskni i wróci ale ta wizja z dnia na dzień się oddala... Czytałam kiedyś o uzależnieniu od drugiego człowieka i ja chyba jestem tym przypadkiem, nie potrafie funkcjonowac bez niego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam podobnie, kompletne uzalenienie jego osobą, ja te bylam u psychiatry po leki, jest troche lepiej ale wciaz nie jest dobrze,jestem strasznie wrazliwa, jak zakoc***e sie to na maxa i to moj bląd, trzmaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorszy jest fakt, że on tak bez sentymentu zapomniał te 6 lat, tak łatwo mu przchodzi przez gardło, że mnie już nie kocha, po tym wszystkim co nas łączyło :( Ja myślałam o psychoterapii ale pierwsze sama musze sobie wszystko poukładać w głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zrażaj się do leków, jak jedne nie działają idż po inne. Ja za drugim razem dopiero trafiłam na "swoje", które spowodowały, że przstałam się zadręczać. A prawda jest taka, że nie potrafiłam normalnie funkcjonować, swoje nieszczęście odbijałam na całym otoczeniu. W końcu stwierdziłam DOŚĆ. I faktycznie mnie leki baaardzo pomogły. + oczywiście psychoterapia, bez tego ani rusz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro tak mówisz i to pomaga, w najblizszym czasie umówię się do psychiatry, nie mam sił już cierpieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boję się, że któregoś dnia braknie mi sił na to żeby dalej stawiać czoła tej tęsknocie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie zabraknie, nie martw sie. mi wlasnie mija 2 lata od rozstania, w zasadzie dopiero teraz zaczelam widziec jakas przyszlosc przed soba, a mialam momenty, ze myslalam, ze za moment umre z bolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak sobie z tym poradziłaś? Może istnieje jakiś złoty środek? Albo przynajmniej dobra rada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciezko powiedziec czy sobie poradzilam tak do konca. Nie sadzilam ze po 2 latach zaczne normalnie zyc. 2 lata, rozumiecie? Dwa lata, kiedy nie zaznalam ani chwili prawdziwej radosci. Dopiero w tym roku na wiosne zachcialo mi sie zyc. No i pomogly mi wedrowki po gorach, oczyscily mi glowe z glupich mysli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coraz częsciej myślę o tym zeby zasnąć i juz sie nie obudzić... Koleżanki mi doradzały zebym poszła na zakupy, do fryzjera... zrobiłam to wszystko i jest mi jeszcze gorzej bo teraz nikt minie powie ze ładnie wyglądam, nie przytuli, nie pocałuje, nic nie poprawia mi humoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taa, fryzura i zakupy. Ja rzucilam prace, przeprowadzilam sie do innego miasta, probowalam przeroznych rzeczy, bylam nawet u psychologa, i nie pomoglo. Nie mialam zadnego wsparcia, w obcym miescie nie znalam nikogo. Musialo to ze mnie zejsc. Nie powiem ze juz mi przeszlo, ale jest lepiej. Gdy bylam w takiej syt jak Ty, czyli rok po rozstaniu, to czulam taki sam bol jak dzien po...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żaden psycholog ani psychiatra mi go nie wróci, a ja nawet nie potrafie rozmawiać juz z innymi mężczyznami a co dopiero zeby się do któregoś zbliżyc, dla mnie mąż był ideałem, pomimo tego, że tak bardzo mnie skrzwdził, będę go kochać już chyba do konca życia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam podobnie, wstsko wydaje sie takie swieze, a mija drugi rok, nie moge uwierzyc ze juz mnie wiecej nie przytuli, nie potrafie przyjac do wiadomosci ze juz nie edziemy razem, otoczenie ma mnie ju dosyc, i moich łez znienacka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi tez sie wydaje, ze to milosc do konca zycia, jak tu dalej zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6 lat malzenstwa to powazna sprawa... Ja bylam 2 lata w zwiazku i 2 lata potem umierania.. niezly bilans, co? Zaplacilam za kazda chwile. Ale wiecie co? Pomyslcie, ze musicie i ze bedziecie zyc dalej, naprawde nie ma lepszego wyjscia. A skoro juz bedziecie, to uwierzcie albo wmowcie sobie, ze bedzie lepiej i bedzie jeszcze dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może pora sobie uświadomić, że swiat nie kończy się na drugim człowieku i choć teraz trudno nam zaufać innemu facetowi to może jako samotne kobiety będziemy potrafiły się spełnić i dać sobie szanse na lepsze życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nierozumiemkobiet
" był to jeden z niewielu facetów w moim życiu z ktorym bylam najdluzej...i zalezalo mi...naprawdę a wszystko runelo jak domek z kart..." moge zapytac co się stalo? dlaczego się rozstałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość los sie na mnie odegral
ja z moim bylym rozstalam sie cztery lata temu...to ja go zostawilam,bylismy razem niecale pol roku...on byl zakochany we mnie na zaboj a ja nie docenialam tego co dostalam od zycia...Jego...wrazliwego,madrego i odpowiedzialnego chlopaka...bylam taka glupia...zaczelam spotykac sie z innym chlopakiem,( calkowicie odmienny charakter od L). Namieszal mi w glowie,cos mnie do niego ciagnelo.zauroczylam sie nim i zaczelam olewac L. Nawet nie mialam odwagi mu powiedziec wprost ze to koniec. Mimo tego ze po 2 miesiacach od rozstania znalazl sobie dziewczyne to wiem ze mial nadzieje na powrot...dzwonil zapytac co slychac,spotkalismy sie jeszcze kilka razy juz jako "znajomi" pamietam jak mi powiedzial ze rozumie ze jeszcze jestem mloda i sie nie wyszalalam ale jesli bede miala kiedys wychodzic za maz to tylko za niego...ze poczeka...wyszlam za maz bardzo szybko po 10miesiacach od tego czasu kiedy to powiedzial ale niestety nie za niego... Za tego drugiego. Wzielismy slub cywilny...nie byl to slub z milosci owszem bylam w nim zakochana ale slub wzielismy z innego powodu (nie wazne jakiego.nie byla nim ciaza) zapomnialam juz wtedy o L. On juz nie dzwonil nie pisal...ja zaszlam w ciaze mam 1,5 rocznego slicznego synka ktorego kocham najbardziej na swiecie. Do mojego meza dzis juz chyba nic nie czuje...za duzo zlego sie miedzy nami wydarzylo... A los teraz zemscil sie na mnie od kilku tyg zaczelam myslec o L. Wspominac to co bylo miedzy nami i tak strasznie zaluje dzis ze bylam tak glupia. Nie wiem dlaczego zaczelam myslec o nim teraz,przeciez minelo juz tyle czsu nie widzialam go prawie 4 lata... On nadal jest z ta dziewczyna ktora poznal po naszym rozstaniu w przyszlym roku bierze slub... A ja nie potrafie sobie tego wybaczyc... A jesli to byla milosc mojego zycia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niejestemsama.................
Ja jestem 9 mies od rozstania. Najgorsze jest to ze wszedzie widze zakochane pary, szczesliwe, a ja nadal w bolu i cierpieniu - chociaz juz o wiele mneijszym niz na poczatku, potrafie juz funkcjonowac jednak nadal teskknie i mysle. Pozdrawiam - czas isc do przodu i nie ogladac sie za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niejestemsama.................
Ja jestem 9 mies od rozstania. Najgorsze jest to ze wszedzie widze zakochane pary, szczesliwe, a ja nadal w bolu i cierpieniu - chociaz juz o wiele mneijszym niz na poczatku, potrafie juz funkcjonowac jednak nadal teskknie i mysle. Pozdrawiam - czas isc do przodu i nie ogladac sie za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
We wszystkich poradnich piszą, żeby nie rozpamiętywać, zerwać całkowity kontakt, dać sobie czas na ból i złość. Ja tego zrobić nie mogę bo mamy dzieci i jeszcze długo będziemy na siebie skazani, a każdy jego widok przyprawia mnie o straszny ból i tęskonte za tym co juz było i nie wróci, za każdym razem mam ochote błagać go o to żeby wrócił, żeby choć na chwile mnie przytulił. Wczoraj napisał mi smsa zebym już sobie odpuściła bo on definitywnie już wszystko zakonczył i nie kocha mnie. Po raz kolejny serce rozpadło mi się na kawałki. A to przecież ja powinnam go nienawidzić, odrzucił mnie kiedy zachorowałam i kiedy przez 3 dni umierałam w szpitalu bo dostałam zapaści po leku i byłam w śpiączce on nie przyszedł nawet jeden raz zeby zobaczyć czy żyję, zadzwonił tylko do lekarza, żeby mu powiedziec ze on juz nie ma ze mna nic wspólnego i maja sie kontaktować z moja rodzina w sprawie mojego zdrowia, pózniej jeszcze przez tydzień byłam w szpitalu i nie miał mi kto podać tej przysłowiowej łyżki wody.... Pomimo tego ja wiem, że gdyby dzisiaj wrócił rzuciłabym mu się w ramiona i nigdy już nie wypusciła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że dużym błędem jest myślenie "rzucił mnie ukochany/ukochana, już nic mi w życiu nie wyjdzie, kocham tylko jego/ją, mam złamane serce" - NIE. Każdy ma jakieś swoje życie poza drugą połówką, jakieś hobby, rodzinę, znajomych, każdy chce cos osiągnąć - po rozstaniu jest na to wszystko świetny czas. Po co siedzieć w domu i się zadręczać? To nie łaska bądź niełaska ze strony innych osób powodują, że jesteśmy szczęśliwi lub nie. Źródłem szczęścia dla siebie jesteśmy my sami, a nie osoby trzecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spike dobrze gadasz
a prawie wszystkie osoby, ktore tu pisza maja masochistyczna przyjemnosc w rozdrapywaniu ran, osadzaniu drugiej strony i robieniu z siebie skrzywdzonej ofiary. Jezeli sie odkochal/a, nie ma na to rady, nie da sie wymusic ani udawac milosci. Jedyne, co mozecie teraz zrobic, to zaakceptowac i wybaczyc, bo to uwolni WAS. Nie mowie, ze Wasi ex sa czysci jak lza, tylko ze niczego nie da przypominanie sobie wciaz od nowa o ich przewinach. Im to nic nie robi, a Wam niszczy zycie. Czy chcecie przezyc zycie do konca w ten sposob, placzac, teskniac za kims kogo dawno nie ma i umartwiajac sie? Przeciez to potwornie egoistyczne. Tyle jest do zrobienia na swiecie, tyle istot potrzebuje wsparcia i pomocy. Dajac to co mamy najlepszego osiagamy najwieksze spelnienie. Wy chcecie dac to komus kto tego juz nie potrzebuje. Znajdzcie kogos, kto potrzebuje i przyjmie z wdziecznoscia, a okaze sie ze jestescie najszczesliwszymi ludzmi na swiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lili007
Zgadzam się z dwoma wypowiedziami wyżej, właśnie tak :) Poza tym to o czym pisze autorka i jeszcze kilka innych osób to nie MIŁOŚĆ, a uzależnienie. Wy się leczcie z uzależnienia! Tak się dzieje, kiedy nie żyje się własnym życiem, tylko składa się to życie w 'ręce drugiej osoby"...bo bez niego sobie nie poradzę i takie tam, przecież to jest chore. Poza tym prawdziwa miłośc nie rani, nie boli, jest piękna...a jeśli ludzie się rozstają to musi być poważny powód tego rozstania, bo nie wierzę że człowiek, który kocha tak sobie po prostu odchodzi...no chyba że jest niedojrzały emocjonalnie, ale to już inna historia. I weźcie się w garść zamiast płakać, bo to jest WASZE życie i to Wy jesteście za nie odpowiedzialne, a nie partner! Nie oczekujcie, że ktoś Was weźmie za rączkę i poprowadzi przez życie, a uzależniając swe szczęście od drugiego człowieka z góry skazujecie się na porażkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z 06.06.13 -> no Ty to trafiłaś na jakiegoś naprawdę skur viela. pewnie się tobą po prostu znudził, takie zero, takie gówno śmierdzące a nie facet. on szuka pewnie jakiejs seksbomby jak z pornusow, a ty zwykla kobieta, co wylądowala w szpitalu, potrzebowala pomocy, to on juz tego nie pojmuje, ma cie w d... masakra jakas, jaki skur viel :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×